Na dworcu w Gdyni bywam średnio raz na dekadę, co oznacza, że jego wnętrze widziałam nie więcej niż pięć razy. Konferencja prasowa, zorganizowana w holu dworca z okazji rozpoczęcia jego modernizacji, spowodowała moją kolejną wizytę w miejscu, które od lat nie jest chlubą gdynian. Jak się okazało miałam sporo szczęścia. Ale po kolei…

Pierwszy dworzec na stacji Gdynia Główna został oddany do użytku w czerwcu 1926 roku. Był dziełem architekta Romualda Millera i nawiązywał swoją architekturą do dworku polskiego, wzbogaconego o elementy regionalne. W wyniku działań II wojny światowej został zniszczony, a na jego miejscu, w 1950 r., w ramach planu sześcioletniego, zaczął wyrastać nowy obiekt, autorstwa Wacława Tomaszewskiego. Jego socrealistyczny styl doskonale wpisywał się w epokę. Wyróżnikiem dworca były mozaiki przedstawiające krajobraz morski i podwodne życie oraz polichromia w sali restauracyjnej.

I tu wrócę do wspomnianego łutu  szczęścia. Ponieważ rozpoczęły się prace przygotowawcze do modernizacji bardzo zniszczonego obiektu, usunięte zostały reklamy i budy wszelakie, zasłaniające pierwotny urok wnętrza budynku. Mogłam bez przeszkód podziwiać mozaiki, a przez szybę również  imponujące (aczkolwiek zniszczone) wnętrze restauracji.

Na spotkaniu z dziennikarzami pojawił się Prezydent Gdyni Wojciech Szczurek w towarzystwie Pawła Olczyka – Dyrektora Zarządzania Nieruchomościami i Nadzoru Właścicielskiego PKP S.A., który powiedział:

Jest to modernizacja obiektu zabytkowego, dlatego nie będzie tu nic burzone, natomiast budynek przejdzie pełną modernizację technologiczną. Wymienione zostaną instalacje. Od strony technologicznej będzie to bardzo nowoczesny obiekt, dostosowany do przyjmowania osób niepełnosprawnych. Odnowione będzie to, co zabytkowe i zostaną dołożone funkcje handlowe. Otworzymy też funkcje gastornomiczne, ale nie będzie to jedna, wielka restauracja. Chcemy,  żeby z otoczenia dworca zniknęły przypadkowe budowle, żeby cały budynek był odsłonięty i miał porządne dojazdy.

Pieniądze, jakie będą na to wydane, to jest 31 mln zł. Prace wykonuje firma Mostostal, oddział z Gdańska, także miejscowa firma wygrała przetarg. Finansowane jest ze środków UE i z budżetu państwa. Jaki plan mamy? 20 sierpnia nastąpi oficjalne przekazanie placu budowy. W tej chwili jest jego organizowanie – usuwanie części zbędnych i przygotowywane harmonogramu. Wszystko idzie zgodnie z planem, z umową podpisaną z wykonawcą. Koniec prac jest zaplanowany na koniec kwietnia 2012 r.

Tadeusz Woźniak z Dziennika Bałtyckiego zapytał dyrektora, czy po remoncie ponownie pojawią się budki z tzw. mydłem i powidłem.

Mogę obiecać, że dopóki ja będę miał jakiś wpływ na kolej, to się to nie pojawią, ale nie ręczę za moich następców

– Życzymy zatem dożywotniej funkcji dyrektora w PKP S.A. – odpowiedział natychmiast dziennikarz.