Obchody 74. rocznicy wybuchu II wojny światowej były w Gdańsku wyjątkowo urozmaicone. Oprócz apeli poległych oraz mszy św. w intencji ojczyzny i ofiar tego straszliwego konfliktu, znalazło się miejsce na premierę gry, wyrobów modelarskich oraz książki.

Poczta Polska w GdańskuGłówne uroczystości zaczęły się – jakżeby inaczej – na Westerplatte. W tym roku można było odnieść wrażenie, że głównym tematem obchodów jest sytuacja w Syrii. Wątek ten pojawił się w wystąpieniu premiera Donalda Tuska, stanowiąc pośrednio nawiązanie do sytuacji żołnierzy Wojskowej Składnicy Tranzytowej, którzy nocą 31 sierpnia 1939 r. również oczekiwali na rozwój wypadków. To, co nastąpiło później pokazały zorganizowane już wczoraj wieczorem inscenizacje. Udział w nich wzięły rodzime grupy rekonstrukcyjne oraz goście z… Hiszpanii. Członkowie Stowarzyszenia Historyczno-Kulturalnego „Poland First to Fight” (PFtF) przyjechali specjalnie, żeby uczestniczyć w obchodach rocznicy wybuchu wojny. Przyznają oni, że ich zainteresowanie Polską oraz naszą wojskowością zrodziło się dzięki kontaktom z Polakami przebywającymi w Hiszpanii, którzy z niezwykłym zapałem potrafili opowiadać o polskiej historii. Obecnie grupa PFtF liczy ponad dwadzieścia osób, w tym tylko troje Polaków.

Wydarzeniem związanym z Westerplatte, na które czekaliśmy przez dwa miesiące wakacji było otwarcie Wartowni nr 1. Zabytkowy obiekt przeszedł w tym czasie remont. Miał on na celu przywrócenie wartowni wygląd maksymalnie zbliżonego do stanu z czasów walk o Wojskową Składnicę Tranzytową. W ramach tej inwestycji przygotowano nową ekspozycję, na którą złożyły się m.in. militaria i multimedia. W jednym z pomieszczeń pokazano pobojowisko, jakie zostało po siedmiodniowej walce. Wyobrażenie o dramatyzmie tamtych chwil dają rozrzucone na podłodze niedopałki papierosów, amunicja i zakrwawione bandaże.

Gra, figurka i armata

Odkąd w ubiegłym roku zmarł Ignacy Skowron, ostatni z żyjących obrońców Westerplatte, nie ma już świadków mogących opowiedzieć, jak wyglądał początek września 1939 r. na tym gdańskim półwyspie. Można jednak próbować to sobie wyobrazić. Jest to o tyle łatwiejsze, że na rynku pojawiła się gra „7 dni Westerplatte”. Jej premiera odbyła się przed koszarami na terenie byłej Wojskowej Składnicy Tranzytowej. Zaprezentowano tam również inne nowości – kartonowy model armaty wz. 02, jakiej używali Polacy, oraz żywiczny model figurki jednego z obrońców Westerplatte.

– Figurka przedstawia plutonowego Franciszka Magdziarza – opowiada Mariusz Wojtowicz-Podhorski, prezes Grupy Rekonstrukcji Historycznej Wojskowej Składnicy Tranzytowej na Westerplatte. – Jej wielki walorem są doskonale oddane detale uzbrojenia, wyposażenia i umundurowania.

Co ciekawe, na podstawie przedwojennych zdjęć odtworzono także twarz plut. Magdziarza.

– Figurka jest początkiem serii „Bohaterowie Westerplatte” – dodaje Mariusz Wójtowicz-Podhorski. – Stowarzyszenie chce, aby docelowo seria liczyła ponad 230 figurek żołnierzy i pracowników cywilnych, czyli tylu, ilu było w załodze Westerplatte we wrześniu 1939 roku.

Modlitwa przed Victoriaschule

Przedstawiciele Polonii Wolnego Miasta Gdańska tradycyjnie spotkali się na modlitwie przed budynkiem niegdysiejszej Victoriaschule. Miejsce to stało się symbolem niemieckiego terroru. Już w ostatnich dniach sierpnia 1939 r. do szkoły przy dzisiejszej ulicy Kładki zwożono aresztowanych Polaków. Opis gehenny, jaką tu przeszli, można znaleźć w wielu relacjach. Jest ona obecna także w znanej książce Melchiora Wańkowicza „Westerplatte”. Nawet dzisiaj przytoczone tam słowa robią wrażenie. Wańkowicz pisze m.in., że w pierwszym dniu wojny:

pod Victoria-Schule tłoczyła się młodzież niemiecka. Młodzież wyła, pluła, groziła. Dzieci ciekawie zaglądały w głąb bramy. Co tam się działo!
Przed Victoria-Schule tłum czarnych mundurów SS. W bramie przepuszczają ich przez dwuszereg esesmanów – po ośmiu z każdej strony, z pałkami gumowymi. Jeden z nich ma pałkę drewnianą, nabijaną gwoździami. (…)
Bo to tu zwożą naszych kolejarzy, pocztowców, celników, bo to tu znaleźli się rodzice wszystkich dzieci uczęszczających do szkół polskich, bo to tu ściągnięto działaczy organizacji polskich.

Rodziny ofiar modliły się dzisiaj pod przewodnictwem ks. Cezarego Annusewicza, proboszcza rzymskokatolickiej parafii św. Piotra i Pawła, oraz ks. Rafała Michalaka z polskokatolickiej parafii Bożego Ciała. Prośba o wybawienie „od powietrza, głodu, ognia i wojny” brzmiała w tym miejscu wyjątkowo prawdziwie.

Pocztowcy znani i nieznani

Nastrój głębokiej refleksji towarzyszył także mszy św. odprawionej pod Pomnikiem Obrońców Poczty Polskiej. Metropolita gdański abp. Sławoj Leszek Głódź przypomniał w homilii o powinnościach wobec ojczyzny, stawiając za wzór pocztowców, którzy w obliczu wroga dochowali wierności krajowi. Mniej patetyczna była dalsza część uroczystości, czyli spotkanie w Muzeum Poczty Polskiej, gdzie odbyła się promocja książki „Fotograficzne promieniowanie tła” Zygfryda Stefana Mielewczyka. Jak podkreślała w trakcie spotkania Ewa Malinowska, kierownik muzeum, do rąk czytelników trafiła publikacja niezwykła i to z kilku powodów. Po pierwsze, ojcem autora jest Franciszek Mielewczyk, obrońca poczty, który jako jeden z nielicznych uniknął rozstrzelania za Zaspie w październiku 1939 r. Po wtóre, wrażenie robi materiał ikonograficzny. Złożyły się na niego zdjęcia pokazujące życie codzienne w Wolnym Mieście Gdańsku i na Kaszubach. Fotografie układają się w fascynującą opowieść, która pokazuje, jak przed wojną można się było dorobić, jak spędzano czas wolny, a także jak ważną rolę odgrywała rodzina.

– Wciąż brakuje nam relacji pokazujących ową „zwyczajność” Polaków mieszkających w Wolnym Mieście, stąd ogromna wartość książki Zygfryda Mielewczyka – podkreśla Ewa Malinowska.

Organizatorzy spotkania nie kryli zadowolenia z frekwencji. Muzealna sala była wypełniona po brzegi, brakowało miejsc siedzących. Na marginesie warto dodać, że dużym zainteresowaniem cieszyła się również nowo otwarta ekspozycja w Wartowni nr 1. Do godzin popołudniowych odwiedziło ją grubo ponad tysiąc osób.

Tekst: Marek Barski