W latach dwudziestych XX wieku, w okresie istnienia Wolnego Miasta Gdańska, zbudowane zostały na wzniesieniach wydmowych Wordel, dzisiejszych Orlinek, budynki prewentorium dla dzieci zagrożonych gruźlicą, a następnie, w latach trzydziestych, nieopodal nich, modrzewiowy dworek, letnia siedziba gauleitera Alberta Forstera, szefa NSDAP na teren Wolnego Miasta.

Forsterówka - letnia rezydencja gauleitera Alberta Forstera

Forsterówka – letnia rezydencja gauleitera Alberta Forstera

Dworek ten od lat wzbudzał emocje, często skrajne. Przejęty przez Gdańsk od Funduszu Wczasów Pracowniczych czekał na użytkownika, który miał go zaadaptować na cele społecznie użyteczne. Dozorowany, lecz niewykorzystywany, podlegał nieuchronnej degradacji. W końcu przejmują go franciszkanie pragnąc realizować tam program nazywany Wyspą Świętego Franciszka – Dom Pojednania i Spotkań im. Maksymiliana M. Kolbego.

W minionych latach Orlinki – plaża, ośrodki sezonowe czy całoroczne, w szczególności „Mewa”, obejmująca dworek A. Forstera oraz dawne budynki prewentorium i zbudowany w latach 70. letni pawilon, były popularnym miejscem wypoczynku pracowników wielkich zakładów pracy, jak również artystów, głównie warszawskich estrad, teatrów czy opery. Piękno wydmowego lasu, doskonały klimat, czar znajdowanego o poranku bursztynu, wyrzucanego w tym miejscu w znaczących ilościach, ściągał na plażę Orlinek stałych gości oraz turystów.

W owych latach ośrodek „Mewa” była kluczowym obiektem rekreacyjnym. W prasie pojawiały się relacje z pobytu w tym miejscu, jak chociażby ta z „Życia Warszawy” z 1953 roku, pisana w poetyce tamtych lat, niepowtarzalnym, charakterystycznym językiem:

W „Mewie” zakochałem się od pierwszego wejrzenia. Była taka prześliczna! Różowiejąca dachówkami wśród olbrzymich sosen, szumiąca pobliskim morzem – witała wczasowiczów tak gościnnie i serdecznie, jak najlepszy przyjaciel. Wszystko było tutaj życzliwe: począwszy od kierownika, czule opiekującego się każdym nowoprzybyłym, poprzez morze, które ofiarnie rzucało co rano na brzeg całe garście złotych bursztynów, aż do grzybów w lesie, które rosły w tempie MDM.

W podobnym tonie przedstawiało uroki tego miejsca Polskie Radio. Edgar Milewski w Rozgłośni Gdańskiej 6 sierpnia 1961 r. nadał audycję, w której oddał atmosferę funkcjonującego od lat ośrodka wypoczynkowego.

Pośrodku lasu, między Wisłą a Bałtykiem, stoi jedyny na wyspie dom Funduszu Wczasów Pracowniczych „Mewa”. Doprawdy trudno o piękniejsze miejsce wypoczynku. Toteż dom ma swoich stałych, wiernych przyjaciół, którzy od dziesięciu lat spędzają w nim wakacje. Jest wśród nich kilku górników ze Śląska i kilku aktorów warszawskiej „Syreny”. Wczasowicze leżą na plaży. Kąpią się w słońcu i morzu, które tutaj na wiślanej mierzei jest najcieplejsze. (…) W drewnianej, leśnej willi, gdzie teraz mieści się biuro wczasowiska, miał swoją rezydencję osławiony okupacyjny gauleiter Forster. Stąd fama o ukrytych na wyspie skarbach. Tu także miano podobno ukryć zabraną z Carskiego Sioła słynną bursztynową komnatę, jedyne w swoim rodzaju arcydzieło gdańskich rzemieślników.

