Być może niektórzy zastanawiają się, kim jest Andrzej Mestwin? To utalentowany poeta, który zadebiutował dwoma tomikami – „Być może Coś innego” i „Elegie Gdańskie”. Ich promocja odbyła się w Filii Gdańskiej WiMBP.

Andrzej Mestwin

Przed spotkaniem niewiele można było przeczytać o autorze w Internecie. Znalazłam jedynie krótką notatkę biograficzną i jedną recenzję z fragmentami wierszy www.gazeta.razem.pl. To jednak wystarczyło, żeby mnie zachęcić do udziału.

W bibliotece pojawiło się bardzo wiele osób. Wśród zaproszonych byli znajomi i rodzina pisarza, ale również sporo znanych osób. Publiczność przywitał pisarz Aleksander Jurewicz, wiersze czytał aktor Jarosław Tyrański, a spotkanie poprowadził przyjaciel poety Dariusz Wołodźko.

Na początku Aleksander Jurewicz odczytał wiersz Wisławy Szymborskiej „Nagrobek” w hołdzie zmarłej noblistce. Następnie powiedział, że „poeci odchodzą, przychodzą następni” i z humorem przedstawił bohatera wieczoru – Andrzeja Mestwina – „to ten brodaty, który dość długo był maglowany, żeby coś wydał”. Plan wieczoru był następujący:

– Czytanie wierszy z tomiku „Być może Coś innego” przez Jarosława Tyrańskiego
–  Rozmowa Dariusza Wołodźko z Andrzejem Mestwinem
– Czytanie „Elegii gdańskich” przez autora

Wszystkie punkty programu zostały zrealizowane, choć nie bez pewnych zaskakujących przerw, ale o tym za chwilę.

Wiersze Mestwina w interpretacji Tyrańskiego naprawdę zrobiły na mnie wrażenie. Aktor przeczytał połowę tomiku. To wrażenie byłoby pewnie jeszcze większe, gdyby nie przerwy w czytaniu spowodowane otwieraniem drzwi biblioteki przez spóźnionych fanów poezji i niewyłączone telefony komórkowe, które denerwująco dawały o sobie znać. Jako pierwszy przeczytany został utwór „Wiara” (jest on również pierwszym utworem w tomiku):

„Wiara”

Jezus przychodzi tylko w niedziele
nie odpowiada na pytania z góry
wie co do niego należy

w końcu jest Bogiem
co prawda w drugiej osobie

jednak kto to zrozumie
ten kto tylko wierzy

czasem chodzi po wodzie
czasem zajmuje się winem
ot taki kaprys cudowny

jednak nie wiadomo
czy prowadzi rachunek strat i zysków
nie odpowiada na urzędowe pisma

Jezus przemawia w niedziele
dlaczego nie w piątki
przecież wszystko może

wisi na krzyżu bez ruchu
bez prawa azylu

do Ciebie do mnie
wysyła esemesy

Po części „recytacyjnej” nastąpiła równie ważna cześć „dialogowa”. Szczególnie nowi czytelnicy mogli się dowiedzieć podstawowych informacji o autorze i poznać go trochę bliżej. Pierwsze pytanie Dariusza Wołodźko dotyczyło terminu debiutu książkowego (ponad 20 lat po wydrukowaniu pierwszego wiersza w prasie – w 1990 roku na łamach „Gwiazdy morza”). „Dlaczego musieliśmy tak długo czekać?” – zapytał. „Nie byłem gotowy” – odpowiedział krótko i prosto Andrzej Mestwin i wymienił kilka faktów z historii swoich publikacji i udziału w konkursach literackich. Trzy lata temu rozpoczął szukanie nowego języka i zaczął pisanie na nowo. Drugie pytanie brzmiało: „Skąd tytuł <<Być może Coś więcej>>?” Autor długo odpowiadał na to pytanie. Przyznał, że napisał ok. 300-400 wierszy, większość w ciągu dwóch, trzech lat. ”Jakbym przez całe życie to w sobie tłumił” – tłumaczył przypływ weny. Jednak z tytułu nie jest zadowolony. Ma on pokazywać, że jest to inna propozycja poezji niż większość tomików poetów, którzy teraz piszą (technicznie dobrych, ale piszących o niczym). Chciał napisać takie wiersze, które będą związane z konkretną tematyką, która jest w nim i która go obchodzi. Interesują go trzy tematy: religia, kwestia Boga (nie wyśmiewanie się, nie żarliwość w modlitwie, raczej modlitwa sceptyczna), śmierć (zagłada, Holocaust, historia, Rwanda, Kambodża), tematy społeczne (bycie w społeczeństwie, poezja zaangażowana). Tytuł zbioru ma sugerować, że treść nie będzie tylko grą z czytelnikiem i mówieniem o sobie. Autor wspomniał, że był kiedyś pytany, dlaczego pisze modernistycznie i odpowiedział wtedy, że chce, żeby jego utwory miały powierzchnię i głębię, przesłanie i temat. Niespodziewanie w słowo autorowi wszedł Aleksander Jurewicz, który wyraził swoje zdanie na temat tego, co jest najważniejsze w twórczości Mestwina (odcięcie się od twórczości ojca). Między zaprzyjaźnionymi pisarzami doszło do dość ostrej wymiany zdań, co powtarzało się potem jeszcze kilkakrotnie.

Kolejne pytania Dariusza Wołodźko dotyczyło budowy debiutanckiego tomiku i jego podziału na trzy części. „Dlaczego akurat trzy?” – zapytał. „Trójka jest dobrą liczbą, magiczną.” – odpowiedział poeta. Zapytany, jak wybierał wiersze, odparł, że oczywiście wybrał te najciekawsze, najlepsze, ale do tego musiały być jednorodne. Odrzucił np. wiersze o ojcu, te będące dyskusją z Grochowiakiem, a także nawiązujące do mitologii. Następne zagadnienie, które zostało poruszone przez pytającego, to tytuły poszczególnych części („Może i wiara”, „Być gdzieś obok”, „Pod koniec”). Pytanie: „Skąd nazwy?”, odpowiedź: „Jest to pewna sugestia tematów”. W tym miejscu ponownie wtrącił się Aleksander Jurewicz protestując przeciwko takiej tematyce w poezji i mieszaniu jej z publicystyką. Jego zdaniem poezja powinna być rozmową z nieobecnym, nieznajomym. Poety bronił m. in. Dariusz Wołodźko twierdząc, że pierwsza część tomiku jest najlepsza, a pozostałe bardzo dobre. Do dyskusji głośnymi komentarzami włączały się osoby z publiczności. Atmosfera zrobiła się gorąca. Rozmowa zeszła na tematy bezpośrednio niezwiązane z poezją (np. padło nazwisko ojca Rydzyka). Prowadzący spotkanie Dariusz Wołodźko przytomnie przeszedł do kolejnych pytań, tym razem o Boga i wiarę. Zapytał: „Czy Bóg powinien być socjalistą?”. Autor odpowiedział: „Bóg jest socjalistą, jest sprawiedliwy.”

Ciąg dalszy relacji na blogu – Co warto czytać?

Autor: Beata Kobierowska