Witam w kolejnym odcinku Światła czy Brzdęku. Jeszcze weekend i święta! Trójmiasto przeżywa przygodę ze śniegiem, którego raz mniej, raz więcej…  Kieeeeedyś to były zimy! – zagadnęła mnie na klatce starsza sąsiadka. A dziś ludzie narzekają, co nie miara! Oj narzekają, narzekają. I brzęczą! Koniec świata – jak mówił pan Popiołek w niezapomnianym serialu Dom. A jednak końca świata nie było! Zapraszam przedświątecznie!

• W zeszłym roku do kościoła św. Trójcy w Gdańsku  wróciła ruchoma szopka – cudo, które podziwiało kilka pokoleń gdańszczan. Nie było jej dwa lata. W tym czasie poddawana była renowacji, którą przeprowadzała pracownia Teatru Miniatura we Wrzeszczu. Oprócz Świętej Rodziny w szopce można znaleźć około 80  postaci historycznych  – mniej lub bardziej związanych z Gdańskiem. Są też zabytki, a także symbole naszego miasta, takie jak Pomnik Poległych Stoczniowców, czy nowo wybudowany stadion. Rektor kościoła św. Trójcy planuje rozbudowę szopki. W przyszłości pojawią się nowe elementy. Choć ruchome cacko można już oglądać w kościele przez cały rok – szczególnie tłumnie podziwiana jest właśnie w czasie nadchodzących świąt Bożego Narodzenia. Wszystkich zachęcam do odwiedzenia szopki. Zasługuje na  Światło! Osobiście nie podoba mi się tylko, że jest uruchomiana po wrzuceniu monety, ale może to znak czasu? Jak śpiewał Zamachowski w Zapachniało jesieniąTak być musi, niczego nie mogą już zmienić… Trochę to smutne. Jednak kiwający głową Murzynek – skarbonka w kościele św. Andrzeja Boboli na Mickiewicza we Wrzeszczu, podoba mi się bardziej niż urządzenie do wrzucania monet, niczym do grającej szafy… I nie o grosikach tu mowa…  Mnie się to nie podoba. A państwu? Brzdęk!

• Czytam właśnie ostatecznie ten felieton, żeby wyłapać ewentualne literówki, może dopisać co nieco, albo gdzieniegdzie zmienić sens zdania. I właśnie w tej chwili zazgrzytało mi brzydko sformułowanie „kiwający głową Murzynek”… Jak inaczej nazwać niewielką figurkę, która jest jedną z większych atrakcji szopki w naszej parafii? Zna go każdy, który w okresie Bożego Narodzenia odwiedza nasz kościół. Szopka się zmienia, pojawiają się nowe figurki, raz jest skromniejsza, innym razem bardzo strojna. A Murzynek jest. Siedzi skromnie, ubrany ubogo, na kolanach trzyma kapeluszo – sakiewkę na ofiarę i kiedy wrzucamy monetę kiwa głową w geście podziękowania. Kiedy wraz z siostrami byłyśmy małe i przychodziłyśmy obejrzeć szopkę przynosiłyśmy mnóstwo monet, żeby jak najdłużej cieszyć się Murzynkiem. Wtedy jeszcze były „stare” pieniądze. Kochamy figurkę do dziś, dla nas jest po prostu Murzynkiem z Szopki i nie wyobrażamy sobie Świąt bez niego. Już za parę dni zrobię mu parę zdjęć. Będą w następnym odcinku. Czy określenie „Murzynek”  jest niestosowne? Czy Państwu też jakoś niepoprawnie zazgrzytało? Jak inaczej nazwać tę figurkę? Ot, zagwozdka.

• Spichlerz Arka Noego na Żytniej 21 – zbudowany w 1660 roku istnieje obecnie już tylko częściowo. Lubię czasem podejść do tej ruiny i po raz kolejny odczytać ledwo już widoczne napisy w języku niemieckim. Takie małe spotkanie z historią…  Kawałek starego, oryginalnego Gdańska. Kiedy patrzę na Arkę Noego przypominają mi się słowa Grassa , który po raz pierwszy przyjechał do Gdańska po wojnie w 1958 roku (zbierał ostatnie materiały do Blaszanego Bębenka, który ukazał się rok później) – Potem powiedział – In Gdańsk suchte ich Danzig. W polskim Gdańsku szukał śladów nieistniejącego już starego miasta Danzig. Też to czasem robię. Światło! dla Arki Noego!

• Niedawno podczas spaceru po Sopocie zwróciłam uwagę jak bardzo zaniedbany jest dom, w którym w 1926 roku urodził się Nikolaus Karl Guenther Nakszyński, aktor znany jako Klaus Kinski. Jego ojciec był aptekarzem, a matka pielęgniarką. Rodzina przeniosła się z Sopotu do Berlina już w 1930 roku. Kinski jest jednym z najbardziej ekscentrycznych  i barwnych postaci kina europejskiego drugiej połowy XX wieku. Werner Herzog powiedział kiedyś, że Kinski był jedynym geniuszem, jakiego udało mu się kiedykolwiek spotkać. Kinski był dziwakiem i miewał napady szału, wyzywał i krzyczał na reżyserów, scenarzystów i aktorów. Geniusze tak niestety czasami mają. Znamienny jest tytuł jego biografii  – „Ich brauche Liebe” – Potrzebuję miłości. Aktor zmarł w Kalifornii w wieku zaledwie 65 lat. Próżno szukać jego grobu, gdyż zgodnie z życzeniem aktora jego ciało zostało skremowane, a prochy wrzucone do Pacyfiku. Wracając jednak do domu Kinskiego – przedstawia opłakany widok. Jest brudny, pomazany graffiti, a tablicy pamiątkowej prawie w ogóle nie widać. Przechodząc obok domu, aby ją w ogóle dostrzec, musimy zadrzeć głowę bardzo wysoko. Widać ją z drugiej strony ulicy, ale stoi się wówczas za daleko, żeby cokolwiek odczytać. Beznadziejnie. Brzdęk!

