Trzymam w rękach drugi już numer czasopisma tworzonego przez mieszkańców dzielnicy, a noszącego tytuł „Nowy Port żyje”. To niemal tzw. biały kruk, bo ku radości autorów, kolejny raz bezpłatna gazeta rozeszła się niemal błyskawicznie.
Z redakcją czasopisma spotkałam się już dwukrotnie w Centrum Sztuki Współczesnej „Łaźnia”, z przyjemnością przyglądając się jak autorzy wspólnie spędzają czas. Pasjonaci Nowego Portu razem z grupą obywatelską Społecznie Niebezpieczni oraz duńską artystką Grete Aagaard (autorką projektu Neighbourhood Remarks/Zapiski z dzielnicy) – od ubiegłego roku tu właśnie spotykają się, dyskutują, uczą się (podczas warsztatów dziennikarskich i związanych z architekturą), umawiają się na spacery po dzielnicy, czasami psioczą na otaczającą ich rzeczywistość, śmieją się i niekiedy kłócą, ale w konsekwencji udowadniają, że Nowy Port żyje! Wspólnie tworzą czasopismo zachęcające współmieszkańców do aktywizacji.
Wachlarz zagadnień poruszanych przez autorów jest tak duży, jak liczne są zainteresowania piszących – historia miejsca przeplata się z przepisami kulinarnymi, wspomnienia mieszkańców uzupełniają wywiady z ciekawymi osobowościami dzielnicy, a tematykę bliską działkowcom dopełniają krzyżówki.
Działaniom autorów, co warto podkreślić – w bardzo zróżnicowanym wieku, przygląda się Grete Aagaard, służąca pomocą i doświadczeniem, a nad całością czuwa Aleksandra Księżopolska.
– Pierwszy numer czasopisma rozszedł się błyskawicznie, co świadczy o ogromnym zainteresowaniu czytelników. Czy fakt pozostania przy drugiej edycji na poziomie 2 tys. egzemplarzy to wynik braku funduszy, czy jest może jakieś drugie dno? – podczas spotkania redakcyjnego zapytałam autorów.
Odpowiedź dostałam natychmiast, ze wszystkich ust identyczną:
– Nie chcemy, żeby nasza gazetka walała się po śmietnikach, to ma być biały kruk. I jest – z dumą podkreślali pasjonaci.
Rozmowy, dyskusje, emocje i.. artykuły
Redakcyjne spotkania bywają bardzo emocjonalne. Czasami wystarczy jedno słowo…
– Samo pojęcie „rewitalizacja” to dla mnie straszny gwałt. Jestem zachowawczy i uważam, że historię się zachowuje lub odtwarza, tymczasem owa rewitalizacja Nowego Portu i Letnicy jest porównywalna z nalotem dywanowym i mówię jej stanowcze NIE – powiedział podczas spotkania Krzysztof Jachimowicz.
Od rewitalizacji w architekturze niedaleko do rewitalizacji społecznej.
– Niedawno został zamknięty Klub Aktywnego Mieszkańca. Nie znamy powodu tej decyzji, wiemy, że szkodzi dzielnicy. Nie zrewitalizuje się społeczeństwa w ciągu dwóch lat w miejscu, które było degradowane przez 50 lat – to wymaga czasu, a tymczasem zabiera się nam miejsce, które zachęcało do aktywizacji. Dobrze, że mamy „Łaźnię” – uzupełnia wypowiedź Krzysztofa jedna z autorek.
A jaki jest efekt wspomnianej wymiany zdań? – naturalnie artykuły.
„Jest naprawdę gdzie bywać, nie musicie siedzieć sami w domu. Ruszajcie się, tym bardziej, że w Łaźni można również korzystać z biblioteki, czytelni, kina i wielu wielu innych propozycji, jest to „okno na świat”.” – pisze Janina Karnas, a Krzysztof Jachimowicz tymi słowami zaprasza do lektury swojego tekstu:
Z lat dzieciństwa pamiętam Nowy Port jako niemalże bajeczną krainę, zresztą podobnie jak Wrzeszcz i Dolne Miasto. Krainę pełną rzeźbionych drzwi oraz okien, sztukaterii, kutych żelaznych płotów udających często pnącza i inne rośliny, masywnych odlanych w gdańskiej stoczni pokryw kanalizacji oraz innych tym podobnych elementów otoczenia, które przez kodowanie podkorowe wyznaczają tożsamość miejsca i nas samych.
W najnowszym numerze przeczytamy też cykliczne już „Okienko pani Celinki”, poznamy zagrożenie ze strony GMO i zaprzyjaźnimy się z oliwką europejską. Dowiemy się jakie były początki pracy nowoporckiego zegarmistrza i jakie hobby ma Arkadiusz Łapiński oraz jakie jest antidotum na nudę i brzydotę portowej dzielnicy. Jacka Michalaka, właściciela latarni morskiej w Nowym Porcie, zna każdy mieszkaniec dzielnicy, czy jednak wszyscy znają jego opowieści? Lubianego latarnika zawsze warto posłuchać (poczytać):) W numerze podjęto też tematy społeczne i muzyczne, a zapowiedź gry planszowej autorstwa Alicji Mianowskiej wydaje się być bezcenna.
Nie udało się Państwu zdobyć papierowej wersji? Na szczęście do pobrania jest wersja na pdf.
Zachęcam do wirtualnego wstąpienia do Nowego Portu. Ja już jestem po lekturze;)
Grupa tworząca gazetę:
Organizacja, warsztaty, edycja, opracowanie graficzne, korekta: Alicja Mianowska, Barbara Piórkowska, Lila Schally-Kacprzak, Aleksandra Księżopolska, Grete Aagaard
Uczestnicy i współpracownicy: Społecznie Niebezpieczni – Celina Draniczarek, Mariusz Roman
EMZI – Alicja Mianowska, Krzysztof Jachimowicz, Agnieszka Graczyk, Agnieszka Zielińska, Anna Olejniczak, Tadeusz Szymański, Arkadiusz Łapiński, Janina Karnas, Iwona Kwiatkowska
Prowadzenie warsztatów oraz edycja końcowa: Barbara Piórkowska
Zdjęcia: Youngdon Jung, Alicja Mianowska, Agnieszka Zielińska, Celina Draniczarek, Agnieszka Graczyk
Nowy Port to dzielnica w której się urodziłam i przeżyłam większą część swojego życia. Myślę że udało mi się też dosyc aktywnie uczestniczyć w życiu społecznym. Zmieniłam miejsce zamieszkania w 2007r. pozostał sentyment i piękne wspomnienia o ludziach z ktorymi miałam przyjemność pracować na rzecz tej dzielnicy. Byli i są mi bardzo bliscy, Ci którzy jeszcze żyją- czas płynie.
Miejsce tworzą ludzie i mieszkańcy tej oddalonej od centrum i kiedyś biednej dzielnicy zawsze potrafili o nią dbać, tworzyć coś z niczego pozornie. Aktywność taką mają w genach. To swoista tradycja a pewnie i coś wiecej, co można śmialo nazwać lokalnym patriotyzmem. Z sympatią i dumą czytam o tym co udaje się społecznikom osiagnąć, trzymam kciuki, życzę wytrwalości i sukcesów. Pozdrawiam