Znani artyści scen warszawskich wiele letnich sezonów spędzili w Orlinkach, mieszkając przede wszystkim w ośrodku „Mewa”. Stefania Górska, występująca zwykle jako Stefcia Górska (właściwie Zadrozińska), tancerka, piosenkarka i aktorka. Wiesław Gołas, ceniony aktor teatralny i filmowy. Marian Kociniak i Jan Kociniak, wybitni aktorzy filmowi i teatralni. Barbara Krafftówna, artystka kabaretowa i piosenkarka, aktorka filmowa i teatralna. Irena Kwiatkowska, wielka aktorka komediowa. Jarema Stępowski, aktor teatralny, filmowy, piosenkarz i twórca estradowy. Saturnin Żórawski (pisano także Żurawski), aktor teatralny i filmowy, pracujący głównie w teatrach warszawskich. W kąpielisku Orlinki przebywał także znany literat Jalu Kurek, poeta i prozaik.

W ośrodku „Mewa” mieszkali również aktorzy i ekipa filmowa filmu Prom, nakręconego w oparciu o powieść Stanisława Goszczurnego o tym samym tytule, przedstawiającego dramatyczne wydarzenia z 1945 r., kiedy to pękła lina utrzymująca prom, który wraz z pasażerami spłynął na ujście Wisły, a następnie dryfował po zaminowanej wówczas Zatoce Gdańskiej.

W Orlinkach wypoczywali również goście z zagranicy. Ze względu na ówczesny podział Europy były to głównie osoby z bloku socjalistycznego. Czasami przybywały barwne osobistości, pielęgnujące swoje upodobania i regionalne tradycje. W 1969 r. zamieszkała w ośrodku „Mewa” trzydziestoosobowa grupa z Kirgizji, pochodząca ze stolicy republiki Frunze i najbliższych jej okolic. Na pożegnalny wieczór zapragnęła przygotować specjalną potrawę z barana zwaną „biesz barmak”. Przed zachodem słońca rozłożono pledy, ustawiono miseczki i czarki. Polskich gości zaproszono, by usiedli w krąg, wschodnim zwyczajem, ze skrzyżowanymi nogami. Wspominał długoletni kierownik ośrodka Tadeusz Wiśniewski:

Na początku jeden z gospodarzy przyniósł nam do popicia, jak się wyraził „bulion”. Był to wywar odpowiednio przyprawiony, bardzo tłusty, z łojem baranim, bardzo gorący i smaczny. Do dobrego tonu należało, by goście ujęli czarkę w obie ręce, popijali, przy tym głośno siorbiąc, wyrażając tym swoje zadowolenie, że napój bardzo smakuje. Pozostali gospodarze przygotowali w tym czasie właściwą potrawę z baraniny. Były to tłuste i gorące kawałki mięsa podane na półmiskach. Do dyspozycji były tylko własne palce. Każdy mógł urwać kawałek gorącej baraniny i zjeść. Do tego było kilkanaście butelek „Stolicznej”. W pewnym momencie kierownik grupy zwraca się do mnie. – Bardzo dobrze, że jesteście naszym przyjacielem, pozwólcie więc, że poczęstuję was najsmaczniejszym kąskiem z tej głowy. – Proszę bardzo – odpowiadam. Co się okazało, Kirgiz wyjmuje oko z ugotowanej głowy baraniej z elegancją i gracją, trzymając w palcach podaje mi, abym zjadł. Zaznacza przy tym, że z ich strony jest to oznaka wielkiego szacunku dla honorowego gościa, którego tym częstują. Oczywiście nie odmówiłem.

Mistrzem ceremonii tego wieczoru był, jak się okazało, minister kultury Republiki Kirgizkiej. A nazwa „biesz barmak” oznaczała po prostu: „jedz pięcioma palcami”.

Autor: Waldemar Nocny

Lektura uzupełniająca:
Wyspa św. Franciszka – już nie Forsterówka
Dom Pojednania i Spotkań w Orlinkach, czyli „Forsterówka” w nowej odsłonie