Poznański zespół udowadnia, że tworzenie chwytliwego popu oraz wielkie ambicje, doskonale idą ze sobą w parze.

IMG_7056Przez długi czas określenie „polski pop” kojarzyło się w jednoznacznie negatywny sposób. Lata dziewięćdziesiąte były pełne zespołów nieudolnie naśladujących zachodnie trendy, próbujących łączyć je z dziwną, rodzimą stylistyką. Pozytywne zmiany przyniosła zeszła dekada, kiedy do głosu zaczęło dochodzić nowe pokolenie, które nie miało zamiaru tylko kopiować muzyki powstającej w Londynie, Berlinie i Nowym Yorku – ono chciało wejść z nią w równorzędny dialog. Nowa generacja powoli i konsekwentnie uczy się pisać chwytliwe piosenki w inteligentny i nowoczesny sposób. Kto mógł przypuszczać, że niektórym z tych artystów uda się tak szybko odnieść spory sukces. Może Monika Brodka nie jest do końca naturalna w swojej stylistyce, ale już zespoły takie jak Kamp, czy mocno czerpiący z popu Enchanted Hunters, są w stu procentach świadome tego, co robią.

Tak samo dotyczy duetu Rebeka. Często, zupełnie niesłusznie, jest on postrzegany wyłącznie przez pryzmat Kampu, podczas gdy Bartosz Szczęsny – jedna druga Rebeki – ma na swoim koncie świetne solowe kawałki czy udział w zespole Adre`N`Alin. Nie mówiąc już o tym, że partycypował w produkcji debiutanckiego krążka tria i wspomaga ich od czasu do czasu na scenie. W żadnym wypadku nie można mówić o wzorowaniu się, a Rebeka od Kampu mocno się różni.

Brzmienie Rebeki jest surowsze, co słychać zwłaszcza na koncertach. O ile album i ich wcześniejsze nagrania są znakomicie zaaranżowane i wyprodukowane, pełne ciepłego oraz przejrzystego brzmienia, o tyle na koncertach najważniejsza dla nich zdaje się być energia. Podstawowym problemem polskich zespołów grających w duecie, jest odnalezienie równowagi pomiędzy żywiołowością występów, a umiejętnością odegrania bogatego, studyjnego materiału na żywo. Poznaniacy z jednej strony obsługują dużą ilość syntezatorów, samplerów i szeroko pojmowanej elektroniki, ale z drugiej często też sięgają za gitarę elektryczną oraz bas. Iwona Skwarek posiada silny, wypełniający przestrzeń głos, którym bawi się z dużą swobodą. Od delikatnych, bardzo melodyjnych partii, po nieco teatralną manierę – Skwarek nie miała problemu, aby przedłużyć piosenkę „Stars” i zagrać ją jedynie w akompaniamencie gitary, w nieco wręcz ogniskowej konwencji.

Muzycy od samego początku zdołali nawiązać świetny kontakt z publiką, zarażając swoim zapałem. Przyjemnością było patrzeć, jak zespół tworzący tak przebojowe oraz wysmakowane numery, potrafi z łatwością porwać pełen klub. Wydaje się, że ta grupa równie dobrze czuje się na scenie, co w studiu. Popularność Rebeki świetnie rokuje na przyszłość – polska publiczność zaczyna doceniać artystów, którzy grając pop, nie boją się eksperymentować i spełniać swoje ambicje.

Autor: Krzysztof Kowalczyk