Moc Arturowej legendy inspirowała bogatych mieszczan do wznoszenia Dworów Artusa w znaczących miastach średniowiecznej Europy. Były to okazałe, reprezentacyjne budowle, przeznaczone na spotkania towarzyskie i zebrania bogatego patrycjatu. Ich nazwa wywodziła się od legendarnego króla Artura, sprawiedliwego króla Brytów, który był obrońcą wiary chrześcijańskiej i krzewicielem wszelkich cnót. Jego rycerze dla uniknięcia swarów o pierwszeństwo siadywali przy Okrągłym Stole. Wspomagany przez sławnych rycerzy Okrągłego Stołu – Artur uchodził za idealnego króla, zwycięskiego wodza i zdobywcę. Nic zatem dziwnego, że życie władcy i jego drużyny stawiane było za wzór życia dworskiego. Waleczność i prawość rycerzy opiewali trubadurzy, a obrady Okrągłego Stołu stały się symbolem równości praw i braterstwa.

Fot. Andrzej Kosko

 

Bogaci patrycjusze ulegali fascynacji na poły legendarnym światem króla Artura i jego sławnej kompanii. Wyobrażenie uczt i biesiad na zamku Camelot – siedzibie króla Artura, hołdowanie rycerskim cnotom i obyczajom składało się na obraz świata doskonałego, bez skazy. Mit arturiańskiej legendy pobudzał zmysły i działał na wyobraźnię. Fascynowały opowieści o rycerzach Okrągłego Stołu, Lancelocie i jego miłości do żony króla Artura – Ginewry, mistycznym talizmanie – Świętym Graalu i Merlinie, obdarzonym magiczną mocą czarnoksiężniku, doradcy króla.
Obecny we wszystkich większych miastach średniowiecznej Europy kult króla Artura, przyczynił się do zakładania dworów – miejsc spotkań bogatego patrycjatu. To właśnie tam, w Dworach Artusowych, miały być naśladowane dawne tradycje sławnej drużyny. Arturiańska ideologia była wszak aspiracją do arystokratycznego stylu życia. Nie bez znaczenia jest też fakt, że król Artur i jego rycerze pokonywali przeszkody, aby po trudach zaznać radości dworu!

Gdański salon towarzyski

Gdański Dwór Artusa powstał w XIV wieku. Jego budowę sfinansowali bogaci mieszczanie. Idea musiała cieszyć się poparciem władz miejskich, gdyż dwór wzniesiono na terenie będącym własnością miasta. W centrum Gdańska powstała okazała budowla, stanowiąca przez wieki ośrodek życia towarzyskiego patrycjatu. W Gdańsku, mieście leżącym na skrzyżowaniu szlaków morskich i handlowych powstało – miejsce elitarnych spotkań, wymiany informacji i przekazywania wieści z całej handlowej Europy. To właśnie na Dworze Artusa gromadzili się najznakomitsi obywatele prześwietnego Gdańska, nie tylko w celach rozrywkowych. Dwór odegrał znaczącą rolę w kontaktach Gdańska ze światem. Swoboda handlu i żeglugi była przecież kwestią „być, albo nie być” dla miasta. A za tym przecież idzie konieczność zapewnienia swobody kontaktów międzyludzkich! Wszak handel opiera się na osobistym poznaniu, zaakceptowaniu i poznaniu ludzi, którzy się nim trudnią. Spotkania na Dworze Artusa – w domu kupców i armatorów – stanowiły ku temu znakomite warunki. Mówiono w nim o wszystkim, co działo się w średniowiecznej Europie. Nie od dziś bowiem w życiu kupiectwa decydującą rolę odgrywa INFORMACJA. Dwór był wybornym miejscem do jej wymiany.

Przybytek elit

Fot. Andrzej Kosko

Dwór przyjął rolę oficjalnego domu kupieckiego i salonu towarzyskiego najwyższej klasy. Tu podawano do wiadomości publicznej oficjalne zarządzenia władz miejskich. Dochodziło też do zawierania transakcji i umów, jednakże ordynacja zakazywała tego typu działań wewnątrz budynku. Miejscem przeznaczonym do tego celu stało się wielkie, rozległe przedproże Dworu. Tak więc Dwór Artusa przyjął rolę oficjalnego Domu Kupieckiego.

