Historię Biskupiej Górki zapisano szyldami. Te po niemiecku zdradzają, gdzie można było kupić mleko, a gdzie pieczywo. Ten po polsku, Fryzjer, to wspomnienie mistrza Adolfa Skokowskiego. Pan Tolek, jak go nazywano, zmarł w lutym tego roku.

Lokal, w którym przez lata golono, strzyżono, układano trwałe, znajduje się u stóp Biskupiej Górki, dwa kroki od ronda Groddecka i nieco dalej od zabytkowego zboru menonitów. Teraz ma w nim siedzibę Stowarzyszenie Waga, które działa na rzecz równouprawnienia kobiet, ale też stara się ożywić dzielnicę.

– Biskupia Górka to miejsce wyjątkowe, w zasadzie serce Gdańska – opowiada Krystyna Ejsmont, mieszkanka i radna dzielnicy. – Jednocześnie jest ono zupełnie zapomniane, jakby pozostawione własnemu losowi. Chcemy to zmienić, dlatego tak ważne jest zaktywizowanie mieszkańców i pokazanie piękna Biskupiej Górki. Po prostu trzeba ją wypromować!

Można próbować to zrobić wracając do starych, sprawdzonych wzorów. Niezwykłość tej części miasta doceniano przecież całe stulecia temu. Wystarczy wspomnieć XIX-wiecznego pioniera gdańskiej fotografii Theodora Rudolfa Kuhna. Jego prace zachęcały do odwiedzenia Biskupiej Górki jako miejsca, z którego rozpościera się zapierająca dech w piersiach panorama miasta. Niestety, powtórzenie ujęć Kuhna współcześnie jest trudne, czy wręcz niemożliwe, a to z tego względu, że stoki wzgórza gęsto porosły drzewami.

Co tam Spitsbergen? Mamy przecież Biskupią!

Chociaż brakuje równie wspaniałych widoków, jakie miał Kuhn, to miłośnicy fotografowania przyznają, że dzielnica wciąż stanowi dla nich źródło inspiracji. Jak wiele (niedocenionego) piękna kryje się w jej zakamarkach, pokazują zdjęcia Wojtka Ostrowskiego.

Wojtek Ostrowski to filmowiec, podróżnik, fotograf, uczestnik wypraw na Spitsbergen, Ziemię Franciszka Józefa i Wyspy Sołowieckie. Towarzyszył z kamerą polskim zdobywcom Bieguna Północnego i trzykrotnie Markowi Kamińskiemu w wyprawach na Antarktydę.

W chwilach wolnych od wojaży, przemierza z aparatem Biskupią Górkę.

– To przygoda, która trwa już jakieś 30 lat – opowiada filmowiec. – Oczywiście z przerwami, ale faktem jest, że lubię tu wracać.

Głębsze zainteresowanie tą częścią miasta Ostrowski zawdzięcza… szkole. W młodości przemierzał dzielnicę w drodze z Chełmu, na którym mieszkał, do I Liceum Ogólnokształcącego przy Wałach Piastowskich, którego był uczniem. Droga na zajęcia była zarazem podróżą w czasie. Uwieczniał ją na fotograficznej kliszy.

Część zdjęć z początku lat 80. można zobaczyć na otwartej właśnie wystawie w siedzibie Stowarzyszenia Waga. Skonfrontowano je z fotografiami wykonanymi współcześnie. Autor prac przyznaje, że ich pokazywanie w tym właśnie miejscu ma dla niego znaczenie szczególne.

– Fotografuję między innymi ginące zakłady rzemieślnicze i zawsze chciałem zrobić zdjęcia panu Skokowskiemu, tyle że albo brakowało mi czasu, albo odwagi – mówi Ostrowski. – W końcu pan Skokowski zrezygnował z prowadzenia usług, teraz już nie żyje, a ja mam wystawę w miejscu, gdzie tyle lat pracował. Przedziwna historia…

Ludzie listy piszą

Porównanie starych i nowych zdjęć Wojtka Ostrowskiego raczej nie napawa optymizmem. Z jednej strony jest zapis szarej peereelowskiej rzeczywistości z 1982 roku, z drugiej obraz postępującej destrukcji oryginalnego, w zasadzie nietkniętego wojną, fragmentu Gdańska. Te właśnie prace stały się jednak inspiracją do zrealizowania projektu „Poczta z widokiem na Biskupią Górkę”. W jego ramach wykonano serię 10 unikatowych widokówek.

– W naszej akcji chodziło o pokazanie walorów Biskupiej Górki, ale równie ważne było zwrócenie uwagi na znaczenie tradycyjnej korespondencji – tłumaczy Grażyna Knitter, szefowa Wagi. – W dzisiejszych czasach też się wprawdzie porozumiewamy, ale robimy to za pomocą SMS-ów i maili. Nie ma w tym ducha…

W ramach projektu „Poczta z widokiem na Biskupią Górę” odbyły się warsztaty pisania pocztówek, które poprowadziła Barbara Piórkowska, autorka powieści „Szklanka na pająki”. Do tego zorganizowano grę miejską pt. „Zaginiona przesyłka”.

– Przy obu tych okazjach, ale nie tylko przy nich, zachęcaliśmy do pisania i przesyłania do nas pocztówek – tłumaczy Grażyna Knitter. – Byliśmy ciekawi, skąd ludzie do nas napiszą. Okazało się, że pozdrowienia przyszły z najdalszych zakątków świata.

Na wernisażu będącym podsumowaniem projektu można więc było zobaczyć kartki z bliższych i dalszych zakątków Polski, z Europy, ale były też pozdrowienia z Brazylii czy Malezji. Kto jeszcze ich nie widział, powinien wybrać się do Fryzjera nie tylko po to, by obejrzeć wystawę, ale również, żeby poznać kolejne godne uwagi miejsce na mapie Gdańska.

Tekst: Marek Barski

Wystawę „Poczta w widokiem na Biskupią Górkę” można oglądać do 10 listopada r. w siedzibie Stowarzyszenia Waga w Gdańsku przy ul. Biskupiej 35/1. Jest ona czynna: pn.-pt. 16.00-19.00, sob.- niedz. 15.00-18.00. Wstęp wolny!