Drugi wykład Andrzeja Januszajtisa z cyklu ,,Ulice Głównego Miasta – nazwy, historia, budowle”, który odbył się 18 lutego w Nadbałtyckim Centrum Kultury (NCK), opowiadał o ulicy Długiej – królewskiej oraz Długim Targu – salonie Gdańska.

ulice Głównego Miasta - wykładUlica Długa oraz Długi Targ stanowią część historycznej Drogi Królewskiej, która wbrew obiegowej wiedzy nie kończyła się wraz z Bramą Zieloną. Jej kres wyznaczała Brama Długich Ogrodów, zwana dziś Bramą Żuławską. Była to najdłuższa w Europie oś komunikacyjna. Wiodła przez siedem bram i pięć mostów, a wzdłuż niej witało przechodniów 255 kamieniczek.  Na Długich Ogrodach zaś goszczono orszaki królewskie. Wystawne, eleganckie pałace wraz z przyległymi ogrodami, które rozpościerały się na parcelach o długości ok. 250- 300 m., stanowiły na czas wizyty królewskiej miejsce pobytu świty orszakowej.

Andrzej Januszajtis zwyczajowo użył barwnego porównania, bowiem słusznie uznał, iż spacer po ulicy Długiej i Długim Targu jest jak pasjonująca lektura bogato ilustrowanej księgi, której kolejne karty odsłaniają tajemnice nierzadko ciekawsze, niż pozornie może się zdawać. Zwrócił również uwagę zgromadzonych na błąd, który popełniany jest coraz częściej, a mianowicie nieprawidłowe użycie nazw Wieża Więzienna i Katownia. Stosowane one są bowiem w ostatnich latach zamiennie, choć to karygodna nieprawidłowość. W Zespole Przedbramia ulicy Długiej od XVIIw. do poł.  XIX w. znajdowało się więzienie spełniające najnowocześniejsze, jak na ówczesne czasy założenia systemu karnego, bowiem uwzględniało zasady resocjalizacji przebywających tam więźniów. Należy pamiętać również o tym, że Złota Brama z założenia była budowlą militarną, posiadającą dawniej opuszczaną, zębatą bronę.

Subiektywny spacer po Gdańsku – Droga Królewska

Warto wiedzieć, jak wielokrotnie podkreślał prelegent, że spacerując Drogą Królewską, naszym przewodnikiem jest logiczna i konsekwentna numeracja kamienic, której tradycja sięga roku 1853. Zaczyna się ona i kończy na zachodnim krańcu traktu. Zatem, czy skierujemy swe kroki w stronę Motławy czy to Wieży Więziennej – zawsze rosnące numery domów będziemy mijać po naszej prawej stronie, a malejące – po lewej. Niestety ta nader wygodna metoda numeracji nie została przywrócona na każdej ulicy Śródmieścia po 1945 r. Zasada ta nie znajdowała zastosowania natomiast na ulicach, które stanowiły drogę wyjazdową z miasta. W takim wypadku w dawnym Gdańsku stosowano tzw. metodę francuską, powstałą we Francji na początku XIXw., czyli najbardziej obecnie powszechną, oparta na zasadzie parzystej i nieparzystej numeracji. Ciekawostką był fakt istnienia także tzw. numeracji serwisowej. Numerowano według niej domy pod kątem kwaterunku wojskowego.