Obowiązujący przy wejściu do Dworu cenzus społeczny i majątkowy zawężał uprawnionych do kręgu patrycjatu i przebogatych kupców. Obywatele goszczący w Dworze Artusa musieli wyróżniać się nieposzlakowaną opinią własną i rodzinną. Wszak mowa o przybytku ELIT, salonie życia towarzyskiego nie tylko Gdańszczan. Dwór był znany i odwiedzany przez przybyszów z kraju, Europy i świata. Nie omijali go bogaci kupcy i armatorzy, wytworni goście z Europy i świata, książęta i posłowie, następcy tronów. Nie brakowało rozrywek, takich jak turnieje, rycerskie igrzyska, bale i maskarady, występy grup teatralnych oraz koncerty. Wielkim powodzeniem cieszyły się fajerwerki, gonitwy i uczty. Nie obyło się również bez skandali! Czasem, gdy wina było zbyt wiele, a wybuchowy charakter brał górę nad umiarem i rozsądkiem – w zapomnienie szły dobre obyczaje… Niektórzy bywalcy nie tylko w dzień, ale i w nocy bankietowali, grali na bębnach, podnosili krzyki i kłótnie lub wręcz się bili do poranienia włącznie. Za takie ekscesy i występki przeciw regulaminowi groził zakaz wstępu do dworu, czasowo lub na zawsze. Czasem, jak i dziś zresztą, władza, luksus i bogactwo wyrażały się w braku kultury, kłótliwości i awanturnictwie. Cóż, kiedy w artusowych piwnicach nie brakowało wina!

Pożar

Kiedy więc pożar w XV wieku strawił doszczętnie ów cieszący się wielkim powodzeniem przybytek – mogło wydawać się, że zawisło nad nim jakieś tragiczne fatum! Może kara? Przyszłość pokazała, że było wręcz odwrotnie, dwór był dopiero u progu rozkwitu. Wkrótce po pożarze rozpoczęto budowę nowej siedziby. Władze Gdańska doceniały rolę Dworu Artusa w życiu publicznym i postrzegały go jako ważny element układu politycznego. Nowy budynek wzniesiono na koszt miasta. Odbudowa dworu przez Radę była posunięciem mądrym i przemyślanym. Gdańska społeczność składała się w znacznej części z ludności napływowej, przybyszy w różnych krajów Europy i świata. Istnienie Dworu Artusa stwarzało znakomite warunki do wzajemnego poznania się, zacieśnienia kontaktów i wspólnego działania. Tworzyło się poczucie przynależności do jednej, gdańskiej wspólnoty. I tak więc w 1481 roku podano w nowym Dworze Artusa pierwsze piwo.

Bractwa

Nowością stało się tworzenie stowarzyszeń wśród bywalców i gości Dworu. Zaprzyjaźnieni uczestnicy siadywali przy jednej ŁAWIE. Stała się ona miejscem wspólnoty osób, które łączyło braterstwo. Na Dworze Artusa powstało siedem ław, a każda z nich zajęła określone miejsce, o które się troszczyła. Bogaty wystrój wnętrza Dworu zawdzięczamy właśnie fundacjom ław. Król Zygmunt III Waza pisał: „Odwiedzanie Dworu Artusa zobowiązuje bogatych i zacnych ludzi do ofiarowania pieniędzy dla upiększenia domu, co utrwalałoby pamięć o nich”.

U podstaw założenia ław legła idea pomagania ubogim. Jak mówiono – ławy istnieją po to, aby wspomagać ukochanych biednych. Działalność charytatywna była uzasadniona. W Gdańsku z wielkim bogactwem sąsiadowała wiejska bieda. Udzielano więc pomocy i wsparcia członkom ławy i ich rodzinom. Bractwo Św. Jerzego zakupiło przykładowo pomieszczenie w przytułku dla chorych na ospę, w którym leczono i pielęgnowano jej członków oraz podopiecznych. Pomagano sobie nawzajem w przypadkach losowych, korzystano z pomocy lekarskiej na koszt bractwa, udzielano sobie wzajemnie pożyczek, a opiekowanie się wdowami i noszenie na ramionach trumien po śmierci braci traktowano jako wielki honor. W obrębie bractwa przestrzegano statutu, występki groziły nakazem odejścia z ławy.

Świat bez kobiet?

Kobiety nie mogły praktycznie odwiedzać Dworu Artusa. Niekiedy tylko czyniły to w towarzystwie swych zacnych ojców lub mężów, co było honorem i wyróżnieniem – nie dla nich niestety, ale dla mężczyzny, który je przyprowadził. Gdańskie patrycjuszki marzyły o wizycie na Dworze Artusa, wszak obowiązywały tam wykwintne stroje i oryginalne fryzury. Cóż, kiedy tak rzadko można było w nim zagościć!

