W czwartek 14 marca w Domu Zarazy zainaugurowano wystawę obrazów Grzegorza Mikulskiego. Wystawa nosi tytuł „Akwarele”, choć nie tylko akwarele na niej są prezentowane. Są też i tempery, a nawet dwa rysunki ołówkiem. Wszystkim, którzy nie byli na wernisażu szczerze radzę by w ciągu najbliższych dni wpadli do Zarazy obejrzeć dzieła tego twórcy. Naprawdę warto! Przeważnie są to znakomicie znane widoczki ? autor szczególnie upodobał sobie Motławę. Rozmaite przedstawienia jej i bydynków nad nią się znajdujących to chyba połowa prezentowanych obrazów.

dom zarazyAtmosfera wystawy sprawia, że widz ma złudzenie, że przeniósł się o sto, czy może siedemdziesiąt lat wstecz. Nie tylko dlatego, iż obrazy są malowane w dawnej manierze zakładającej, że patrzący na obraz powinien wiedzieć, co on przedstawia. Niektóre obrazy ? malowane na podstawie dawnych zdjęć ? przenoszą patrzących w czasy, kiedy na Starym Rynku Oliwskim znajdował się końcowy przystanek prywatnej linii tramwajowej, a przy Wyspie Spichrzów załadowywano zbożem żaglowce z połowy świata.

Tyle o wystawie. Warto jednak wspomnieć też o samej uroczystości otwierającej ekspozycję.

Na I piętrze Domu Zarazy autor wyczarował piwnicę artystyczną. W powietrzu snuły się dymy kadzidełek, wszyscy rozmawiali ze wszystkimi, a z sąsiadującej sali dochodziły łagodne, nie przeszkadzające w rozmowach dźwięki muzyki (to ostatnie, to już nie zasługa pana Mikulskiego, ale Improwizujących Zarazków przygarniętych przez Zarazę jakiś czas temu). Obejrzane w pierwszych 20 minutach imprezy obrazy patrzyły sobie spokojnie ze ścian na gości, którzy siedzieli przy stolikach i dyskutowali na różne tematy. A obdarzeni zdolnościami parapsychicznymi widzieli, jak pomiędzy tymi stolikami krąży duch Piotra Skrzyneckiego i przysłuchuje się rozmowom.

Autor: Michał Wodziński

fot. W. Babicki, W.Malicki