„Jadę kiedyś taksówką w Warszawie i widzę oczy kierującego, które wpatrują się we mnie bez odrywania od lusterka. Taksówkarz patrzy, patrzy, ja czekam, czekam. W pewnym momencie słyszę – ale ten czas leci…!”

Krakowski Salon Poezji - Anna Seniuk

Anna Seniuk w Nadbałtyckim Centrum Kultury / Fot. Joanna Szymula

To jedna z anegdot opowiedziana przez Annę Seniuk, wybitną aktorkę Teatru Narodowego, która 8 marca 2015 roku odwiedziła CXXXXVI (146) Krakowski Salon Poezji w Nadbałtyckim Centrum Kultury, przekazując piękne życzenia z okazji Dnia Kobiet oraz mistrzowskie, poetyckie słowo. „Portret kobiety”, bo taki tytuł nosiło niedzielne przedpołudnie, był poświęcony właśnie kobietom w jakże różnorodnych korelacjach – życia, przemijania, kobiecości , miłości, nastroju – jak sama aktorka zaznaczyła, wszystko można objąć zachwytem, co wznosząco zabrzmiało słowami Małgorzaty Hillar :„Idzie ulicą/jakby tańczyła/na baletowym popisie (…)”.

Artystkę przywitała Marta Jankowska, gospodyni salonu, która od początku (2002 r.) zauroczona Krakowskim Salonem Poezji Anny Dymnej, postanowiła przyprowadzić słuchaczy do salonu w Gdańsku. I z tej właśnie determinacji i fascynacji co miesiąc możemy słuchać gdańskiej nuty czytania i słuchania poezji, a wszystko dzięki niezwykłym artystom. Anna Seniuk to mistrzyni i „profesorka” wiersza. W bardzo wzruszający sposób M. Jankowska przypomniała własny epizod z przeszłości, kiedy będąc jeszcze licealistką w Lublinie, udała się po gościnnym spektaklu „Play Strindberg” F. Durrenmatta do garderoby Anny Seniuk z prośbą o ocenę jej możliwości aktorskich, o pomoc, i w tym wszystkim otrzymała numer telefonu. Otucha i życzliwość aktorki okazały się potem nieocenioną siłą sukcesu w teatralnych egzaminach, a jako szczęśliwy talizman pamięci pozostał chroniony latami numer telefonu, co naocznie mogła potwierdzić publiczność. Tak więc podczas niedzielnego „Portretu kobiety” już na samym wstępie okazało się, że kobiece intuicje są ponadczasową prawdą, nie mówiąc o doskonałym przenikaniu poezji..

Anna Seniuk dokonała autorskiego wyboru poetek i ich wierszy, zaznaczając, że do kobiecego punktu widzenia dołączyła też kilku poetów, aby odczucia i przeżycia zróżnicować w dużych skalach napięć. Słuchaliśmy więc wiersza „Dytyramb na cześć teściowej” Tadeusza Różewicza, zabawnego Ludwika Jerzego Kerna w wierszu „Skąd się biorą babcie?”, nostalgicznej głębi Marii Pawlikowskiej – Jasnorzewskiej, przejmujących strof Małgorzaty Hillar i Haliny Poświatowskiej, dowcipnych puent Wisławy Szymborskiej, ciepłych słów Ludmiły Marjańskiej, uznanej gdańskiej poetki Bożeny Ptak oraz piszącej aktorki Marty Klubowicz i na zakończenie emocjonalnej, iskrzącej interpretacji wiersza Władysława Broniewskiego „Ze złości”:Kochałbym cię (psiakrew ,cholera),/gdyby nie ta niepewność, /gdyby nie to, że serce zżera/złość, tęsknota i rzewność./Byłbym wierny jak ten pies Burek,/Chętnie sypiałbym na słomiance,/Ale ty masz taką naturę,/że nie życzę żadnej kochance.(…) Moja miła, całe życie mija…/Miła! Miła! – powtarzam ze szlochem…/To mi życie daje, to zabija,/że ja ciągle (psiakrew ) ciebie kocham.”

