Kevork Mourad i Kinan Azmeh podczas festiwalu Okno na Świat opowiedzieli w przejmujący sposób o swojej tęsknocie za ojczystym krajem.

Okno na Świat

Fot. Piotr Połoczanski / www.photolife.pl www.facebook.com/poloczanski

Każdy kto w dzisiejszych czasach ogląda w telewizję, doskonale wie, że w dużej mierze bazuje ona na ludzkich nieszczęściach. Nie ma niestety nic bardziej „fotogenicznego” i działającego na wyobraźnię niż wojna, nic więc dziwnego, że media z taką częstotliwością informują o konfliktach zbrojnych odbywających się na całym świecie. Ludzie słysząc o Iraku czy Afganistanie widzą tylko kolejne ofiary, bombardowania i starcia na ulicach, a nie normalne życie, które nadal przecież musi się w jakiś sposób tam toczyć. Ludzi przez wojnę nie rezygnują ze swojej tradycji i obyczajów, starają zachować jak najwięcej elementów codzienności.

Powyższa refleksja uderzyła mnie, gdy oglądałem audiowizualny performens Kinana Azmeha i Kevorka Mourada w Centrum św. Jana, odbywający się ramach festiwalu Okno na Świat. Gdy docierają do nas kolejne tragiczne wieści z Syrii, widzimy chaos oraz kraj w strzępach, i ten obraz się w nas utrwala. Występ tych artystów był komentarzem do współczesnych wydarzeń w świecie arabskim, głównie wojny w Syrii, a przecież nikt lepiej o nim nie opowie, niż osoby pochodzący z tego kraju. Co prawda artyści mieszkają na co dzień w Nowym Yorku, ale nie zmienia to ich przywiązania do kraju, w którym się urodzili, wychowali i dorastali. Zresztą wystarczyć wspomnieć, że tytuł performensu brzmiał „Home Within„.

Występ Syryjczyków składał się z dwóch głównych elementów. Sferę dźwiękową tworzył za pomocą klarnetu oraz podkładów muzycznych Kinan Azmeh, zaś za wizualną odpowiadał Kevork Mourad, tworząc na żywo rysunki. Obie płaszczyzny idealnie ze współgrały i wchodził we wzajemny dialog. Muzyka Azmeha miała w sobie z jednej strony mnóstwo nostalgii i tęsknoty, wywoływanych przez melodie oparte na tradycyjnej muzyce arabskiej, z drugiej zaś można było odczuć w niej grozę dzisiejszych czasów. Jego niezwykle emocjonalna gra na klarnecie była dopełniana przez wcześniej nagrane dźwięki instrumentów strunowych czy mrocznej elektroniki.

Na takiej samej zasadzie funkcjonowała oprawa plastyczna Mourada – rysował on od zera na białych albo czarnych kartkach postacie i miejsca, a jego stół był filmowany z góry przez kamerę, dzięki czemu publiczność mogła uważnie obserwować, jak zaczynając od prostych kresek i punktów artysta kreował pejzaże i konkretne sytuacje. Tak jak w wypadku swojego muzycznego towarzysza, pełne ciepła i spokoju obrazy Mourada potrafiły nagle przepoczwarzać się w wizje wypełnione cierpieniem. Bardzo ważnym elementem tego wydarzenia była interaktywność, osiągnięta dzięki nowoczesnym technologiom. Niejednokrotnie postacie rysownika nagle ożywały dzięki komputerowym efektom i poruszały się po kartkach. Obraz zmieniał się również, gdy muzyk wchodził swoimi ciałem w pole ekranu. Performens Syryjczyków był poruszający i szczery. Pozwolił spojrzeć na przeżywający tragedię kraj z perspektywy osób, które boją się o losy swoich bliskich, przyjaciół i ukochanych miejsc.

Koncerty w Trójmieście

Autor: Krzysztof Krawczyk