Centrum Kultury i Sportu w Pruszczu Gdańskim opanowały w niedzielny wieczór trzy kobiety – Ewa Rzeszotarska, Dominika Mamulska i Anna Maria Wojtyniak, a stworzone przez nie wydarzenie muzyczno-plastyczne FEMMES oczarowało licznych gości.

Przywitał mnie mocny głos Ewy Rzeszotarskiej. Energia wykonywanej przez nią Aux Champs-Elysées udzieliła się publiczności, która z entuzjazmem „przeniosła się” na Pola Elizejskie. Natychmiast zaczęłam żałować, że nie było mi dane uczestniczyć w wernisażu FEMMES od początku…

Cóż to był za wernisaż! Jego bohaterkami były trzy młode kobiety, które wychowując dzieci znajdują czas na pielęgnowanie własnych pasji. Ewa Rzeszotarska śpiewa piosenkę francuską, Anna Maria Wojtyniak rysuje, a Dominika Mamulska śpiewa po angielsku (jej niestety nie słyszałam). Każda z nich na własny sposób wyraża swoją kobiecość.

Anna Maria Wojtyniak rysuje kobiety.

– Postaci na moich rysunkach nie mają rąk. Dlaczego? Bo kobiety mają przecież skrzydła –  mówi artystka, która w Pruszczu Gdańskim zaprezentowała skromną część swoich prac. Pokazuje kobiety piękne, zmęczone, dumne, próżne, lekkomyślne, radosne, mądre… takie, jakie są kobiety. Wszystkie one są wytworem fantazji artystki, chociaż wnikliwe oko znajdzie w postawionej kresce podobieństwo do koleżanek, znajomych i przyjaciółek Anny Marii.

To pierwsza wystawa rysunków artystki, chociaż jej kobiety zaczęły powstawać dwadzieścia lat temu, we Francji.

– Te prace musiały zobaczyć światło dzienne, świat musiał zobaczyć co kryje głęboka szuflada Anny – zachwyca się Gosia Waluszewska, dobry duch wystawy. Gdyby nie ona, „uskrzydlone” kobiety nadal pokrywałby kurz. Pomysłodawczyni wystawy organizacyjnie pomogła Kasia Dorobek, podczas wernisażu gospodyni spotkania.

Trzydziestu pracom, które ozdobiły wystawowe wnętrze, towarzyszyła niezwykła atmosfera. Liczne grono przyjaciół artystek pojawiło się na spotkaniu całymi rodzinami, a do przebojowych maluchów krążących pomiędzy gośćmi, nawiązywały wielkością niewielkie kanapeczki przygotowane przez restaurację Metamorfoza w Gdańsku, której szef kuchni Mariusz Pieterwas specjalizuje się w tzw. kuchni molekularnej.

Wśród czerwonych i amarantowych akcentów wyróżniających współorganizatorów, zwracała uwagę designerska torebka autorstwa Grażyny Radtke, właścicielki firmy MIA MIA. Ozdobiony czerwonymi piórami gadżet budził zazdrość, również moją;)

Wystawa kobiecych prac Anny Marii Wojtyniak na pewno nie jest ostatnią. Zanim jednak z jej szuflady wyjęte zostaną kolejne prace, artystka zaprasza do Centrum Kultury i Sportu w Pruszczu Gdańskim.

Głównym sponsorem wydarzenia był Grzegorz Seremet z baru „Lady in Red” w Hotelu Chopin w Pruszczu Gdańskim