O tym, że tzw. Indiańska Wioska musi zginąć wiadomo od dawna – od czterdziestu  lat. W tym czasie mieszkańcy urokliwej enklawy w Gdańsku Wrzeszczu przyzwyczaili się do mieszkania „na walizkach”. Aż nadszedł ten dzień…

Indiańska Wioska

Indiańska Wioska to niemal wiejska osada przy ul. Nad Stawem, zabudowana rzędami niewielkich, ceglanych domów. Od drugiej połowy XX w. budynkom grozi perspektywa zrównania z ziemią, a to w związku z budową planowanej już od zakończenia II wojny światowej – Drogi Czerwonej, trasy tranzytowej łączącej Gdańsk i Gdynię. Przez ponad czterdzieści lat mieszkańcy, głównie przybysze (i ich potomkowie) z Wilna zadomowili się na tym skrawku ziemi – założyli ogródki, postawili altany, garaże, hodowali gołębie, remontowali, inwestowali – po prostu żyli.
W 2007 roku w niedalekim sąsiedztwie, tuż za torami kolejowymi, powstało potężne centrum handlowe, a o kolejnych inwestycjach mówiło się coraz głośniej. Mieszkańcy chyba nie wierzyli, że tak mglista dotąd perspektywa opuszczenia domostw będzie się musiała ziścić. A jednak… W związku z budową Centrum Hevelius i planowaną drogą dojazdową – trwają wykwaterowania.

Ostatni raz byłam na terenie Indiańskiej Wioski podczas iBedekerowego spaceru po Dolnym Wrzeszczu. Wykorzystując piękną pogodę, a pod wpływem kopii listu, który Piotr Dwojacki wysłał do Inspektora w Referacie Ochrony Zabytków WUAiOZ, brukowaną uliczką ponownie weszłam do krainy pamiętającej lata 20. XX wieku.

Wzmiankowana zabudowa zaplecza Flughafen Langfuhr (Indiańskiej Wioski ul. Nad Stawem nr 1-4) pochodzi zapewne z roku 1919 (należy więc do najstarszych w Dolnym Wrzeszczu), zaś w budynkach przeznaczonych do wyburzenia wiele elementów może mieć wartość historyczną tym bardziej, że konstrukcja i składniki wyposażenia w wielu miejscach pozostały nienaruszone.
W mojej opinii moment przed rozpoczęciem wyburzania jest doskonały dla podjęcia próby zachowania elementów historycznych (wyburzenie nastąpi być może w najbliższych tygodniach).
Miłym gestem wobec muzealników, historyków, kolekcjonerów byłoby dokonanie przeglądu pod kątem wartości historycznej i umożliwienie zachowania tych elementów, które mają faktyczną wartość. Wprawdzie wyburzenia będzie zlecał Gdański Zarząd Nieruchomości – jednostka niewątpliwie kompetentna – jednak troska o zachowanie wartości historycznych nie należy raczej do kompetencji GZNK.

Proszę zatem o wzięcie pod uwagę niniejszej sugestii niezależnie od zapisów mpzp i braku ochrony prawnej. Chodzi o zwykły szacunek do historii miejsc w Gdańsku.

Pozostaję z szacunkiem,

dr Piotr Dwojacki
Rada Dzielnicy Wrzeszcz Dolny
Z-ca przewodniczącego

To był zapewne mój ostatni spacer przed ostatecznym zniknięciem z ziemi naszej gdańskiej Indiańskiej Wioski. Rozumiem potrzebę rozwoju Miasta, mam jednak przy tym nadzieję, graniczącą z pewnością, że list Piotra Dwojackiego nie pozostanie bez echa. Być może w budynkach nie ma żadnych „skarbów”, ale na pewno warto to sprawdzić:)