Starsi Czytelnicy iBedekera na pewno pamiętają neon „GDAŃSK miastem kwiatów”, zdobiący budynek na skrzyżowaniu ul. Jaśkowa Dolina i Grunwaldzkiej. Do dzisiaj po neonie nie ma śladu, mnie natomiast od dawna zastanawia, jak nasze miasto odbierają turyści.
To, czy Gdańsk zasługuje na miano ukwieconego miasta zależy moim zdaniem przede wszystkim od jego mieszkańców. Niestety, widok ukwieconego okna na Głównym Mieście jest wciąż niezrozumiałą dla mnie rzadkością. Posadzenie w skrzynce kilku krzaków pelargonii nie jest ani zbyt kosztowne, ani pracochłonne, a jednak tak niewielu mieszkańców kamienic decyduje się na ozdobienie okien kwiatami (również moja teściowa:)). Szkoda.
Potrzebę ubarwiania miasta nieco bardziej rozumieją najemcy i właściciele lokalów użytkowych, przede wszystkim restauratorzy. I chwała im za to. Co prawda lato już minęło, ja jednak postanowiłam pokazać tych, którzy zachęcają do wejścia do swoich lokali nie tylko często atrakcyjnie brzmiącym menu, ale właśnie kolorami cieszącymi oczy.
Dzisiaj przyjrzałam się ulicy Piwnej. Moją uwagę zwróciły: Retro – kawiarnia z duszą, Restauracja Czerwone Drzwi, Kawiarnia Pikawa oraz dość nietypowa ozdoba przedproża, rzekłabym – stołowa, w pubie Browar Piwna;)
Ciekawa jestem Państwa opinii – które restauracje/puby/kawiarnie w Gdańsku są warte pokazania?
Czy Gdańsk jest miastem kwiatów? Dwa najciekawsze (moim zdaniem:)) komentarze nagrodzę książką Katarzyny Rozmarynowskiej „Ogrody odchodzące…?”. Książki ufundowała autorka.
A moją zwrócił skwerek przy wysepce we Wrzeszczu na którym wg portalu 3miasto miało powstać coś na miarę czasów….no i jest …. i wygląda jak trawnik w Togo :)) każdego ranka patrząc na to cudo z tramwaju wku… się i śmieję w duchu :))) pięknie i estetycznie jest …ehhhh doszły jakieś nowe elementy instalacji …chyba metalowe ala pergole ale na jesień nic już tam w górę nie pociągnie…wygląda to jak bieda z pegjeeru :((( wesoła twórczość a wizawi biało niebiesko ceglaste styropiany :(( patiomkinowsko wiosko witaj 🙁 we Wrzeszczu :((
Jak połączyć gdańskie kwiaty i restauracje? Wystarczy wybrać się na kawę do restauracyjki znajdującej się w Parku Oliwskim. W tak pięknym otoczeniu, w sąsiedztwie Pałacu Opatów smakowałaby mi pewnie nawet znienawidzona kawa zbożowa:)
Ale prawda jest taka, że sprawia to nie czar restauracyjki tylko duch Parku, tak więc najlepsze miejsce restauracyjne/barowe w Gdańsku to własny koc piknikowy rozłożony w tamtej okolicy:)
Pozdrawiam serdecznie 🙂
Świetnie Ewa! Pokazuj to co warto naśladować. Kilka skrzynek z pelargoniami to nie jest wielki wydatek. Wystarczy podlewać w czasie upałów a jaką wnosi inną jakość !
Kilka lat temu zarzadca wspólnot na ulicach Długa, Piwna , Długi Targ wreczyła mieszkańcom gotowe skrzynki z pelargoniami, aby udekorowały okna.
Efekt był taki, ze zrobiło to niewiele osób , choc administrator sprawdził czy zostały wystawione i monitował, poza tym wiele osób doprowadziło do tego by szybko uschły i nie było kłopotu.
I tak Gdańsk próbował być miastem kwiatów.
Cieszy mnie , ze Mariacka co roku tonie w kwiatach i cudownie wygladaja rzygacze kiedy maja piekna czapki z kwaiatów.
A najpiekniejsze miejsce dziedziniec plebani Kościoła NMP, gdy w skrzynkach rosna zwisajace pelargonie na balkonach.
Niestety jeszcze długo efektu zmian w mieście nie zobaczymy, ile było obiecanych rewitalizacji skwerów, parku na Dolnym Mięście i na obiecankach sie zakończyło.
Cieszą mnie kwiaty w każdej postaci. Czy miejskie na słupach lub klombach, czy dekoracje knajpek lub mieszkań prywatnych. Sama w dość specyficznym miejscu zaczęłam „kwiecić” niewymagającymi pelargoniami i, proszę sobie wyobrazić, ludność miejscowa wzięła przykład! W następnym roku kwiaty pojawiły się na kolejnych balkonach i oknach. I tak z roku na rok jest ich coraz więcej. Chyba nie przymus a dobry przykład podziałałby lepiej. Tego wszystkiego trzeba cierpliwie uczyć własnym przykładem.
Paulina i Inka – dziękuję:) W nagrodę otrzymujecie ode mnie obiecane książki, odezwę się na priv:)
„W tym kamiennym pierścieniu rozkwitło coś podobnego do wielkiej stokrotki; kreza biała, przejrzysta, drobno prążkowana, wypełniała prawie całe okienko, a jak w środku białej stokrotki połyska złota kulka, tak w tym okrągłym kołnierzyku świeciła główka złotowłosa, bramką z niebieskich wstążek przepasana, bijąca słonecznym blaskiem świeżej cery, wdzięku i figlarności, z ustami jak maliny, z oczami jak turkusiki”.
Oto Gdańsk właśnie.