Okolice Opływu Motławy po latach zapomnienia, obecnie mają prawdziwe szczęście do medialnego rozgłosu. Dla podtrzymania „dobrej prasowej passy” tych terenów chciałbym również ja, historyk z wykształcenia i powołania, miłośnik dziejów i architektury Gdańska dorzucić swój kamyczek do tego ogródka.

Opływ Motławy  – remont czy dewastacja

O czym w Radzie Miasta debatowano

Bastion św. Gertrudy i Szaniec Jezuicki – czy zmienią zarządce?

Pierwszy dworzec kolejowy w Gdańsku

Zaginiony pomnik z Żuław

Impulsem mego działania stał się wpis na forum miłośników Gdańska i Pomorza, dotyczący zagadkowego pomnika (a właściwie jego pozostałości) odnalezionego, jak to zwykle bywa w takich sytuacjach, „przypadkiem” przy ul. Grodza Kamienna, vis-à-vis Bastionu Żubr. Udało mi się znaleźć obszerny artykuł na ten temat na portalu naszemiasto.pl, gdzie ku mojemu zaskoczeniu cała sprawa została już szczęśliwie wyjaśniona. Co więcej, odnaleziono zarówno właścicieli jak i miejsce, gdzie kiedyś ów obelisk stał.

Historia pomnika zaczyna się w miejscowości Cedry Wielkie, gdzie został postawiony po I wojnie światowej. Upamiętniał żołnierzy poległych podczas zmagań wojennych – mieszkańców wsi Trutnowy, Leszkowy i Miłocin. Fundatorem był Związek Wojaków.

Pomnik stał tam przez kilkadziesiąt lat. Po 1945 r. w ramach cichego usuwania „nie polskich” pamiątek został „po cichu” wywieziony na ul. Smolną na gdańskiej Oruni. Tu przez blisko 30 ostatnich lat niszczał wśród innych podobnych tego typu postumentów. Na terenach Opływu Motławy znalazł się dzięki pasjonatom z Towarzystwa Przyjaciół Gdańska. To właśnie oni, zimą 2008 r. odkryli jego fragmenty, które za zgodą konserwatora zabytków zostały przewiezione we wspomniane już miejsce. Mimo upływu czasu, na trzech kamiennych blokach, nadal można odczytać nazwiska poległych na terenie Prus Wschodnich, w Rosji, Francji i Flandrii.

Wiedziony ciekawością, postanowiłem zrobić tzw. „wizję lokalną” tymczasowego miejsca przebywania „porwanego” fragmentu pomnika i sprawdzić, czy rzeczywiście zgodnie z zapewnieniami został już zabrany.

Przyznaję, że przeżyłem szok, kiedy zobaczyłem trzy bezbronne kamienne bloki. Nadal stoją wśród walających się butelek, śmieci i gruzu obok spalonego baraku. A to wszystko na tle panoramy historycznego miasta.

Postanowiłem działać. Dzwonię do miejscowości Trutnowy. Mieszka tu prezes Stowarzyszenia „Żuławy Gdańskie” Elżbieta Skirmuntt – Kufel. To ona rozpoznała stojący niegdyś w Cedrach Wielkich pomnik i zobowiązała się działać.

– Wszystko było dopięte na ostatni guzik. Udało mi się zorganizować transport, znalazłam artystę rzeźbiarza, który miał podjąć się renowacji kamiennych bloków – wyjaśnia. – Pomoc w całym przedsięwzięciu (oświetlenie, aranżacja miejsca) zadeklarował nawet dyrektor miejscowego banku, na którego terenie stał niegdyś pomnik.

Kiedy zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami skontaktowałam się z prezesem Towarzystwa Przyjaciół Gdańska, pod którego opieką znajduje się kamień – wyjaśnia dalej pani prezes – usłyszałam, że temat przejął wójt gminy Cedry Wielkie – Janusz Goliński i teraz on zajmuje się sprawą pomnika.

W rozmowie telefonicznej, pani prezes dodaje, iż wójt gminy Cedry Wielkie zamierza przenieść pomnik do Miłocina. – Uważam, że nie jest to słuszna decyzja, bo powinien on wrócić tam, skąd został zabrany, a więc do miejscowości Cedry Wielkie

Jeszcze tego samego dnia dzwonię do urzędu gminy Cedry Wielkie i umawiam się na rozmowę telefoniczną z wójtem Januszem Golińskim. Po kilkudziesięciu minutach oddzwania do mnie sam zainteresowany.

– Wszystko jest na dobrej drodze. Otrzymaliśmy już nawet niezbędne pozwolenia od wojewódzkiego konserwatora zabytków – wyjaśnia wójt. Zamierzamy przenieść pomnik do Miłocina, na teren byłego cmentarza obok nieistniejącego kościoła ewangelickiego Dzięki otrzymanym funduszom, już niedługo rozpoczniemy rewitalizację stojącego w Miłocinie domu podcieniowego. Przy okazji obejmie ona teren zarośniętego i zapomnianego cmentarza – dodaje. – Właśnie tam chcemy postawić zaginiony fragment pomnika. Uważam to za lepszą lokalizację, niż ta, która została zaproponowana przez prezes Stowarzyszenia „Żuławy Gdańskie”.

Na moje pytanie, czy wójt orientuje się, w jakich warunkach i otoczeniu stoi pomnik – odpowiada – Jestem zaskoczony. Jak najszybciej postaram się skontaktować z Klubem Nowodworskim, by to u nich, w bezpiecznym miejscu, zamieszkały tymczasowo trzy kamienne bloki.

W najbliższych dniach poznam datę, kiedy fragment bezcennego dla naszej pamięci pomnika opuści teren parceli przy ul. Grodza Kamienna i uda się w swoją ostatnią podróż. Na razie mniejsza o to gdzie stanie. Najważniejsze jest to, że przede wszystkim zostanie zabrany z obecnego, niefortunnego miejsca pobytu. Nie podzieli losu innych, zaginionych już bezpowrotnie pomników. Nie stanie się materiałem utwardzającym drogę dojazdową do prywatnej posesji.

Autor: Paweł Jarczewski

 

 

 

 

Jak słusznie zauważył na Wolnym Forum Gdańsk „ezet”– Pomnik na razie bez zmian, choć na zdjęciu Sikorzanki widać, że ktoś próbował przesunąć (zrzucić?) górny fragment obelisku.