Wszystkich, którzy wędrowali ze mną przez stulecia i długie kilometry ulicy Kartuskiej, zapraszam na spacer po znacznie krótszych, ale nie mniej ciekawych Długich Ogrodach – dzielnicy o długiej i barwnej, a dość mało znanej historii.

Długie Ogrody zanotowane są jako ludzka osada już w II połowie XIV w. Ta położona bardzo blisko średniowiecznej gdańskiej aglomeracji, ale jednak „podgdańska” miejscowość, stanowiła wiejskie przedmieście Gdańska, znajdujące się po obu stronach, już wówczas starej, drogi ku Mierzei i Żuławom. Ludność zasiedlająca Długie Ogrody zajmowała się uprawą warzyw, które żyzna ziemia chętnie rodziła, a jeszcze chętniej kupowali je mieszkańcy bliskiej metropolii, zawsze głodnej świeżej żywności. Miejsce musiało być naprawdę atrakcyjne pod względem ogrodniczym, skoro w II połowie wieku XIV, mowa jest o dziesięciu „długich ogrodach”, a w II dziesięcioleciu wieku XV jest ich już blisko 150. Wówczas jeszcze nie ustaliła się nazwa okolicy obowiązująca przez kolejne wieki. Teren nazywano różnie: „ogrody za wyspą [w domyśle Wyspą Spichrzów]”, „przy św. Barbarze”, „za Mostem Kogi”. W końcu, i to dopiero w połowie XVI w., przyjęła się nazwa Długie Ogrody.

Topograficzne położenie osady na prostokątnym terenie, ograniczonym ciekami wodnymi z początkowo jedną drogą biegnącą środkiem, ukształtowało to miejsce w charakterystyczny sposób. Za ciasno ustawionymi wzdłuż drogi budynkami, ciągnęły się długie i wąskie działki, doskonale wyjaśniające nazwę okolicy. Najdłuższe z nich osiągały zawrotną długość paruset metrów przy kilkunastometrowej szerokości. Taki wizerunek tego miejsca ukazuje najstarszy znany widok Gdańska – słynny Plan Sztokholmski przełomu XVI i XVII w. Widzimy na nim stłoczone przy drodze domki, a za nimi niezwykle wydłużone ogrody.

Dużą, a wręcz rewolucyjną zmianę, przyniósł osadzie wiek XVII. Wobec słusznych przewidywań co do wojennej przyszłości tej części Europy, gdańscy włodarze postanowili przygotować miasto do obrony przed zakusami okolicznych władców. Śmiały cyrkiel Corneliusa van den Boscha, pochodzącego z Niderlandów fortyfikatora, zakreślił linię nowych umocnień, które objąć miały nie tylko ówczesny Gdańsk, ale i część jego dawnych przedmieść. Bosch kierował się zasadami reprezentowanej przez siebie sztuki, nie przejmując się tym, że linią swojego projektu przecina podmiejskie osady. To właśnie stało się między innymi na Długich Ogrodach, których większość znalazła się wewnątrz bezpiecznego kręgu nowych wałów, część natomiast, odcięta od reszty bastionami i fosami, stała się Knipawą.

O Knipawie słów kilka

W ten sposób ukształtowały się Długie Ogrody w formie prostokąta, ograniczonego Nową Motławą od zachodu, fortyfikacjami z nową Bramą Żuławską od wschodu, oraz groblami Angielską i Szkocką (dzisiaj ul. Sadowa) od północy i południa. Zmieniwszy się w dzielnicę Gdańska nie utraciły Długie Ogrody swojej pierwotnej struktury wsi-ulicówki.

Nadal środkiem biegła droga z rowem odwadniającym pośrodku, a po obu jej stronach stały domy z długimi i wąskimi działkami na zapleczu. Nowa dzielnica miała trudną do przecenienia zaletę: oddalenie od zachodnich fortyfikacji Gdańska, a jedynie od strony zachodniej, mógł miasto zaatakować sprytny agresor. Stamtąd też, aż do początku XIX w., padały salwy armatnie, czyniące duże spustoszenie na Starym i Głównym Mieście, nie sięgające jednak Długich Ogrodów. Kto mógł zatem, kogo było stać na zakup rosnących w cenę nieruchomości w tej bezpiecznej okolicy, starał się tam właśnie mieć jeśli nie główną, to „rezerwową” siedzibę na wypadek konieczności ucieczki poza zasięg morderczych pocisków.

Charakter, jaki nadała Długim Ogrodom budowa XVII-wiecznych fortyfikacji, nieznacznie modyfikowany przez dodanie kilku przecznic, utrzymał się właściwie aż do końca II wojny światowej. Jej ostatnie tygodnie okazały być ostatnimi również dla Długich Ogrodów, które jako trasa ewakuacji niemieckich oddziałów w kierunku Wyspy Sobieszewskiej, znalazły się pod ostrzałem radzieckiej artylerii. Większość zabudowań, w tym niemalże wszystkie po południowej stronie głównej ulicy, uległo kompletnemu zniszczeniu. Odradzający się po 1945 r. z popiołów Gdańsk nie był już tym samym, czym był przez wieki. Dla Długich Ogrodów oznaczało to spore zmiany. Południowa ich część przeznaczona została pod nowoczesną zabudowę. Powstały tam wysokie, betonowe budynki, nie mające nic wspólnego z architektoniczną tradycją okolicy i z ogrodami w jakiejkolwiek formie. Północna strona dzielnicy przetrwała częściowo, ogrody zniknęły jednak na zawsze. Główna ulica straciła swoją historyczną nazwę, w ramach nowych porządków włączono ją bowiem w długi ciąg komunikacyjny, nazywając całość „ulicą Elbląską”. Pół wieku trwało zanim na fali generalnej tendencji do korygowania błędów nieboszczki komuny znowu pojawiła się na planie Gdańska ulica Długie Ogrody.

Mimo ogromu zniszczeń, jakich okolica doznała pod koniec wojny i zmian, jakie wprowadziły w niej czasy powojenne, ciągle można odszukać tam liczne ślady przeszłości i nimi właśnie zajmiemy się w kolejnej części. Będzie to spacer przez wieki wzdłuż głównej ulicy, podczas którego będziemy zaglądać w odchodzące od niej przecznice, śledząc to, co pozostało z dawnych czasów.

Autor: Aleksander Masłowski