Koniecznie chciałam tam dzisiaj być, chociaż los próbował mi w tym przeszkodzić. Potężne korki spowodowane awarią w górnym odcinku ul. Kartuskiej nie zniechęciły mnie jednak do spotkania naznaczonego Irlandią. Ze znacznym opóźnieniem, ale jednak dotarłam na uroczystość nadania imienia Sean’a Lestera jednej z sal w budynku Rady Miasta Gdańska, dawnej siedziby Wysokiego Komisarza Ligi Narodów.
Koniecznie chciałam tam być, bo nazwisko irlandzkiego dyplomaty, przeciwstawiającego się prześladowaniom ludności polskiej i żydowskiej w Wolnym Mieście Gdańsku, kojarzyło mi się z moim nauczycielem języka angielskiego – Paulem, z którym dawno już straciłam kontakt. To właśnie on usiłował ode mnie, świeżo upieczonego przewodnika turystycznego, uzyskać informacje o swoim wielkim rodaku. Niewiele mu pomogłam…
Uroczystość uświetniła swoją obecnością córka dyplomaty Ann Górski. Nie zabrakło też rodziny byłego Komisarza oraz Ambasadora Irlandii Declana O’Donovana. Ale nie tylko… Wśród oficjalnych gości dostrzegłam też osobę… Paula McNamara, mojego „ticzera”. To on właśnie, przedstawiony przez Bogdana Oleszka jako człowiek wiedzący wszystko o swoim rodaku, odczytał stosowną notę biograficzną, którą rozpoczął tymi słowy:
Muszę przyznać, że jak wielu Irlandczyków, dorastałem nie wiedząc o niczego o Lesterze, nigdy nie słysząc nawet jego nazwiska. Dopiero kiedy dziesięć lat temu uczyłem urzędników angielskiego tu, w tym dostojnym budynku, pierwszy raz odkryłem, że mój krajan kiedyś tutaj żył i pracował jako Wysoki Komisarz Ligi Narodów. Tak więc chciałbym podziękować Radzie Miasta za rozbudzenie mojego zainteresowania, które doprowadziło do opublikowania w ubiegłym roku książki o czasie, który spędził Sean Lester w tym fascynującym mieście.
Mówca wspomniał, że postać Komisarza stanowi nie tylko łącznik pomiędzy Irlandią i Polską, ale także między dwoma europejskimi portami – Belfastem, w którym dorastał przyszły dyplomata i tym nad Motławą. Droga do dyplomacji wiodła młodego Sean’a przez irlandzką, lokalną firmę kolejową. Niestety, kiedy okazało się, że jest daltonistą, musiał tę pracę porzucić. Wiązała się z tym faktem rodzinna anegdota, zgodnie z która, gdyby Sean odróżniał kolory, to zostałby zapewne zawiadowcą stacji, a nie Komisarzem Ligi Narodów.
Ponieważ życie Sean’a Lestera było pasjonujące i pełne ważnych wydarzeń, trudnym zadaniem było nakreślenie jego sylwetki w paru zdaniach. Stosunkowo długi odczyt był szalenie interesujący, niemniej tłumaczenie go z języka angielskiego na polski zbytnio przedłużyło spotkanie. W efekcie część radnych udała się do zaplanowanych wcześniej obowiązków, nie dotrwawszy do końca odczytu, a prezydent Paweł Adamowicz pobiegł na spotkanie z właścicielem Latarni Morskiej w Nowym Porcie. Nadzieją na uzupełnienie wiedzy o wielkim Irlandczyku, może się więc stać lektura książki „Sean Lester, Poland and the Nazi Takeover of Danzig”. Problemem jest jednak dostępność tej pozycji na polskim rynku. No chyba, że ukaże się jej tłumaczenie…
Ścianę niewielkiej sali na parterze budynku Rady Miasta Gdańska zdobi od dzisiaj zdjęcie i krótka biografia Sean’a Lestera. Warto tam zaglądnąć.
dzielny człowiek w historii naszego miasta;-)