Na ulicy Własna Strzecha, bywam kilkanaście razy w roku. Za każdym razem mam wątpliwą przyjemność przechodzenia obok śmietnika straszącego swoim widokiem…
Również za każdym razem podziwiam idealny porządek panujący na zapleczu Radia Gdańsk. Ironią jest jedynie fakt, że czyściutkie kontenery „radiowe” sąsiadują z zaniedbanym śmietnikiem należącym do mieszkańców sąsiednich ulic. Jak to jest? PRSP sprząta jedynie to, co „po prawicy” ?
Tydzień później
Na „lewicy” są pojemniki innej firmy więc PRSP ich nie opróżni bo nie dostanie za to kasy.
Swoją drogą takie śmietniki w pewnych newralgicznych miejscach czyli należące do jakiejś wspólnoty lub co częstsze kilku wspólnot, równocześnie znajdujące się w obszarze dużej przepustowości ludzkiej, mają duże ilości „materiału zbiorczego” pochodzącego z „importu”.
Tak np na moim podwórku, nierzadko widzę jak osoby wjeżdżające na teren Pałacu Młodzieży od podwórza, gdy pojemniki „pałacowe” są już zapchane, śmieci wrzucają do „naszych”.
Chyba zaś najgorszym ale jednocześnie najbardziej „importowym” śmietnikiem na Głównym Mieście a może i całym Gdańsku, jest ten położony przy Ławniczej.
No niestety niektórzy tak to pojmują, że skoro nie muszą wyrzucać u siebie (przy okazji jest to jakaś oszczędność) a da się to zrobić gdzieś po drodze, wybierają ten drugi wariant.
Nie dziwi tez zatem że coraz częściej śmietniki zaczynają przypominać zakłady karne, z płotami, kratami, kłódkami, oświetleniem reagującym na ruch itd, tylko po to by utrudnić „import” śmieci.
Chore i bardzo przykre zjawisko.