Fot. Izabela Sitz Abramowicz

Na terenie dzisiejszego Nowego Portu, w odróżnieniu od innych dzielnic Gdańska, problem kto jest protestantem, a kto katolikiem, i kto był wcześniej od kogo, nie istniał. Działo się tak głównie dlatego, że do końca XVIII w. nikt tam właściwie nie mieszkał. Dopiero pruska aneksja tego terenu i antygdańska polityka króla względem Gdańska, który nie chciał zostać klejnotem w koronie Hohenzollernów, przyniosły okolicy lewego brzegu ujścia Wisły prawdziwe zmiany.

I tak, na nowozasiedlanych terenach, wraz z rozwojem urządzeń portowych, pojawiało się coraz więcej osadników. Mimo, że osada powstawała częściowo na terenach należących uprzednio do klasztoru w Oliwie, znakomita większość przybyszy była protestantami. Stąd też historia gminy, a następnie parafii luterańskiej, w Nowym Porcie jest dłuższa o kilka dziesięcioleci od analogicznych struktur katolickich.

Jeżeli osiedlał się w Nowym Porcie katolik, jego parafialną świątynią stawał się automatycznie kościół św. Jakuba w Oliwie, co czyniło aktywne uczestnictwo w życiu parafii nieco uciążliwym, bowiem w prostej linii dzieliło go od siedziby proboszcza osiem kilometrów. Dodajmy, że trasa, którą trzeba było przebyć dla wzięcia udziału we mszy nie była ani prosta, ani tym bardziej równa. A ludzi, w tym katolików, przybywało w Nowym Porcie szybko. Jednak dopiero w 1854 r. zawiązała się osobna gmina nowoporcka, która jako miejsca modlitw używała sali w budynku przy dzisiejszej ulicy Na Zaspę 40. Kaplica ta od początku nosiła wezwanie św. Jadwigi. Pasterzem gminy był początkowo Karol Kniffke, którego w 1857 r. zastąpił Johann Schwalm. Niestety po obiekcie nie pozostał najmniejszy nawet ślad.

Kamień węgielny pod własny kościół nowoporccy katolicy położyli w sierpniu 1857 r., a uroczystości przewodniczyli infułat Jaeschke i kurator Johann Schwalm. Z zebraniem funduszy poszło w miarę sprawnie. Większość pieniędzy pochodziła z datków zbieranych w diecezji, inwestycję wsparł też pruski król, wykładając mniej więcej 10 procent jej przewidywanych kosztów, obliczonych na prawie 12 tysięcy talarów. Budowa postępowała szybko, okazało się bowiem, że chętnie pomagają przy niej również protestanccy mieszkańcy Nowego Portu. Już 26 września 1858 r. nowa, określana czasem jako „skromna” budowla, ale w porównaniu ze starszym o kilkanaście lat kościołem luterańskim, całkiem okazała, poświęcona została przez dziekana Nelke.

Na własną parafię przyszło jednak katolikom w Nowym Porcie poczekać jeszcze prawie osiem lat. Utworzona została dopiero 16 lipca 1866 r. Jej proboszczami byli kolejno księża Mey, Reimann, Plinski, Freude i Maier, który dotrwał na posterunku aż do roku 1945. Kościołowi udało się przetrwać wojnę w stanie znośnym, a dzięki zapałowi ks. Johannesa Meiera, który nie przejmując się przemieszczeniami granic, przystąpił do porządkowania śladów obecności „wyzwolicieli”. Parafia wznowiła działalność niemalże natychmiast po ustaniu działań wojennych. Księży objął jednak program porządkowania struktury narodowej w środku Europy i jako mówiący po niemiecku musieli, podobno ku wielkiej rozpaczy wiernych, wyjechać z Nowego Portu na zawsze.

Pierwszym powojennym proboszczem został ks. Leopold Pilipowski. Jemu przypadła rola organizacji nowej, bo już polskiej parafii św. Jadwigi. Zadanie nie było łatwe nie tylko ze względu na dotykające każdej sfery życia powojenne trudności ze wszystkim, niechęć władz i rozmaitość kulturową nowych mieszkańców Nowego Portu. Problemem był także fakt istnienia od 1945 r. dwóch katolickich kościołów w dzielnicy, które mimo, że tylko jeden miał status parafialnego, w nieuchronny sposób podzieliły nieco wiernych. Ci, którzy pamiętali księży przepędzonych do Niemiec okazywali niechęć nowemu proboszczowi, gromadzili się zatem chętnie w kaplicy franciszkanów przy dzisiejszej ul. Strajku Dokerów.

W 1948 r. ks. Pilipowskiego zastąpił ks. Jan Gustkowicz – dla powojennego życia religijnego Nowego Portu człowiek-legenda. Proboszczem parafii św. Jadwigi był przez 36 lat, a pozostał w niej jako emeryt aż do śmierci w roku 1993. Cieszył się powszechnym szacunkiem, a ze względu na ascetyczny styl życia nawet opinią świętego. Kiedy po półwieczu pracy w Nowym Porcie zmarł, pochowany został na założonym w 1886 r. parafialnym cmentarzu na drugim końcu dzisiejszej ul. Ks. Góreckiego. Jego imieniem nazwano dawny Plac Wilhelma, który przez cały okres pracy duszpasterskiej ks. Gustkowicza w Nowym Porcie nazywał się Placem Demokratów.

Kolejnymi proboszczami byli ks. ks. Antoni Misiaszek i Ryszard Preuss. Ten ostatni, chłopak z Nowego Portu, wyświęcony na kapłana w 1974 r., odbył wówczas swoją mszę prymicyjną właśnie w kościele św. Jadwigi. Od 2001 r. proboszczem był ks. Jeremiasz Andrzejewski, a w 2006 r. zastąpił go ks. Wiesław Philipp.

Kościół, dzięki remontom prowadzonym przez energicznych proboszczów prezentuje się dziś bardzo pięknie, ostatnio otrzymał też iluminację, dzięki czemu swoją bryłą i bogatą, choć niezbyt długą historią, stanowić może ozdobę dzielnicy. Pilnej korekty wymaga jednak jeden szczegół.

Fot. Izabela Sitz-Abramowicz

Piękna, wykonana z hartowanego szkła, zapewne za ciężkie pieniądze, tablica z trójjęzyczną informacją o zabytku, szokuje każdego, kto orientuje się w historii Gdańska. Otóż widnieje na niej napis informujący, że jest to „Kościół p.w. Św. Jadwigi”, zaraz poniżej grubej czarnej kreski stoi po angielsku „St. Hedwig the Queen’s Church” i jeszcze niżej po niemiecku… „St. Gertraudenkirche”. Jaką drogą pobiegły myśli autora (autorów) tej informacji, by dać taki efekt? Stojący przy Oliwskiej w Nowym Porcie katolicki kościół nigdy nie nosił wezwania św. Gertrudy. Od początku swojego istnienia poświęcony był św. Jadwidze, które to imię brzmi po niemiecku może nieco twardo, bo „Hedwig”, tym niemniej prawidłowa niemiecka nazwa kościoła to „St. Hedwigskirche”. To kolejny kamyczek na rosnącej stercie wpadek związanych z montażem szklanych tablic na gdańskich zabytkach. Miejmy nadzieję, że informacja o błędzie dotrze odpowiednio szybko do kompetentnych osób i zostanie naniesiona stosowna korekta.

Autor: Aleksander Masłowski

Dziękuję Izabeli Sitz – Abramowicz za udostępnienie zdjęć

Blog Izabeli – www.fotografistka-fritzek.blogspot.com