Kamienica przy ul. Długiej 35, zwana jest Lwim Zamkiem, od pary kamiennych lwów ozdabiających portal. Lwy te prawdopodobnie zostały uratowane z rozbieranego w XIX wieku przedproża domu.
Jak większość kamienic gdańskich i ta, na przestrzeni wieków, uległa daleko idącym przeobrażeniom, wręcz przebudowom. Obecna stanęła tu w II połowie XVI w. Z przekazów ikonograficznych wiemy, że była wspaniale wyposażona wewnątrz. Również fasada wiele mówi o bogactwie właścicieli. Ornamentyka kamienicy, a zwłaszcza jej szczytu, ma wyraźne cechy architektury niderlandzkiej, tak modnej wówczas nie tylko w Gdańsku.
Niewiele możemy powiedzieć o właścicielach posesji. Właściwie znamy na pewno tylko dwa rody: Grossów z wieku XV i Schwarztwaldów z wieku XVII.
Cofnijmy się do wieku XV.
Bartłomiej (Bartholomäus) Gross – właściciel kamienicy, jaka tu stała, zanim powstał Lwi Zamek, był rajcą miejskim, zamordowanym wraz z dwoma towarzyszami przez Krzyżaków na zamku gdańskim w 1411 roku. Owo morderstwo wstrząsnęło Gdańskiem, a pogrzeb trzech przedstawicieli ratusza stał się milczącą manifestacją miasta.
A poszło – mówiąc prosto – o Grunwald.
Otóż po słynnej bitwie rozegranej na polach grunwaldzkich 15 lipca 1410 roku, Gdańsk zdecydował o przejściu „na stronę” króla polskiego i złożeniu mu przysięgi wierności. W tym celu, zgodnie z decyzją Rady Głównego Miasta, pod akurat oblegany przez Jagiełłę Malbork, udali się przedstawiciele Rady. Byli to burmistrzowie Konrad Leczkow (Letzkau), Arnold Hecht, oraz zięć Leczkowa, rajca Bartłomiej Gross.
W sierpniu tego samego roku, wysłannik królewski, Janusz z Tuliszkowa, odebrał w imieniu Jego Królewskiego Majestatu hołd Gdańska na Długim Targu. Niestety pokój polsko-krzyżacki, podpisany 1 lutego 1411 roku w Toruniu, nie włączył Gdańska do Korony Polskiej. Gdańsk pozostał we władaniu Krzyżaków. A ci, dość szybko zaczęli rozprawiać się z nielojalnymi poddanymi. Ogromny podatek nałożony na miasto i blokada portu nie wróżyły niczego dobrego. Rada Miasta szukała rozwiązania nieznośnej sytuacji. Nawiązano pertraktacje z komturem. Wkrótce też nadeszło od niego zaproszenie na rozmowy. Miały się dobyć podczas uczty na zamku, w – jak to się określa – pokojowej atmosferze. Parlamentarzystami miała być znana nam już trójka spod Malborka. Jak powiadają kroniki, w Wielki Poniedziałek 1411 roku weszli oni do zamku… Cały tydzień Gdańsk nadaremnie czekał na ich powrót. Powszechna była opinia o uwięzieniu, coraz częściej też szeptano o morderstwie. Nie za darmo przecież nazywano Krzyżaków „łotrami krzyżem znaczonymi”.
Wreszcie po tygodniu wydane zostały martwe i najwidoczniej torturowane ciała trzech Gdańszczan. Trudno opisać szok, jaki przeżyli mieszkańcy. Do tego doszedł strach tak przed zamkowymi, jak i ich zwolennikami w mieście. Donosicielstwo wszak nie jest wynalazkiem nowym.
Reperkusje dotknęły przede wszystkim rodzinę Grossa. Posesję przy ulicy Długiej 35 musiała opuścić jego żona Anna z trójką dzieci. Po podwójnej stracie – ojca i męża, odebrano jej też cały majątek. Krzyżacy skonfiskowali jej wszystko, co posiadała i skazali na wygnanie. Nieśmiało przebąkiwano, że sama sobie była winna – bo obraziła komtura, oskarżając go głośno o morderstwo. Nie okazała pokory niezbędnej kobiecie w tamtych czasach. Mało tego, jak podaje Franciszek Mamuszka, Anna wykrzyczała komturowi swoje oskarżenie prosto w twarz. Miała ponoć powiedzieć: „Gdybym była mężem jakom jest kobietą, i z tobą komturze samowtór w polu stanęła, byłabym tą ręką pomściła na tobie ojca i małżonka […]. Ty Boże Wszechmocny, miejże zmiłowanie i ześlij karę przynależną na bezprawie tak wielkie”. Dziwiono się wielkoduszności komtura, że nie kazał jej utopić za takie zuchwalstwo. Komtur skazał ją „tylko” na wygnanie i orzekł przepadek całego mienia.
Pogrzeb zamordowanych w farze Głównego Miasta podobno odbył się w zupełnej ciszy, bez dzwonów. Na taką jedynie manifestację stać było zastraszony Gdańsk. Jeszcze kilkadziesiąt lat musiało miasto czekać na pozbycie się „łotrów krzyżem znaczonych”.
Ale to zupełnie inna historia…
Ważne daty:
1569 – budowa kamienicy
1636 – przyjęcie wydane w kamienicy na cześć króla Władysława IV
1945 – zniszczenie kamienicy – w czasie działań wojennych i w pożarze miasta w marcu
1950 – 1953 odbudowa domu w pełnej długości
Architektura:
Kamienica renesansowa z wpływami niderlandzkimi
Fasada w porządku spiętrzonym, tj. parter – pilastry toskańskie, I piętro – jońskie, dwa górne piętra – korynckie
Budowniczowie:
Prawdopodobnie Hans Kramer
Przyciąga wzrok:
Portal z lwami
Poziomy podział gzymsami
Spiętrzony podział fasady
Ozdobny trójkątny szczyt z owalnym okienkiem ujętym w kartusz
Dwa rzygacze na szczycie
Źródła:
1. Franciszek Mamuszka, Droga Królewska w Gdańsku, GTN, 1972
2. Wielka Księga miasta Gdańska, Lwy Gdańskie 1997,
3. Gabriela Danielewicz „Portrety dawnych Gdańszczan”, Stella Maris 1997
4. Historia Gdańska t.1, red Edmund Cieślak, Wyd. Morskie Gdańsk 1978-1985
5. „Gdańskie Zabytki Architektury do XVII w.” Jacek Friedrich, Wyd. UG, 1995
A oto ciekawostka dotycząca herbuSchwartzwaldów
Autor: Katarzyna Czaykowska
No chyba nie do końca to było tak, że poszło o Grunwald. To jest patriotyczny mit.
Poszło o pieniądze.
🙂 nie czas i nie miejsce na głębsze dywagacje. Poszło generalnie o wpływy 😉 biznes przecież napędza historię…
Hm… nie czas i miejsce na dywagacje – owszem.
Ale na promowanie mitów historycznych chyba też nie 🙂
Nikt niczego nie promuje, ani tym bardziej nie forsuje. Przepisanie żywcem akt procesowych krzyżacko-polskich – to dopiero dałoby powód do oskarżeń o promowanie mitów. Miłego dnia 🙂