Sobotniej akcji „(Za)czytani w Gdańsku” nie towarzyszyła zbyt sympatyczna pogoda, „ale za to niedziela…”

Zaczytani w Gdańsku

Emma Popik i Michał Brandt

Czytelniczy namiot na Zielonym Moście od pierwszych chwil był tłumnie oblegany, a spotkanie autorskie z Jerzym Sampem, promującym najnowszą książkę „Gdańsk znany i nieznany„, cieszyło się ogromnym powodzeniem – tyle wiem z relacji tzw. naocznych świadków. Ja w tym czasie byłam w Brzeźnie, aby z powodu choroby przewodnika osobiście odwołać zapowiadany spacer po dzielnicy. Na wędrówkę czekało trzydzieści osób, do których nie dotarła informacja o zmianie planów.
Ale wracając do spotkania z książką i czytelnikami… Po godzinie 13.30, kiedy pojawiłam się na Długim Targu, cała ulica tonęła w słońcu, a liczba spacerujących i korzystających z pięknej pogody oraz atrakcji przygotowanych przez organizatorów akcji „(Za)czytani w Gdańsku” – była oszałamiająca. Ruch przy Zielonej Bramie na pewno potęgowali goście przybyli na urodziny Lecha Wałęsy, ale i oni niekiedy zaglądali do Ikarusa zamienionego w czytelnię, czy zatrzymywali się przy (Za)czytanej Altanie.

W programie dnia było spotkanie z pisarką Emmą Popik. Z przyjemnością zasiadłam  w namiocie, w którym autorka opowiadała o początkach swojej literackiej kariery, o współpracy z Japończykami i o swojej twórczości.

– Dzisiaj, po latach pracy, jestem pewna tego, co robię. Wiem co piszę, wiem dlaczego piszę. Wiem dlaczego piszę tak, a nie inaczej. Wiem, dlaczego stosuję takie, a nie inne środki. Wszystko robię świadomie – mówiła autorka.

Emma Popik pisze książki fantastyczno-naukowe, często wybiegające w daleką przyszłość. Nie dziwi więc, że sama popiera nowoczesne środki przekazu – wydaje swoje książki jako e-booki, jest bardzo aktywna w sieci. Zapraszam na jej stronę internetową – www.emmapopik.pl

Kolejnym etapem mojej niedzielnej podróży z książką w tle była (Za)czytana Altana, w której odbywało się głośne czytanie. Każdy chętny mógł przeczytać fragment swojej ulubionej książki, lub przygotowanej przez organizatorów. Zainteresowanie było spore – na kanapie zasiadali z mikrofonem bardziej i mniej  dorośli, zasiadały też dzieci. Ja, pozostając pod wrażeniem spotkania z Emmą, wzięłam do ręki jej książkę. Ale nie, nie była to powieść science fiction, lecz „Wejście do baśni”, o której autorka wcześniej opowiadała. W planach miałam też przeczytanie fragmentu „Szklanki na pająki” Barbary Piórkowskiej, ale widząc jak bardzo głośne czytanie spodobało się mojemu koledze – przewodnikowi Tadeuszowi Szczęsnemu – wręczyłam mu egzemplarz książki i „popchnęłam” na scenę:) Nie opierał się:)
Organizatorzy zachęcali do czytania również przechodzącego obok altany Andrzeja Olechowskiego, ale polityk był tak zajęty własnymi myślami, że nawet nie zauważył zapraszającego gestu…

Tego dnia przez wystawienniczy namiot podobno przewinęło się ponad 6 tysięcy osób. „Podobno” – bo sama nie liczyłam – tak twierdzi organizator akcji Fundacja Gdańska i chyba można tej informacji dać wiarę:)