Połowa marca… Jeszcze niecałe dwa miesiące i sezon turystyczny w Gdańsku zacznie się na dobre. Ciekawa jestem, ilu koleżankom i kolegom przewodnikom zagraniczni turyści złożą kondolencje z powodu niedawnej śmierci prezydenta Vaclava Havla, będąc święcie przekonanymi, że Havel był nasz…

Agnieszka Syroka w akcji / Fot. Dorota Łapicka

W poniedziałek myłyśmy z paroma koleżankami zdjęcia w Bramie Długoulicznej, powszechnie zwanej Złotą. Fotografie przedstawiają zniszczony, powojenny Gdańsk. Miałyśmy drabinę, mopa, różnego rodzaju psikacze, szmaty i gąbki. Niestety brud, który zamieszkał na fotografiach jakiś rok temu pozostawił wżery, białe nacieki. Najprawdopodobniej nie do usunięcia. Dwa z trzech wiszących tam zdjęć są na zawsze zniszczone. Szkoda. Kosztowały miasto z pewnością nie mało. Czy nikt z ludzi sprzątających na co dzień bramę nie zwrócił uwagi na zapaskudzone zdjęcia?

Kościelne porządki

W Kościele Mariackim pod kopią Memlinga od dłuższego czasu wisi beznadziejna, zalaminowana karteczka, informująca turystę, że tu oryginału nie zobaczy, choćby bardzo chciał. To co widzi, to zaledwie kopia. W razie chęci obcowania z prawdziwym Sądem Ostatecznym musi udać się do Muzeum Narodowego. Karteczka informująca o tym fakcie jest z rodzaju tych wiszących na kiosku „ZARAZ WRACAM”, albo tych pisanych odręcznie przez profesora Uniwersytetu Jagiellońskiego Kazimierza Nitscha: „studenci, co nie zdali egzaminu, zgłoszą się…” Ale o tym później.

W tej samej kaplicy „informacja” o Piecie widoczna jest tylko w języku polskim oraz angielskim. Po niemiecku nie ma. Kiedyś była – w żółtym kolorze. Ale została zdrapana przez kogoś, kogo wycieczki niemieckich emerytów do Gdańska po prostu drażnią i tyle. I co? I nic. Brakuje ładnych, stylowych tablic informacyjnych na zabytkach Gdańska, w kościołach choćby tabliczek. Czy jest to koszt rzeczywiście tak wielki, że od lat nikt nawet nie zaczyna tego tematu?

„Co wolno Mickiewiczu…”

A o co chodzi z karteczkami zostawianymi dla studentów przez profesora Nitscha? W miesięczniku Uniwersytetu Jagiellońskiego ALMA MATER, można przeczytać znaną, przepyszną anegdotę:

Na polonistyce na UJ w pierwszych latach powojennych panowało powszechne przekonanie, że jeśli zdało się egzamin u profesora Kazimierza Nitscha, to jakby miało się już ukończone studia. Toteż wielu studentów, aby mieć czas na rzetelne przygotowanie się do egzaminu, przekładało go na wrzesień. Od pierwszych dni września pilnie śledzono, czy na tablicy ogłoszeń w popularnym gołębniku nie ukazało się aby zawiadomienie profesora o terminie egzaminu. Istotnie. 15 września mistrz specjalnym odręcznym pismem zawiadamiał: Studenci, co nie zdali egzaminu, zgłoszą się … – i dalej podany był termin. Kiedy po paru godzinach profesor wyszedł ze swojego gabinetu, zauważył, że na jego zawiadomieniu ktoś dopisał grubym ołówkiem: Studenci, którzy nie zdali egzaminu... Zdenerwowany uczony, by odnieść się do klasyki, skreślił pod spodem:

Patrz: Panno Święta, co Jasnej bronisz Częstochowy…

Nazajutrz pod cytatem z Mickiewicza ktoś dopisał: Co wolno Mickiewiczu – to nie Tobie, Nitschu… Podobno tego dnia wszyscy zdali egzamin u profesora…..

Magda Kosko-Frączek – Magda Kosko – Frączek – nauczycielka, wykładowczyni, doktorantka, tłumaczka, przewodniczka, od niedawna mama Andrzejka, zwanego Dzidziuchem [:)]
Napisz do autorki: [email protected]

Autor: Magda Kosko-Frączek