Wisła – rzeka, z którą nierozłącznie związana jest historia Gdańska zarówno pod względem topograficznym, gospodarczym, jak i politycznym, w ciągu wieków kilkukrotnie zmieniała miejsce, w którym wpadała do morza. A jak się to ma do Brzeźna?
Mówiąc „Wisłoujście” mamy dzisiaj odruchowo na myśli okolicę, którą historia związała z pojęciem ujścia Wisły do morza, mimo że od prawie dwóch wieków Wisła już w tym miejscu do morza nie uchodzi. Myślimy o okolicy twierdzy, którą zaczęto budować na wydmach tuż przy plaży, na wschód od miejsca, gdzie wielka rzeka wpadała do Bałtyku. Rzadziej przychodzi nam do głowy wieś, a z czasem dzielnica Gdańska, która wyrosła w cieniu twierdzy, doczekała się w okresie międzywojennym siostry w postaci osady „Nowy Hel”, a potem wraz z nim zniknęła doszczętnie, kiedy ludzi wypędziły opary z pobliskiego Siarkopolu, a domy zrównano z ziemią.
Ujście Wisły, przez większość czasu objętego pisaną historią Gdańska, znajdowało się tuż obok Wisłoujścia. Kapryśna rzeka stwierdziła jednak pewnej zimowej nocy, w styczniu 1840 r., że dość tego i wybrała na swoje nowe ujście wieś Górki (Neufähr), około siedmiu kilometrów na wschód od Wisłoujścia. Przebiła się przez wydmy Mierzei, przecinając wieś na pół. Tak powstała nowa, ujściowa odnoga rzeki, którą w Gdańsku nazwano „Przełomem”, a w Polsce z czasem „Wisłą Śmiałą”, a zamiast jednych Górek, odtąd zaistnieć miały Górki Zachodnie i Górki Wschodnie. Jedynym śladem po oryginalnej nazwie i groźnych wydarzeniach z 1840 r. jest nazwa ulicy Przełom, znajdującej się tuż obok dawnej, nieistniejącej już śluzy w Płoni.
Zmiana miejsca, w którym Wisła łączyła odtąd swoje wody z Bałtykiem, odbiła się mocno i bardzo pozytywnie na gdańskiej hydrografii. Po pierwsze przestały grozić Miastu coroczne w zasadzie powodzie, które w zależności od swojej intensywności podtapiały lub zalewały Gdańsk, powodując ogromne straty. Po wtóre odcięty tuż za Przełomem śluzą dawny odcinek ujściowy Wisły mógł zostać przekształcony w port z prawdziwego zdarzenia, nie nękany odtąd ani kaprysami wiosennych wezbrań rzeki, ani zamulaniem, co było przedtem prawdziwą zmorą gdańskiego portu. Martwa Wisła – jak nazwano ten fragment rzeki, a właściwie stojący odtąd akwen jej dawnego koryta, od śluzy w Płoni, aż do Wisłoujścia – pozwoliła na rozbudowę portu ku północy od archaicznych urządzeń na Motławie i ku południu od kanału portowego w Nowym Porcie. Po trzecie stało się możliwe zasypanie dawnego ujścia Wisły pomiędzy Ostplaate a Westplaate, od lat zapiaszczonego i nie nadającego się do żeglugi czymkolwiek większym od płaskodennej łodzi. Miało to miejsce ok. 1845 r., a dzięki temu wyspa Westerplatte zmieniła się w półwysep. Uzyskawszy drogowe połączenie ze światem, nieśmiało dotąd rozbudowywany kurort na półwyspie mógł nabrać rozmachu porównywalnego z ówczesnym Sopotem. Na szczęście nie przyszło wówczas nikomu do głowy, by nazwę „Wisłoujście” przenieść na podzieloną nowym ujściem Wisły wieś Górki, co byłoby rozwiązaniem logicznym, ale mało sensownym, mimo że w Wisłoujściu miało odtąd zabraknąć ujścia Wisły, której wody wprowadzono do kanału portowego.
Na tym jednak nie skończyła się wędrówka ujścia Wisły. Na pięć lat przed końcem XIX stulecia postanowiono odsunąć je o kolejnych dziesięć kilometrów ku wschodowi. Tym razem, aby pomóc rzece, przekopano wąziutki początkowo kanał około ośmiokilometrowej długości, który ta wykorzystała z radością, poszerzając go w ciągu jednej nocy do rozmiarów dzisiejszego „Przekopu Wisły”.
