Początek spotkania z Żuławami

Już od czterech lat Elżbieta Skirmuntt-Kufel i Daniel Kufel, w progach swojego domu podcieniowego w Trutnowach, goszczą kucharzy-amatorów, pragnących włączyć się w proces odtwarzania tradycji kulinarnej Żuław Wiślanych. Dziesiątki kolorowych dań, pięknie przystrojone stoły, magiczny dom wypełniony obrazami i grafikami gospodarza oraz dźwięki zespołu Zagan Acoustic, sprzyjają wspólnemu biesiadowaniu i na długo pozostawiają smakowite wrażenie. Efektem ostatniego ze spotkań jest niewielka, ale i nie tania (25 zł) książeczka, stanowiąca zbiór ciekawych przepisów uczestników konkursu. Twarda oprawa, kredowy papier, kolorowe zdjęcia smakowicie wyglądających dań, tylko zapachu brak…

Wielką atrakcją żuławskiego spotkania w Filii Gdańskiej, była prelekcja prof. Andrzeja Januszajtisa, poświęcona lokalnej kuchni. Goście, po brzegi wypełniający bibliotekę, usłyszeli o przyprawach stosowanych w tejże kuchni; o śledziach, nie przykrzących się nikomu; o mięsie jadanym od święta; o purclach, czyli cieście na smalcu; o kaszance z rodzynkami; o pęczaku ze śmietaną,  czy wreszcie o machandlu, piwie i kawie.

Na mnie największe wrażenie wywarło zwłaszcza jedno zdanie, wypowiedziane przez profesora  – Rozporządzeniem z dnia 5 sierpnia 1697 r. nakazano, by wszyscy prowadzący publiczne lokale po godzinie 22, pod karą 10 talarów, żadnych przesiadujących gości nie mieli… Czasami można odnieść wrażenie, ze przepis ten w Gdańsku obowiazuje do dzisiaj…

Smakowity tytuł spotkania w bibliotece nie znalazł kontynuacji w uczcie dla podniebienia (w tejże bibliotece), ale znakomitą rekompensatą tego braku, stał się krótki koncert Moniki Tomasik i Ignacego Wiśniewskiego z zespołu Zagan Acoustic .

Pani Elżbieta, prezes stowarzyszenia „Żuławy Gdańskie”, zaprosiła gości Filii Gdańskiej do udziału w jubileuszowym, piątym konkursie, który odbędzie się w czerwcu 2010 roku.  Moje myśli już dzisiaj krążą wokół wspomnień kuchni mojej babci. Tyle, że ona z Żuławami nie miała wiele wspólnego…