Sobota, 1 września – państwo iBedekerowiczowie wraz z przyjacielem Saszą, Basią, Markiem i wnukami popłynęli statkiem na Westerplatte. Chcą odwiedzić miejsce, które stało się symbolem walki o wolność. I o honor, który – jak  powiedział minister Józef Beck – jest rzeczą bezcenną. I w życiu narodów – najważniejszą.

Z archiwum Agnieszki Kosko – Hołowczyc

 

– Jednocześnie przypominamy Państwu, że jest to nasz jedyny postój na Westerplatte, prosimy o sprawdzenie, czy zabrali Państwo…

– No chodź już Kaziu, chodź! Bo z powrotem odpłyniesz do Gdańska! Wysiadajmy, wysiadajmy! Saszka! Marek!
– Babciu – ja to nawet piratem mógłbym być. Chociaż tata mówi czasem brzydko na piratów!
– Co ty mówisz Bartusiu – nie może być! Dlaczego miałby mówić coś złego?
– No na przykład jak komuś komputer naprawia – i nie wychodzi mu – to mówi – to wszystko przez cholernego pirata!
– Hihi, Bartusiu – potem ci wyjaśnię – to o innego pirata chodzi – ale na razie wysiadajmy, wysiadajmy! Rączkę Babci daj!
– Mamooo – a gdzie tata? Gdzie tata i wujek Sasza? O – jeszcze u góry siedzą, przez lornetkę patrzą. Tatooo! Pa! To my już idziemy! Bez was! Pa! Wy wracacie do Gdańska!
– Lecim, już lecim! Nie pali się, nie pali!
– Kaziu pokazywał mi, gdzie okręt niemiecki cumował – podobno już pod koniec sierpnia przypłynął, ech…
– No chodźmy, już – chodźmy – do pomnika to spory kawałek..


