Henryk Jursz jest uznanym autorytetem z zakresie kolejnictwa, a na jego książkę „Koleją z Wrzeszcza na Kaszuby”, od dawna czekali miłośnicy kolei żelaznej. Dzięki wsparciu wielu środowisk – ukazała się na rynku księgarskim.

"Koleją z Wrzeszcza na Kaszuby"

Henryk Jursz i jego goście

Księgarnia Dom Książki w Gdańsku Wrzeszczu – dawno tam nie byłam. Powodem mojej wizyty w miejscu, w którym często gościłam Wrzeszczanką będąc:) – było spotkanie z Henrykiem Jurszem, autorem książki „Koleją z Wrzeszcza na Kaszuby”.

Zanim Henryk Jursz pojawił się w księgarni – już czekało na niego grono przyjaciół Gdańska, kolei żelaznej i samego autora. Czekała też kawa. Pomysł spotkania prawdopodobnie sprowadzał się do podpisywania książek. Życie jednak napisało swój scenariusz – padły pierwsze pytania, a te nie pozostały bez odpowiedzi. Autor opowiadał o poszukiwaniach śladów przeszłości, o sposobach pozyskiwania zdjęć i materiałów.

[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=UIX6doyAJy8[/youtube]

Książka nie wyczerpuje tematu. Choć lista źródeł w bibliografii jest długa, to napewno można było znaleźć jeszcze więcej informacji. Jest to jednak znaczny skok w porównaniu do znanych dotychczas artykułów o linii kolejowej z Wrzeszcza do Starej Piły. I piszę to całkiem serio. Może nie czytać się łatwo, bo nie rozpisywałem się, nie dyskutowałem z informacjami niepotwierdzonymi. Publikacja zawiera te informacje, do których znalazły się źródła lub z badania w terenie wynikało, że tak właśnie było. Pewnie przy jakiejś kolejnej takiej przygodzie będzie trzeba się poprawić, napisać żywiej, ciekawiej, nie czysto faktograficznie. Ilustracyjnie też mogło być lepiej. Tu jednakże problemem było ustalenie autorów zdjęć i statusu praw autorskich. W wielu przypadkach na razie się nie udało, w innych procedura uzyskania zgody na publikację okazała się zbyt czasochłonna. Ma to swoje zalety – temat pozostaje otwarty. – pisze na swoim blogu Henryk Jursz.

Za 10 -15 lat książka ma być świadectwem pewnego etapu historii – podsumował autor.

Henryk podarował Czytelnikom iBedekera aż trzy egzemplarze książki – dziękuję Henryku:) Dwie z nich będą do zdobycia natychmiast, trzecią zostawię na spacer wzdłuż Doliny Królewskiej. Czwarta i dziesiąta osoba, która w komentarzu poda link do bloga prowadzonego przez Henryka Jursza – otrzyma egzemplarz z autografem. Komentarze będą opublikowane z opóźnieniem.