Przy niektórych poetkach Anna Seniuk dodawała osobiste, wiążące całość pomysłu komentarze, jak np. „niemożliwe, żeby zabrakło tu H. Poświatowskiej” lub o wierszach Wisławy Szymborskiej: „pisane kobiecą ręką, choć nie wszystkie do kobiet”. Wspomniała również o „ukochanych wierszach dojrzałej poetki” Ludmiły Marjańskiej, „poznałam ją kiedyś osobiście, siwa pani, uśmiechnięta”. Z wielkim podziwem wspomniała M. Klubowicz, „koleżankę, aktorkę, od której dostałam wiersz”. A miłym akcentem było przeczytanie utworu poetyckiego obecnej na sali autorki z Gdańska, Bożeny Ptak.

Bardzo głęboko zapadł nam wiersz M. Hillar, który szczególnie w takim dniu mógł być przykładem tego, co najbardziej cenne w tej niepojętej grze w życie, czego należy bronić, co okazać, aby nadać sens międzyludzkim relacjom, ostrzec: „My z drugiej połowy XX wieku/rozbijający atomy/zdobywcy księżyca/wstydzimy się/miękkich gestów/czułych spojrzeń/ciepłych uśmiechów/Kiedy cierpimy/wykrzywiamy lekceważąco wargi/Kiedy przychodzi miłość/wzruszamy pogardliwie ramionami/Silni cyniczni/z ironicznie zmrużonymi oczami/Dopiero późną nocą/przy szczelnie zasłoniętych oknach/gryziemy z bólu ręce/ umieramy z miłości”.

Zaprezentowany cykl stanowił więc codzienny i tajemny obraz kobiecych szyfrów, ale też był zachętą do pielęgnowania poezji, co aktorka wyraziła słowami W. Szymborskiej: „Poezje -/tylko co to takiego poezja./Niejedna chwiejna odpowiedź/na to pytanie już padła./A ja nie wiem i nie wiem i trzymam się tego/jak zbawiennej poręczy.”Interpretacja A. Seniuk bardzo ułatwiała zachwyconym słuchaczom owo poetyckie zakochanie się, wręcz dotykanie słowem rzeczywistości. A ujęta tyloma wyrazami kobieta w wyobraźni twórcy ciągle może mieć swoje nieodkryte dotąd miejsce, co znienacka znaleźliśmy w wierszu T. Różewicza: „Może atramentu napisali poeci/opiewając miłość do dziewczęcia/które jest czasem jak gęś/a czasem jak cielę majowe/Były spowijane jedwabiem słów/żony własne i żony cudze/Lecz żaden rymopis nie wyśpiewał/pochwały tej która jest matką dziewczyny/Teściowej(…).

Z jednej strony wiersz zabawny, a obok poważny, smutny. Seniuk w niesamowity sposób zestawiła autorów, tak, żeby można zobaczyć kobietę w całej jaskrawości znaczeń, niepochwytną, konkretną, zakochaną lub tragiczną, jak to np. słyszymy w wierszu „Jestem Julią” H. Poświatowskiej: „Jestem Julią/mam lat 23/dotknęłam kiedyś miłości/miała smak gorzki/jak filiżanka ciemnej kawy/wzmogła/rytm serca/rozdrażniła/mój żywy organizm/rozkołysała zmysły/odeszła (…)” Właściwie przeobrażaliśmy się tam , w salonie, w przechodniów poezji, jakoś wrażliwsi, rozmowni.

Można powiedzieć, że publiczność, nie tylko kobieca, wspólnie grała wszystkie gamy interpretacji Anny Seniuk. To był czas więzi, emocji i skupienia, które niesamowitym warsztatem i dynamiką wytworzyła aktorka. Tak, staliśmy się twórczymi podmiotami poezji, przeżywając, śmiejąc się, rozmyślając… W przejrzystości M. Pawlikowskiej – Jasnorzewskiej:

Serdecznym liściem ogrzane
Chcąc miłości aksamit wysłowić
Skromne fiołki
śpiewają wonności sopranem
W świecie kwiatów
Fiołek – to słowik

I to wszystko z okazji Dnia Kobiet, o którym mówiono już w starożytnej Grecji!

Tekst: Joanna Szymula