Podczas wędrówki pozornie najbardziej znanym traktem pieszym w Gdańsku, ulica Tkacka stała się dawną ulicą Wełniarską, a dzisiejsza Wełniarska – uliczką zwaną Małą Wełniarską. Warto, mając w pamięci jej historyczną nazwę skręcić w jej malownicze zaułki, bowiem właśnie tam znajduje się oryginalny portal, przeniesiony z kamienicy o numerze Długa 55, gdzie pozostawiono wiernie odtworzoną kopię. Przy domu zaś o numerze Długa 11 znajdowała się niegdyś gospoda św. Krzysztofa, a przed nią figurka owego świętego, która była absolutnym must to see ówczesnych młodych czeladników, przybywających do portowego grodu na naukę zawodu. Figurę tę i inne, szczególne niezwykłości miasta, przyszli adepci zawodu zobaczyć musieli, bowiem odnotowanie tego w czeladniczej karcie ,,obiegowej”, stanowiło dowód na odbycie praktyk zawodowych w Gdańsku. Mijając natomiast Dom Uphagena pod numerem Długa 12, pamiętać warto o mało znanym sposobie, stosowanym dawniej w kuchni rodziny Uphagenów. Mianowicie płyta ceramiczna nie była podgrzewana od środka, jak w innych piecach kuchennych, ale posiadała odgórne wgłębienia, gdzie rozpalano węgiel drzewny, a nad tym stawiano trójnóg, palniki, na których umieszczano kuchenne garnki.

Dawniej Droga Królewska mieniła się przepychem przedproży, stanowiących o tożsamości miasta. Bogato zdobione płytami z reliefem figuralnym, a także ozdobnymi słupkami lub kulami, wzbogacone ręcznie kutymi poręczami, stawały się niezwykłym dziełem sztuki. Ich stopniowa likwidacja, uzasadniana poszerzeniem ulic dla ruchu kołowego, wpływała nierzadko na społeczne kontakty sąsiedzkie. Bowiem przedproża nie pełniły wyłącznie funkcji reprezentacyjnej, ale przede wszystkim służyły do odpoczynku, do spędzenia chwil w gronie sąsiadów i rodziny na świeżym powietrzu, zatem spełniały funkcję stricte towarzyską, którą obecnie przejęły liczne kawiarnie i cukiernie, choć mogłyby ją uzupełnić również wygodne ławeczki, a tych, niestety wciąż na terenie Śródmieścia bardzo brakuje. Przy temacie przedproży pamiętajmy również o ówczesnym sloganie, który przytoczył profesor. Głosili go ci, którzy byli przeciwni likwidacji tych jakże malowniczych, a i funkcjonalnych frontowych części kamienic; likwidacji, którą uzasadniano postępem i nowoczesnością:

ruch kołowy w Gdańsku istnieje tylko w głowach lokalnych patriotów

Tak przewrotnie nazywano tych, którzy niszcząc ducha i tożsamość architektoniczną Gdańska, uzasadniali to pójściem drogą nowoczesności. Warto mieć to na uwadze dziś, gdy w Europie powraca się do idei miasta otwartego na potrzeby integracyjne i społeczne mieszkańców, ograniczając ruch kołowy, tworząc liczne deptaki i trakty piesze w zabytkowych centrach miast.

Mijając budynek poczty na rogu ulic Długiej i Pocztowej nie zapomnijmy, aby wejść do środka i nasycić oczy pięknie zrealizowanym w latach 90. wnętrzem, które niemal idealnie oddaje przedwojenny wygląd. Zajrzyjmy również w głąb skromnej uliczki Pocztowej, dawniej noszącej nazwę Płuckowej, gdzie na tyłach budynku pocztowego znajduje się oryginalny portal, przeniesiony tu z kamieniczki pod numerem Długa 25.

Prelegent przytoczył również anegdotę, jaką już stało się wspomnienie wizyty burmistrza Lubeki w Gdańsku. W trakcie spaceru gdańskimi uliczkami pokazano burmistrzowi właśnie owe wnętrze budynku poczty. Lubecki włodarz rozglądał się wokół z roziskrzonymi oczami, podziwiając szczegóły i szeptał słowa zachwytu.  Profesor z rozbawieniem przerwał te chwile rozmarzenia i zapytał:

– Prawda, że ładniejsza, niż wasza?

– Wasza jest okropna- z bezsilnością odrzekł burmistrz

Kierując się ku Motławie koniecznie trzeba się z uwagą zatrzymać przy kamienicy o numerze 33. Obok zabytkowego portalu znajduje się pozostałość, którą śmiało można zinterpretować, jako ślad dawnego, gdańskiego domofonu. Poniekąd i taka funkcję owa część pełniła, natomiast jest to dawna tuba głosowa, poprzez którą właściciel mieszkania porozumiewał się z przybyłymi pod drzwi domu gośćmi.