Król wszystkich pieców

Wnętrze Dworu otrzymało w 1545 r. niezwykłą ozdobę. 11 metrowy piec kaflowy – dzieło gdańskiego zduna – Georga Stelzenera. Nazwano go królem wszystkich pieców, gdyż składał się z pół tysiąca bogato zdobionych kafli. Po jakimś czasie trudno było wyobrazić sobie wnętrze Dworu bez jego imponującej sylwetki. Słynna pisarka Deotyma odwiedziwszy Dwór w 1858 r. pisała: „Byłam na Dworze Artusa i wracam z wyobraźnią jeszcze mocniej nastrojoną, niż kiedy wchodziłam. Dusza i ciało upierają się, aby to wszystko znajdować rozkosznym…”. Dwór Artusa był wyrazem rozkwitu kultury miasta i świadczył o tym, że Gdańskowi się powodzi!

Witaj królu! Żegnaj bracie!

Wewnątrz tętniło bogate życie towarzyskie i kulturalne, a na rozległym przedprożu odbywały się ceremonie powitań dostojnych gości. Ileż to razy burmistrz wraz z Radą wypatrywał pierwszych rycerzy królewskich orszaków, nadjeżdżających Traktem Królewskim, od strony Złotej Bramy! To właśnie na Długim Targu oczekiwał na króla tron. Na Dworze Artusa bawiono się, dyskutowano, tańczono…… a przed nim wykonywano wyroki śmierci. Jak pisał bowiem Huizinga – średniowiecze było epoką, w której w tej samej chwili wdychano zapach krwi i róż. Zaszczytu bycia ściętym przed Dworem Artusa dostępowali tylko najwyżsi rangą Gdańszczanie. Podczas egzekucji na Długi Targ wylegały tłumy.

Dawny blask…

Wieki XVII i XIX doprowadziły do stopniowego upadku Dworu. Odwiedziwszy go, jeden z poetów napisał:

Inaczej było tu przed laty
Wrzątkiem uczt kipiał Dwór Artusa
Huczały pieśni i wiwaty
Lamp płomień złocił biel obrusa
Dziś jeszcze pewnie, kiedy blada
W gotyckich oknach pełnia błyszczy,
Błądzi po sali dusz gromada…

Dla Gdańszczan Dwór stał się przybytkiem skłaniającym do marzeń o świetlanej przeszłości Gdańska i przedmiotem zadumy nad jego upadkiem… W marcu 1945 roku prześwietne miasto Gdańsk przestało istnieć. Runął również Dwór Artusa. W ruinach i zgliszczach utonęła jego potęga, świetność, bogactwo i splendor.

Lata powojenne to okres odbudowy Dworu jako obiektu muzealnego. Dziś ponownie zachwyca mieszkańców i przybyszy. Jak przed laty gości w swych progach znakomite osobistości, królów, prezydentów, polityków, artystów i twórców, odzyskuje swój dawny charakter i znaczenie. Jest miejscem wytwornych spotkań, zjazdów, konferencji, wernisaży, i uroczystych odczytów. Ta monumentalna, gwieździście sklepiona budowla jest miejscem nadawania odznaczeń i wyróżnień, między innymi godności Honorowego Obywatela Miasta Gdańska.

Dziś znów, jak przed laty, wznosi się w nim toasty – za Gdańsk – miasto nasze, prześwietną Rzeczpospolitą i bogatą, wspólną Europę.

…………………………………………….

W 1997 roku na Konkursie Krasomówczym w Golubiu Dobrzyniu zajęłam II miejsce i dostałam nagrodę Gazety Pomorskiej prezentując tekst o Dworze Artusa, którego skrót właśnie Państwo przeczytali:) W finale opowiadałam o gdańskim likierze Goldwasser. Nigdy nie zapomnę radości z werdyktu jury, nagrody i emocji – miałam 21 lat! Pierwsze miejsce wówczas zajęła polska przewodniczka ze Lwowa.
Wszystkim, którzy pomogli mi się wówczas przygotować i trzymali kciuki – a wiem, że czytają iBedekera – serdeczne podziękowania!

Autorka: Magda Frączek – Kosko

Lektura uzupełniająca:)

Dwór Artusa – Kasia Czaykowska
Mityczny myśliwy Akteon wrócił na swoje miejsce – Ewa Kowalska
W Dworze Artusa ożyły modele okrętów – Ewa Kowalska
28 grudnia 1476 r. spłonął Dwór Artusa – Aleksander Masłowski