Homebody – Patrycja Orzechowska stworzyła wystawę pozornie niespójną, która po bliższym przyjrzeniu zaskakuje swoją konsekwencją.

homebody

Fot. Gdańska Galeria Mijeska

Słowo „homebody” w języku angielskim oznacza domatora, czyli kogoś komu wielką przyjemność sprawia spędzanie wolnego czasu w swoich czterech kątach. Patrycja Orzechowska, używając tego wyrazu do zatytułowania swojej wystawy, oprócz zastosowania pierwotnego znaczenia, rozbiła go także na dwie części. Wydawać by się mogło, że zestawienie ze sobą terminów „home” (dom) oraz „body” (ciało), jest karkołomne, lecz artystce udało się znaleźć dla nich wspólną płaszczyznę. Tym wspólnym mianownikiem są struktury, które tworzy ciało – a zwłaszcza ciało w ruchu – jak również dom.

Wystawę można podzielić na dwie główne części. Pierwsza, najmocniej rzucająca się w oczy, to dwie duże instalacje. Od razu na wejściu widzimy ogromną liczbę lamp, a właściwie szkieletów abażurów oraz żarówek, tworzących iluminację pełną domowego ciepła i bezpieczeństwa. Szkoda, że w pełni można ją doświadczyć jedynie po zmroku, o czym można było przekonać się podczas Nocy Muzeów. Wyobrażam sobie, że najciekawiej byłoby zobaczyć „Szkielety”, bo tak autorka nazwała swoje dzieło, zimą. Wówczas ta iluminacja, przywodząca na myśl domowe ognisko, wspaniale kontrastowałaby z pogodą panującą za oknem.

Drugą instalacją „Homebody”, jest ściana zbudowana z pudełek po fajerwerkach. Z jednej strony tworzy ona ciekawą strukturę przypominającą plastry miodu, z drugiej zaś można obserwować światło przechodzące między pustymi opakowaniami. Na szczęście tę pracę bez problemu można podziwiać również za dnia, bowiem światło słoneczne przechodzące pomiędzy kartonowymi ściankami, robi również duże wrażenie, co światło sztuczne.

Oprócz „Ściany” i „Szkieletów”, resztę wystawy stanowią dwie serie prac. „Homebody” to zdjęcia, na których tancerka Tatiana Kamieniecka wykonuje zaczerpnięte z jogi pozycje (tzw. asany), w otoczeniu mebli. Jednakże zarówno performerka, jak i otaczające ją meble, znajdują się ascetycznym pomieszczeniu, przez co w samych fotografiach bardziej zwraca się uwagę na figury i struktury, aniżeli na quasi domową atmosferę. Druga seria prac, zatytułowana „Kinderturnen”, to kolaże składające się ze zdjęć gimnastykujących się niemieckich dzieci, ułożonych w rozmaite układy geometryczne i słowa. Kształty, w które układają się dzieci, mogą kojarzyć się designem mebli albo planami architektonicznymi.

Zarówno nasze ciała, jak i domy, zawsze tworzą pewne struktury. Patrycja Orzechowska pokazuje je za pomocą układu drewnianego parkietu, czy też młodej dziewczyny, przyjmującej różne pozycje. Co ciekawe, nawet samą wystawę artystka potraktowała, jako pewien schemat: w galerii można znaleźć kartki z kopiami planu, na którym rozrysowane jest położenie poszczególnych prac, oraz ich nazwy i dokładny opis techniczny. Tak wielka konsekwencja robi wrażenie.

Lotos

 

Wystawa była wpisana w program Święta Miasta Gdańska. Partnerem Święta była Grupa LOTOS S.A.

Tekst: Krzysztof Kowalczyk

plakat