W X Wojewódzkim Konkursie Dziennikarskim drugą nagrodę za tekst „Jestem spokojny, bo boję się diabłów” zdobyła Alicja Okuniewska z X Liceum Ogólnokształcącego w Gdyni.

X Wojewódzki Konkurs DziennikarskiJestem spokojny, bo boję się diabłów

Chłopiec późnym wieczorem układa się do snu. Kręci się, wierci, nie może zasnąć. Liczy owce przeskakujące przez płotki – 1, 2, 3, 4, 5, 666… Nagle wyliczankę przerywa przeraźliwy, przenikliwy śmiech… Śmiech diabła? Jednak zanim zdąży się nad tym dogłębnie zastanowić, nieoczekiwanie zaczyna lewitować. Chwilę unosi się, po czym bezwładnie opada na łóżko i wtedy właśnie budzi się ze snu.

Wysoki mężczyzna, niczym nieprzypominający chłopca, który miewa koszmary, idzie korytarzem. Kroczy niepewnie, w ten sam sposób podaje rękę na przywitanie. Nietuzinkowy, wyróżniający się. Może to zasługa bijącego z jego oczu optymizmu, a może ciekawości świata? Spytany o wspomnienia z dzieciństwa, nie odpowiada od razu. Przemyśla, zastanawia się. To roztropność, tak rzadko dziś spotykana. Po chwili z ożywieniem opowiada o koszmarze. Śmieje się, że spokojny i opanowany jest właśnie ze strachu przed diabłami.

– Co mnie ukształtowało? Na pewno koń, który potrącił mnie w Zakopanem, gdy byłem mały. Teraz mam krzywą głowę.

Takie podejście wskazuje na specyficzne poczucie humoru i dystans do samego siebie. Jak to się stało, że jest właśnie taki, a nie inny? Odpowiada, że to zasługa rodziny. Wspiera go, gdy jest to potrzebne, a nieprzemyślane wcześniej pomysły stara się zrozumieć. Złe decyzje próbuje wybić z głowy, używając w tym celu przekonujących argumentów. Jego zdaniem bez pomocy najbliższych można nabawić się niskiej samooceny. O swojej mówi, że bynajmniej zaniżona nie jest. W dzieciństwie często podróżował, zawsze był ciekawy świata i chciał go jak najlepiej poznać. Rodzice zawsze nakłaniali go do sprawdzania siebie w najróżniejszych dziedzinach. Jako uczeń podstawówki grał więc w piłkę nożną oraz koszykówkę, w gimnazjum tańczył. Dorosły już licealista na co dzień fotografuje, reżyseruje, gra, pisze. Czy wiąże swoją przyszłość z którąś z tych pasji?

– Chcę się dostać do szkoły filmowej, ale nie wiem jeszcze, jaki kierunek. Nie! Wiem przecież, jaki kierunek. Albo fotografia, albo reżyseria. Albo operatorstwo. Ale aktorstwo nie – mówi. Na to ostatnie, jak sam twierdzi, jest zbyt leniwy i za mało cierpliwy. Za dużo ćwiczeń w tygodniu, a to nie na jego charakter.

Nie lubi być w centrum. Zadaniem artysty jest przyciąganie uwagi na jakiś obiekt.

– Gdy jestem fotografem, uwagę widza przyciąga to, co w danej chwili dostrzegłem przez obiektyw. Z tym czuję się lepiej, bo przesuwam środek ciężkości centrum uwagi na bok, na fotografię czy jako filmowiec – na film.

Na studiach fotograficznych wiele tworzy się samemu.

– A ja lubię samemu – mówi artysta.

W jego fotografiach jest to coś. Morze na fotografii to u niego paski świateł albo opony porzucone na plaży. Lubi swoją małą ojczyznę i potrafi zachwycić się zwyczajnymi elementami krajobrazu. Hobbistycznie pisze wierszyki. Zawodowej przyszłości z tym nie wiąże, ale nie zrezygnuje, bo dlaczego miałby rezygnować z czegoś, co lubi robić? Uważa, że gdy się czegoś bardzo mocno chce i się do tego uparcie dąży, to można to osiągnąć. Zdarza mu się jednak mieć słomiany zapał. Fotografuje także bez towarzystwa, zamiast tego zaczepia – według niego – godnych uwagi ludzi, robi im zdjęcia, rozmawia. Ostatnio spotkał Janosika, którego określa jako świetnego człowieka. Mówi, że musi mu się jakoś odwdzięczyć. Jego fanpage – „Oko Gdyni” – zyskał dzięki niemu prawie 800 „lajków”.

– Lubię odkrywać nowych ludzi. Czerpię z nich… Właściwie to nawet nie wiem, co czerpię. Ale lubię ich.

Narzeka na brak krytyki. Chciałby usłyszeć tę konstruktywną, wskazującą, co może ulepszyć, a co zmienić. Pozytywne opinie o jego występach, filmach czy też zdjęciach bardzo budują, ale uważa, że żeby się rozwijać, musi wiedzieć, co robi źle. Gdy do głowy wpadnie mu ciekawy pomysł – działa spontanicznie.

– Kiedyś kolega napisał mi w pamiętniku: „ciągnij szczęście za ogon i wyciskaj życie jak cytrynę”. Więc wyciskam – korzystam z życia najlepiej, jak mogę. Mówi, że lubi swoje życie. I lubi ludzi.

Michał Miziarski ma 19 lat, jest w klasie maturalnej. Od życia oczekuje, aby było uczciwe i kreatywne. Zasypiając, będzie myślał o wstawaniu, wstając, nie będzie myślał o zasypianiu – to jego największy plan na przyszłość.

Tekst: Alicja Okuniewska