– A mówią, że teraz to już nie wiadomo – kto tam właściwie dowodził… Czy Sucharski, czy Dąbrowski?
– Wujku – Marek się na tym zna – Marek wujkowi zaraz wszystko opowie – on parę książek o Westerplatte przeczytał.
– Co czytałeś, Marku?
– No chyba nie tę książkę tamtej baby – co …
– Kaziu!
Westerplatte – w obronie prawdy, Mariusza Borowiaka.. Wspaniała książka – ja wujkowi ją pożyczę – a właściwie to i dam. Bo dwie mamy – bo drugą taką samą wygrałem w konkursie – w radiu pytali o pseudonim Dąbrowskiego. Zadzwoniłem i mam!
– A jaki, jaki pseudonim Dąbrowski miał?
– Może Henryk, hehe? Pasowałoby!
– Kuba.
– Mam kolegę Kubę babciu – razem siedzę z nim!
– A o czym ta książka?
– Pewnie plują na majora Sucharskiego, plują – młodzi! Co oni wiedzą!
– Tu tata się myli – nikt na Sucharskiego nie pluje. Ale czy prawda o obronie Westerplatte nie jest najważniejsza?
– Polska jest najważniejsza, He he!
– Kaziu – czy ty wszędzie musisz tę politykę wtrącać? Jakby to innych tematów nie było? Daj Markowi powiedzieć – no jak to tak!?
– No dobrze – już dobrze! A skąd wie ten cały Borowiak, że właśnie on rację ma?
– Bo ma zeznania świadków – bardzo ciekawe relacje….
– Ale ludzie mogą nie pamiętać, przeinaczać… Pamięć ludzka zawodna jest, oj zawodna… I wybiórcza.
– Dlatego przebadał też archiwa – polskie i niemieckie.
– I co odkrył?
– Że dowódcą wcale nie był Sucharski, ale jego zastępca. Podobno w drugim dniu obrony doszło do zmiany dowództwa – że major chciał poddać składnicę. Pojawiła się biała flaga…
– A my też mamy flagi! Biało – czerwone! Babcia wczoraj wywiesiła! Wczoraj! I odpędzała gołębie, bo na nie siadały!
– Biała flaga – Emilko – to jest symbol kapitulacji – poddania się.
– I co dalej, Marku, co?
– No i tę białą flagę Dąbrowski podobno kazał natychmiast zdjąć, co spowodowało szał u Sucharskiego. I dostał ataku padaczki.
– Jak padaczki dostał – i chory człowiek był – to nie wypada się z niego śmiać.
– Mamo – ale nikt się z niego nie śmieje! Czy ja się śmieję?  Ale skoro prawda jest inna niż w książkach – to nie chce mama jej ujawnić?
– To dlaczego nikt jej dotychczas nie ujawnił? Tyle lat, tyle lat…
– Major obiecał sam o tym opowiedzieć po wojnie, ale niestety zmarł już w 1946 roku. Więc żołnierze milczeli. Zresztą – nie było klimatu do ujawnienia prawdy…
– Jak to?
– No – jakby to powiedzieć – przepraszam wujku –  powiał wiatr ze wschodu!
– Marek!
– Wiatr, wiatr! Jak wieje wiatr to każdy powinien zakładać czapkę z uszami, prawda mamusiu?
– Ależ Alutka, ja się nie gniewam! Toż to prawda! Jak mam się gniewać – skoro i mnie samego ten wiatr nieźle połamał… Oj nieźle…
– Sucharski lepiej na bohatera pasował. Syn chłopa. Człowiek z ludu.
– A Dąbrowski podobno ze szlachty był – a jego matka była węgierską księżniczką. Po wojnie czerwoni dali mu nieźle popalić… Zniszczyli go. Na życie dorabiał szyjąc kapcie, pracował też jako kasjer, portier. No wieźcie mi teraz powiedzcie, że to normalny system był! Zaraz cholera mnie weźmie! Jak słyszę – „wtedy było lepiej, co prawda nie było bananów, ale było sprawiedliwie” – to mi się nóż w kieszeni otwiera!
– Nie był to normalny kraj, nie był!
– Jako sanacyjny oficer Dąbrowski na karierę w wojsku nie miał żadnych szans! Znikąd pomocy! Co za czasy! Boże, co za czasy!
– Ale dzielnie, dzielnie te wasze chłopaki walczyli! Tydzień wytrzymać! Bohaterowie!
– A ja tego wiersza o tych, co czwórkami do nieba szli – to nie cierpię!
– Dlaczego? Kaziu?
– Bo jak się dowiedziałem – ilu tu zginęło polskich żołnierzy – to poczułem się przez Gałczyńskiego oszukany!
– O s z u k a n y ? Jak to?
– A tak to! Czwórkami? Czwórkami do nieba, tak?  Zginęło piętnastu żołnierzy – prawda?  Toż to cztery czwórki nawet nie są! A ja myślałem, że tu jakieś masy poległy. Ech…
– A ten film o Westerplatte to w końcu będzie? Bo już sam nie wiem! Miał być, potem nie miał, potem znów miał !
– Podobno miał wyśmiewać żołnierzy. Pokazywać jak nago latają, jak alkohol piją!
– Mamo – a mama myśli, że wszyscy na Westerplatte to w czasie wolnym to książki czytali? Przecież to młode chłopaki byli! W mundurze kąpać się miał? Ciągle zasępiony chodzić? Po służbie herbatę z cytrynką pić? Mamo!
– Wypicie piwa przecież to nie grzech! Saszka – i my sobie dzisiaj po jednym wypijem!

– O – i już pomnik przed nami – z błędem!
– Z błędem – Alutka – jakim błędem?
– Sami znajdźcie, sami! W napisach!
Atlantyk, Narwik, Murmańsk, Morze Śródziemne, Hel, Poczta Gdańska…
– Gdzie tu błąd? To miejsca, w których polscy żołnierze….
– No jak to gdzie tu błąd? Jak to? Przecież tu nie chodzi o Pocztę Gdańską – gdańskie poczty to były poczty niemieckie – tylko o Pocztę Polską! Tak powinno napisane być – Poczta Polska.
– Tam też pójdziemy! Może jutro! To niedaleko! Za Technikum Łączności!
– Wracając do filmu, czy tej książki  – pokazanie prawdziwej twarzy człowieka – żołnierza, obok wielkiej odwagi – cienia strachu, obok wiary – cienia zwątpienia, obok siły – słabości – nie umniejsza jego zasług.
– Nikt nie jest bez skazy.
– Tylko że niektórzy sądzą, że to rysa na diamencie.
– Diament – ze starożytnej greki – to „niepokonany, niezniszczalny”.
– Jednocześnie jednak jest bardzo kruchy….

Cdn…

MKF