Pod koniec XX wieku Telewizja Gdańsk wyprowadziła się z siedziby przy ul. Sobótki, ale w pięknym niegdyś parku niszczeje perełka architektury, nadal pozostająca w rękach TVP.
Jedna z mieszkanek Wrzeszcza, miała okazję zajrzeć do środka tajemniczego obiektu:
Po wejściu do budynku wymacałam nogami podłogę, na wszelki wypadek, spojrzałam do góry, zobaczyłam intarsje na suficie. Takich kasetonów było koło szesnastu, w całkim przyzwoitym stanie, jedno takie dzieło to majątek…
Schody… tralkami z rzeźbionego dębu chyba ktoś w kominkach palił. Podobno tu były, ja nie widziałam…
Posadzek nigdzie nie ma…
* Hanna Domańska w książce „Gdański Zakon Synów Przymierza – Dzieje żydowskiego wolnomularstwa w Gdańsku i Sopocie w latach 1899-1938” – pisze:
Około 1925 roku zarząd loży (Łańcuch nad Wisłą) nabył na własność budynek stojący we Wrzeszczu, na kultowym wzgórzu noszącym teraz nazwę Sobótka, a dawniej Zinglerhöhe
Lektura dodatkowa – o wilii pisze Aleksander Masłowski
Zdjęcia autorstwa Barbary F. pokazują stan wilii na wiosnę 2011 r.
Nawiązując do toczącej się pod tekstem rozmowy, załączam zdjęcie kolejnego, niszczejącego, a pięknego obiektu – Dworku Fischera w Nowym Porcie. Stan z kwietnia 2011 r.
Każdy dwór w Gdańsku czeka taki sam los… Dworek Fischera, IV Dwór Oliwski, Dwór Migowski, Dwór Srebrniki…. Każdy z tych obiektów uległ dewastacji/zniszczeniu tylko i wyłącznie przez zaniedbanie! Brak zamkniętych wejść, brak utrzymanego ogrzewania, brak nadzoru… Bo po co? Lepiej potem pisać, że uległ zniszczeniu i jest nie do odratowania…albo sam się zawali lub spłonie….Niska świadomość dot. obiektów zabytkowych jak widać dalej funkcjonuje…
Jakoś tak szkoda.
wypadałoby kogoś, za coś 😉 powiesic!!!!!!!!!!!!!!!!
Niemal codziennie mijam podobnie zrujnowany budynek przy ul. Orzeszkowej 2 – za PRL była tu izba wytrzeźwień. Kiedyś musiał być podobnie piękny jak ten. Z informacji znalezionych w Internecie*, sprzed 4 lat, wynika, że właściciel chce rozebrać budynek, czemu sprzeciwia się konserwator zabytków. Patrząc co tam się dzieje – kilkumetrowe dziury w dachu, brak przynajmniej części stropów, drzewa porastające budynek, wynika moim zdaniem jednoznacznie, że właściciel stara się doprowadzić budynek do takiego stanu, że remont będzie niemożliwy, a właściwie to chyba już do tego doprowadził.
Bardzo się cieszę, że znalazły się osoby, które podjęły starania o uratowanie budynku przy Sobótki, szczególne podziękowania dla pań Basi i Ewy.
* http://gdansk-wrzeszcz.mojeosiedle.pl/viewtopic.php?t=15164
za żebro 😉
Normalnie nóż mi się w kieszeni otwiera… Gdyby do mnie należało takie cudeńko (a już w ogóle najlepiej to dwór Fischera 😉 ) to z radością wpakowałabym w remont / konserwację / utrzymanie ostatnią złotówkę – i w żadym wypadku nie doprowadziłabym do takiej ruiny… Ta willa jest co najmniej śliczna – mogłoby być w niej coś fajnego, jakiś pensjonat, muzeum, dom kultury, cokolwiek – a teraz… Szkoda gadać.
Ingo, to do Dworu Fischera są już dwie chętne;) 🙂
A ta druga chętna to Ty Ewo ? 🙂
Ano, ja;)
szesnaście lat temu obydwa budynki, czyli dworek i cafe Zingler były w stanie przyzwoitym…
wystarczy w google wklepać hasło „cafe Zingler” a ukażą się między innymi informacje o tym jakie to kwoty właściciel wydał na ochronę oraz konserwacje…
linków można ponad dwadzieścia znaleźć..
Ewo, ja chętnie pomogę Wam w kwestiach organizacyjnych w trakcie adaptacji i remontu , a także po ich zakończeniu – coby dobrze zagospodarować przestrzeń…:)*
… Ewo, jesli w wakacje bedziesz potrzebowala kogos do pomocy, zeby gruz wyniesc – jesli oczywiscie nabedziesz dwór:) To ja sie pisze…
Matko święta… Dwór Fischera jest już w stanie gorzej niż agonalnym… 🙁
Rozumiem, że pan Konserwator nie może upomnieć mandatem? A przecież tak ładnie i skutecznie promuje się w oliwskiej zajezdni.
Ten obiekt jest niesamowicie fascynujący. Dzięki wielkie za zdjęcia wnętrza!
Rzeczywiście ten obiekt pięknie wygląda za dnia, ale proszę mi uwierzyć, że w nocy to zupełnie inna bajka. Byłem tam raz na bakier z prawem, ale proszę mnie źle nie zrozumieć,z czystej ciekawości. Mijam ten budynek prawie codziennie, i przypomniało mi się, że nie wiem czy była to prawda czy fałsz, ale moja matka mówiła że swego czasu ten budynek spełniał rolę przedszkola, do którego ona rzekomo chodziła. Więc ciekawość moja wzięła górę. W budynku panuje niesamowita atmosfera, głucha cisza, i tylko drobinki kurzu skaczące w świetle latarki. Widać, że swego czasu była to imprezownia przez widoczne wszędobylskie butelki, ale to mało ważne. Obecnie ciekawi mnie jedynie piwnica tego budynku, bo to jedyne pomieszczenie do którego się nie dostałem(nie licząc całego zawalonego zachodniego skrzydła budynku…). Można się dostać przez zsyp węglowy, ale ten jest obleciony drutem kolczastym, a drzwi pod schodami były zablokowane, więc z nimi nie walczyłem by czegoś nie uszkodzić. Piękny jest również widok z dachu, ale żeby się tam dostać trzeba pokonać 3 piętra, które w środku nocy, nie są najprzyjemniejszą rzeczą na świecie, ale to inna już bajka… Byłem tam przed Panią Barbarą F. na jakieś pare miesięcy wstecz, więc nie wiem jak to teraz wygląda. Gdyby to ktoś odrestaurował, byłoby pięknie. Pozdrawiam.
Zaczynam się zastanawiać nad różnicą między nami a „oswabadzającą „ nas armią czerwoną. Oni niszczyli z głupoty nasze (bo na ziemiach polskich” dwory a co my robimy z takimi zabytkami…..