Miasto Gdańsk prowadzi szczytną akcję dokarmiania ptaków. Ja się jednak zastanawiam, czy wszyscy rozumieją jej zasady…
Kilka dni temu, kiedy szłam ulicą Szeroką, z zamyślenia wyrwał mnie przeraźliwy skrzek mew. Ujrzałam nad sobą oszalałe stado ptaków, atakujących okno jednej z kamienic. Aby ustrzec się przed zbombardowaniem przez ptasie odchody, przebiegłam na drugą stronę ulicy. W jednym z okien zobaczyłam starszą panią karmiąca skrzydlatych przyjaciół. I nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że owo dokarmianie skutkuje niesmacznym zagrożeniem dla przechodniów, a przede wszystkim koszmarnym zabrudzeniem kamienicy. To najbrudniejsza elewacja na tej ulicy.
Na stronie Miasta Gdańsk czytam o ogromnym zainteresowaniu zimową akcją dokarmiania ptaków:
W piątek 11 stycznia wyczerpały się zapasy karmy dla ptaków zakupione przez Wydział Środowiska i przekazywane mieszkańcom Gdańska. Przez ostatnie cztery dni po karmę ustawiały się kolejki chętnych!
I świetnie, akcja znakomita. Ja jednak postulowałabym obok „instrukcji dokarmiania” ptactwa umieszczenie informacji, że czynność ta nie powinna mieć miejsca w oknach kamienic. Zanieczyszczona elewacja w historycznym centrum miasta nie stanowi bowiem jego (tego miasta) najlepszej wizytówki.
Nie wiem, być może są jakieś regulacje dotyczące dokarmiania, a ja do nich nie dotarłam, podobnie jak pani z ulicy Szerokiej. Jeśli jednak takowych nie ma, to może to jest temat dla Radnych Miasta?:)
Ten „parapecik stołówkowy” od dawna jest obiektem moich obserwacji 🙂 nie wiem jak można tak „zakupać” elewację z miłości do ptaków 😉
Ryzyko związane z bombardowaniem kupami ptaków to jeszcze nic przy wieczornych atrakcjach w tym miejscu. Mój Szanowny Sąsiad rzuca kawałki padła, kości i innych remnantów na ulicę wszystkim okolicznym kotom. Przy mojej nodze zlądowała wielka kość, chyba wołu albo brontozaura przynajmniej.. Przechodząc przez tę okolicę wieczorem zwróćcie proszę uwagę na zlot okolicznych sierściuchów wpatrzonych w niebo… Wówczas naprawdę radzę przejść na drugą stronę jezdni…
za zasadne uważam jedynie dokarmianie nasionami małych ptaszków …. a nie wysypywanie siatek podpleśniałego chleba gdzie popadnie, to powinno być traktowane jak zwykła zaśmiecanie miasta
Na pewno latem zakazane jest dokarmianie ptaków. Przepisy traktują to jak hodowlę ptactwa niezgłoszoną do służb fitosanitarnych! 😉
Karmienie mewek czy kotów z okna może podpadać pod „nieprzestrzeganie zasad współżycie społecznego”, tak samo jak głośne imprezy w nocy.
to dlatego te koty tam siedzą jak zaczarowane! a ja się zastanawiałam co za magia je tam przyciąga 😀
@Magrat
zaczarawona dorożka… zaczarowany kot.
chyba powinienem przeprosić Ciebie, że wypstrykałem pierwiastek baśniowy z tej całej kociej historii (histerii??)…z ulicy Szerokiej hheh 😉
Faktycznie, tak to wygląda jak opisujesz. mnie te koty zadziwiły jakiś czas temu zupełnie tak samo jak zadziwiają mnie lemingi, kóre podążaja za Bóg wie czym, albo jak myszy, które z kolei flecik prosty sobie upodobały (chyba).. 😉
pzdr, Janek
Dopóki ta budowla wygląda jak na powyższym zdjęciu, guano niewiele jej zaszkodzi. „Problem” jest sztuczny, to jest tylko jedna osoba i chyba przez cały dzień nie ma otwartego okna. Dajcie jej spokój.
@Zenek.
obawiam się, że sasiadów „z dołu” raczej nie przekona Pan do swojego poglądu (p. zdjęcie pierwsze).. naprawdę, można wyjść na skwer czy podwórze i tam spróbować w tajemnicy przed Strażą Miejską czy PP wysypać paszę dla mew i kotów.
Jeżeli argument nieestetycznego wyglądu tej elewacji nie przemawia do rozsądku to szacunek do sąsiadów już powinien.
Ponadto wydaje mi się, że nikt z powyżej wypowiadających się nie miał zamiaru dręczyć karmicielki i karmiciela ptactwa, co Pan sugeruje.
Pozdrawiam