Planowanie miejskie, jako manifestacja myślenia ideologicznego, czyli wystawa Alternativa w postoczniowej hali B90.

Alternativa 2013W Polsce przeważnie nadal nie zdajemy sobie sprawy, jak istotny wpływ na nasze życie ma zmieniająca się wokół nas przestrzeń miejska. Niby pojawiają się głosy niezadowolenia przy okazji niektórych remontów oraz przebudowy konkretnych miejsc; sporadycznie wynikają z tego nawet protesty i akcje społeczne. Jednakże zazwyczaj tego typu działania rodzą się z bardzo pragmatycznych pobudek – brak bezpiecznego przejścia dla pieszych w pobliżu szkoły, brak udogodnień dla osób niepełnosprawnych, czy też usunięcie punktu usługowego, z którego na co dzień korzysta duża liczba mieszkańców. Oczywiście, to ważne, że ludzie reagują w takich sytuacjach, ale z punktu widzenia architektury oraz urbanistyki to bardzo doraźne potrzeby.

Za rzadko zastanawiamy się, jak planowanie miejskie może zmienić nie tylko aspekt wizualny ulic, placów i dzielnic, ale przede wszystkim przemodelować ich funkcję społeczną w kontekście całej aglomeracji oraz możliwość kulturotwórcze. Już nieraz udowodniono, że dzięki starannemu planowaniu możemy spowodować, że mieszkańcy patologicznych osiedli zaczynają się asymilować z resztą społeczeństwa, a zapomniane części miasta zyskują drugie życie.

Bardzo się ucieszyłem, że tematem tegorocznej Alternativy będzie planowanie miejskie, jako manifestacja myślenia ideologicznego. Przecież gdzie, jak nie w gdańskiej stoczni, poruszać i dyskutować o takich zagadnieniach. Teren ten sam jest dowodem, jak ważne są zmiany przestrzenne w kontekście ekonomicznym, historycznym oraz wręcz mentalnościowym. To na postoczniowych terenach powstanie bardzo istotny obecnie projekt urbanistyczny Gdańska, czyli Młode Miasto. Liczyłem więc na wystawę wyczerpującą, prowokującą do zadawania pytań, ale jednocześnie otwartą dla osób zupełnie nieobeznanych w tej sferze.

O ile „Do jutra!” – bo taki jest tytuł Alternativy 2013 – jest bogata w treść, o tyle forma wydaje mi się mocno dyskusyjna. Rozumiem, że poruszane problemy są tak liczne i obszerne, że wymagają przekazania odbiorcy dużej ilości informacji, aby chociaż stworzyć ich zarys, ale czasem miałem wrażenie, że wystawa stanowi bardziej dokumentację, niż wystawę sensu stricte. Zdjęcia, filmy i tekst pisany są świetnym medium, ale gdy zaczynają stanowić większość, trudno nie odnieść wrażenia, że te same treści można byłoby umieścić w dobrze zaprojektowanej stronie internetowej. A przecież jeden poziom hali B90 to przestrzeń tak wielka, że bez problemu można byłoby w niej umieścić jedną lub dwie wielkie instalacje, które poruszałyby główne hasło wydarzenia za pomocą prostych środków oddziałujących na nasze zmysły. Jeśli planowanie zmian w obszarze miasta jest tematem dotyczącym wszystkich nas, powinno się go przestawiać w taki sposób, aby każdy mógł z niego coś wynieść. Dla osób nie śledzących tej materii, prace pokazane w B90 mogły być po prostu nieczytelne.

Instytut Sztuki Wyspa podjął się bardzo ambitnego zadania i za to należą mu się słowa uznania. Jednakże chciałbym, aby tak ważna i jednocześnie tak nieobecna w świadomości wielu Polaków kwestia, była prezentowana w prostszy sposób. Po wyjściu ze stoczni w mojej głowie mocniejszy ślad zostawiła gra komputerowa stylizowana na kultowego Froggera, makieta falowca oraz fragment podwieszanego sufitu rodem z biurowca, niż dziesiątki zdjęć i filmów

Tekst: Krzysztof Kowalczyk