Kiedy byłem dzieckiem (a także i później) ulubioną zabawą chłopców była wojna. Po wszystkich podwórkach biegali „żołnierze” w krótkich porciętach uzbrojeni w patyki (albo nawet patyki maszynowe) i wrzeszczeli „pa-pa-pa-pa-pa-pa-pa”. W miarę wzrostu dobrobytu w Polsce ludowej znalezione w lesie patyki zaczęły zastępować plastikowe albo nawet blaszane karabiny.

„Żołnierze” dorastali. Część z nich zmieniła zainteresowania. Ci jednak, którzy pozostali wierni dziecięcej fascynacji zaczęli zarabiać i mogli na swą pasję poświęcić już znacznie więcej środków. Pasja ta też się zmieniła. Nie była to już jakaś niepoważna „zabawa w wojnę”, ale brzmiąca niemal naukowo „rekonstrukcja historyczna”.

Ostatnia II wojna światowa, jaką pamiętam odbyła się w Niedzielę Palmową. Wybuchła w samo południe i trwała całe 6 godzin. Wojnę zorganizowało Stowarzyszenie „Gdańsk – Korona Północy” we współpracy ze Stowarzyszeniem Stara Oliwa (które udostępniło plac boju wokół Domu Zarazy) oraz grupami OSH „Gryf” i „Pomerania 1945” (które zapewniły żołnierzy).

Walki zapewne były krwawe. To znaczy, mnie osobiście nie udało się zobaczyć ani jednej ofiary, ale zakrwawiona pościel we frontowym lazarecie wyraźnie mówiła, że te ofiary jednak były…

Atrakcji nie zabrakło dla nikogo. Gapie mogli sobie postrzelać z wiernej repliki jakiegoś pistoletu amerykańskiego, obejrzeć wystawę broni i umundurowania rozmaitych armii (można było wszystkiego dotknąć, a nawet włożyć oryginalny mundur i sfotografować się w nim!), albo usiąść w kinie i oglądać frontowe kroniki filmowe. Starsi przypominali sobie młodość. (Na przykład Ryszard Jaśniewicz, gdy zobaczył pokój przesłuchań NKWD powiedział, że dokładnie tak samo wyglądał pokój, gdzie jego przesłuchiwano.)

Ale atrakcje zapewniono też głównym aktorom walk. Kiedy wojna trwała już dobre dwie godziny w sam środek walk wjechali członkowie klubu „Lotor” i zaoferowali żołnierzom, wszystkich walczących armii (a jeszcze chętniej sanitariuszkom) przejażdżkę po Oliwie na Harleyach. Nie miało to może wiele wspólnego z prawdą historyczną, ale jak zgodnie twierdzą przedstawiciele wszystkich walczących stron, było bardzo przyjemne.

Lotor dzieciom – Motoserce