Ciekawą rzeczą jest, że zarówno w przypadku ujścia w Górkach, jak i obecnego między Świbnem, a Mikoszewem, w miejscu, w którym wody Wisły łączą się z morzem, rozpoczęły się procesy, które znamy z historii o tworzeniu się wysp na północ od Wisłoujścia i Nowego Portu, czyli słynnych Ostplaate i Westplaate. Podobnie jak u starego ujścia, tak przy nowych powstawały pod wpływem zderzenia nurtu rzeki z morskimi prądami mielizny, głębie, wyspy i mierzeje. Procesy te, zatrzymane ostatecznie przez odcięcie najpierw Martwej Wisły, a potem także Przełomu od głównego nurtu, trwają nadal przy Przekopie, bezustannie zmieniając kształt piaszczystych struktur, ku zadowoleniu ptaków, chętnie tam gniazdujących, a ostatnio także bałtyckich fok.
Ujście Wisły a Jezioro Zaspa
Obserwując wędrówkę ujścia Wisły ku wschodowi, można zadać sobie pytanie – a jak było wcześniej? Czy ujście między Nowym Portem a Wisłoujściem było najstarszym miejscem połączenia Wisły z Bałtykiem? Otóż wszystko wskazuje na to, że nie. Odkąd zaczęto się naukowo przyglądać otaczającym Gdańsk wodom, istnieje przekonanie, że pozostałością poprzedniego ujścia jest ogromne kiedyś, a obecnie praktycznie nieistniejące Jezioro Zaspa. Używając terminologii hydrograficznej określić trzeba by je zatem jako starorzecze Wisły. Na jednej z map okolicy z 1780 r. widoczna jest nawet kończąca się tuż przed wydmami, między Nowym Portem a Brzeźnem (we wschodniej części dzisiejszego parku), ślepa odnoga jeziora, nad którą przerzucony jest mostek w ciągu dawnej drogi, odpowiadającej dzisiejszym ulicom Oliwskiej i Krasickiego, będąca zapewne pozostałością dawnego ujścia rzeki do morza.
Dowodu na słuszność tezy o dawnym ujściu Wisły na terenie dzisiejszego Brzeźna dostarczyła sama rzeka w roku 1829. Wiosenna powódź tego roku poczyniła spore straty wzdłuż całego ujściowego odcinka Wisły, najgorsze zaś we wsi Wisłoujście, gdzie zmiotła z powierzchni ziemi parędziesiąt budynków, następnie zabierając także część przylegającego do jej koryta terenu. Ludność schroniła się w twierdzy, dzięki czemu obyło się bez ofiar. Najbardziej jednak interesującym epizodem tej powodzi jest niewątpliwie zachowanie wezbranego nurtu na południe od Nowego Portu. Tam bowiem, na wysokości Leganu, fala powodziowa nie skręciła ku północy korytem dzisiejszej Martwej Wisły, a przelała się do Jeziora Zaspa i dalej, w kierunku wydm na wschód od wsi Brzeźno. Uderzywszy w owe wydmy, zmiotła część z nich do morza, tworząc efemeryczne ujście. Część wody, nie znajdując dostatecznie dogodnego ujścia w tym miejscu, odbiła się od wydm i przez północną część Jeziora Zaspa przelała się na powrót do koryta dzisiejszej Martwej Wisły, przez ciek wodny nazywany niegdyś Gardłem Zaspy, a obecnie Warzywodem, zderzając się tam z wezbranym nurtem rzeki. Powstał w ten sposób wir, który był sprawcą zniszczeń we wsi Wisłoujście. Tymczasowe ujście w Brzeźnie istniało do końca powodzi, a po niej pozostało w postaci dwóch jeziorek w najbardziej wschodniej części dzisiejszego Parku im Haffnera. Do dziś teren ten jest podmokły i położony niżej od reszty parku.
Całkowicie zapomnianym, może dlatego, że nigdy niezrealizowanym, związkiem pomiędzy Wisłoujściem a Brzeźnem, jest historia planów unowocześnienia gdańskiego portu. Otóż w okresie międzywojennym, w czasie największej prosperity Wolnego Miasta, planowano rozbudowę gdańskiego portu poprzez wykopanie szeregu nowych basenów portowych, stworzenie nowych połączeń wodnych i całkowitą modernizację starego systemu portowego. Część prac objąć miała również tereny wsi Wisłoujście, która w ich wyniku znalazłaby się w całości na nowych terenach i akwenach portowych. Rozwiązaniem kwestii zapewnienia mieszkańcom nowych siedzib było planowane wówczas stworzenie osady „Nowe Wisłoujście” na terenie Brzeźna. Lokalizację dla nowej osady przewidziano na zalesionym obecnie terenie na zachód od ulicy Hallera. Plany te pokrzyżował wielki kryzys a także powstanie portu w Gdyni.
A więc dawne ujście w Brzeźnie, tymczasowe ujście tamże w 1829 r., a wreszcie planowane przenosiny całości mieszkańców Wisłoujścia do Brzeźna – tak właśnie wędrówka zmiany położenia ujścia Wisły łączy się z historią dzielnicy, która szczyci się tym, że jest pierwszym kurortem nad Bałtykiem, o kilkanaście lat starszym niż Sopot.
Tekst: Aleksander Masłowski
Brak komentarza