• W zeszłym odcinku pisałam o znanych większości z nas atrybutach świętych. Dzięki tej wiedzy umiemy odgadnąć z jaką świętą, czy świętym mamy do czynienia. Istnieje jednak szereg symboli mniej znanych zwykłym obywatelom. Oto kilka z nich – która święta przedstawiana jest z prozaicznym garnkiem? Nie z hostią, wieżą, mieczem, ale z pospolitym, zwyczajnym garnkiem? Otóż Maria z Betanii. W towarzystwie kota prezentowany jest często św. Marcin, kraba – Franciszek Ksawery, białego koguta św. Wit, a pajęczyny św. Feliks z Noli. Pies towarzyszy Archaniołowi Rafałowi, ale już to samo zwierzę z chlebem w pysku św. Rochowi. Pies z pochodnią towarzyszy św. Dominkowi, a psy myśliwskie oczywiście Hubertowi, ale też np. św. Eustachemu. Pospolity pług to atrybut św. Izydora, a podkowa Eligiusza. Pożar, lub płonące domostwo to atrybuty św. Agaty lub św. Floriana. Ten ostatni jest patronem strażaków (wg legendy ocalił płonącą wioskę jednym wiadrem wody), ale mówi się, że również przewodników. Podobno jedni i drudzy lubią czasem lać wodę. Prawda to?:)  Pozostając przy temacie świętych  – właśnie słucham kawałek Muńka Staszczyka, który z pewnością większość z Państwa doskonale zna. Święty. Utwór jest genialny, choć ma już parę lat, jest w nim coś niesamowicie aktualnego chyba dla każdego. Aktualnego właśnie teraz. Może to te słowa – Na moim podwórku zapada noc, wszyscy moi kumple wyjechali stąd. Daleko stąd. Na moim podwórku przy bloku blok i ruskie szampany wypite za nowy rok….  Światło! – dla wszystkich świętych.

• 6 grudnia na gdańskich torach mogliśmy podziwiać dwa mikołajkowe tramwaje. Specjalne kursy były prezentem ZKM dla mieszkańców naszego miasta. W trasę wyjechały tramwaj 102Na z 1970 roku oraz tramwaj N mający równo 60 lat. Sześćdziesięciolatek jeździł pomiędzy Centrum, a Strzyżą, natomiast jego młodszy kolega na trasie Zaspa – Centrum – Siedlce. Na pasażerów czekały słodkie upominki oraz świąteczne przeboje. Dziennikarze Radia Plus nagrywali świąteczne życzenia pasażerów, a najciekawsze z nich zostały wyemitowane na antenie. Wspaniały pomysł – Światło! Z mikołajową brodą.

• Dziś po raz kolejny przewróciłam się na oblodzonym chodniku. Dlaczego odpowiednie służby tak skąpią piachu? Przypomniał mi się zabawny wierszyk Tuwima o Grzesiu. Idzie Grześ przez wieś, worek piasku niesie. A przez dziurkę piasek ciurkiem sypie się za Grzesiem.. Gdzie te worki z piachem, gdzie posypywacze? Brzdęk!

• Zajrzyjmy znów do Sopotu. Pamiętam jakie dyskusje i emocje towarzyszyły budowie Centrum Haffnera w Sopocie. Jedni krzyczeli, że nowe centrum niezbyt wpisuje się w klimat ponad stuletniego kurortu,  inni chwalili nowoczesność projektu. Część mieszkańców Trójmiasta krytykowała wycięcie drzew i zabetonowanie całej przestrzeni, ale spora grupa mówiła, że uporządkowanie zieleni to wymóg współczesnych projektów, a centrum Sopotu to nie las, w którym drzewa rosną jak im się podoba. Osobiście miałam mieszane uczucia co do całej inwestycji, ale muszę przyznać, że teraz patrzę na nią łaskawiej niż przed dwoma laty. Może nowoczesna architektura rzadko zachwyca od razu? Ale mijają lata i powoli  zaczyna nam się podobać? Ot, zagwozdka!

• Ku wielkiej radości najmłodszych mieszańców Gdańska, w wielu dzielnicach miasta powstają nowoczesne place zabaw. W zeszłym felietonie pisałam o budowie placów zabaw w parku biskupa O’Rourke we Wrzeszczu, a teraz chcę pochwalić to, co dzieje się w Parku nad Strzyżą, również we Wrzeszczu. Park powstał w 2001 roku i z roku na rok jest w nim coraz ciekawiej. Światło! – dla wszelkich inwestycji dla dzieci.

Za parę dni święta. Życzę Państwu radości z małych, drobnych spraw. Takiego trochę dziecięcego zachwytu. Patrzę czasem na mojego synka, jak potrafi zachwycić się znalezionym listkiem, całkiem zwyczajnym, jakich setki. My – dorośli po nich depczemy. On podnosi i przypatruje się z szacunkiem, dokładnie, uważnie. Potem uśmiecha tak, jakby ten liść był czymś najpiękniejszym na świecie. Następnie następuje trudny moment podjęcia decyzji – dam go mamie, odłożę na miejsce, a może zjem?  Ale to już zupełnie inna historia… Życzę Państwu takiego dziecięcego zachwytu nad światem.  Miał się skończyć, ale trwa. Wesołych Świąt! 

Autorka: Magda Kosko – Frączek

Moje teksty na iBedekerze