Kilka kroków dalej, pod numerem Długa 39 znajduje się jedna z pierwszych renesansowych kamienic w Gdańsku.  Jej zabytkowe wnętrze jest łącznikiem pomiędzy tematyką wykładu, a jego organizatorem – Nadbałtyckim Centrum Kultury.

Wczesnobarokowy plafon w holu I piętra Ratusza Staromiejskiego, dzisiaj siedziby NCK, pochodzi bowiem właśnie  z kamienicy przy ul. Długiej 39. Plafon z dziewięcioma obrazami z I poł. XVII w. jest cyklem obrazów alegorycznych: „Wiara, Nadzieja i Miłość”, „Pracowitość nagrodzona”, „Prawdziwa Mądrość”, „Przyjaźń”, „Alegoria Błogosławieństwa Bożego”, „Sprawiedliwość – kara i nagroda”, „Nauki ścisłe”, „Miłosierdzie”, „Umiarkowanie”. Obrazy prezentują osiągnięcia warsztatu gdańskiego, naśladującego malarstwo gdańskiego artysty Hermana Hana. Natomiast kamienna renesansowa arkada również znajdująca się w holu na I piętrze z roku 1560 pochodzi z kamienicy przy ul. Długiej 45 i stanowi typowy fragment wystroju bogatych sieni gdańskich. Arkada ta dowodzi fascynacji ówczesnych gdańszczan kulturą antyczną i osiągnięciami sztuki zachodnioeuropejskiej. W górnej partii arkady płaskorzeźbione przedstawienia antycznych bóstw: Merkurego, Junony  i Neptuna. W sieni na parterze podziwiać można dodatkowo kamienny portal pochodzący z początku XVI w., a przeniesiony do Ratusza Staromiejskiego z kamienicy przy ul. Długiej 29.

Powyższe obiekty na początku XX w. demontowane były w dawnych kamienicach, podczas ich „modernizacji” i przebudów w duchu nowych czasów. Wszystkie pojawiły  się w Ratuszu Starego Miasta w trakcie prac restauratorskich prowadzonych we wnętrzach Ratusza w I ćw. XX w.- ratusz stał się w ten sposób muzeum reliktów dawnej zabytkowej architektury wnętrz i taki pozostaje do dzisiaj, ponieważ szczęśliwie ocalał z pożogi wojennej – uzupełnia wiedzę dotyczącą wnętrz Ratusza Staromiejskiego Iwona Berent, konserwator zabytków  Nadbałtyckiego Centrum Kultury.

Przejdźmy teraz na Długi Targ. Cztery pierwsze kamienice na rogu Ławniczej nosiły miano Królewskich. Warto wiedzieć, że w drugiej z nich przebywała niegdyś królowa Maria Kazimiera d’Arquien i tu właśnie 6 grudnia 1677 r. powiła syna – Aleksandra Benedykta Sobieskiego. Jego imię -Printz Alexander von Pohlen, nosiły dwa statki gdańskie.

Wszystkich kart księgi, poprzez które wiódł spacer Długą i Długim Targiem, opisywać się nie godzi. Tych, którzy z przyczyn sobie wiadomych nie dotarli na wykład, zachęcam do przybycia na kolejny już w marcu, bowiem tylko w towarzystwie Andrzeja Januszajtisa można poznać tak fascynujące zagadki, jak ta – do czego służyło piórko, które kładziono na dywanie podczas uczt, które hucznie, acz z umiarem wyprawiano w Lwim Zamku, czyli kamienicy pod numerem Długa 35 lub gdzie znajdował się sześciokątny zegar słoneczny, a także czy czarci ząb ma coś wspólnego z zabawami, organizowanymi podczas karnawału przez bractwa Dworu Artusa.

Tekst: Dominika Ikonnikow