Budynek Rejonowego Urzędu Pracy, dawnej Szkoły Wojennej

Spacer zatytułowany „Wokół Twierdzy Grodzisko” rozpoczynamy przy dzisiejszym budynku Rejonowego Urzędu Pracy przy ul. 3-go Maja, sąsiadującym z terenem, który od początku XVI wieku należał do bardzo bogatego Towarzystwa Strzeleckiego, tzw. Bractwa Kurkowego. W połowie XIX wieku organizacja ta sprzedała część swojej ziemi miastu, które zbudowało przy Nowych Ogrodach, kompleks budynków związanych z wymiarem sprawiedliwości – sąd, więzienie i areszt śledczy. W miejscu, w którym do niedawna funkcjonowało mini-targowisko, do 1945 r. stał trzykondygnacyjny Dom Bractwa Kurkowego. Wyróżniał się nietuzinkową urodą, a hala widowiskowa dla pięciuset osób obsługiwała wszystkie znaczące imprezy ówczesnego Gdańska. Niemcy nazywali go Friedrich Wilhelm Schützenhaus. Pod koniec wojny przebywali w nim uchodźcy z Prus Wschodnich, głównie kobiety i dzieci. W styczniową, mroźną noc 1945 r., trafiony bombą lotniczą spłonął i unicestwił żywot wielu bezbronnych ludzi.

Sąsiadujący z Domem Kurkowym budynek, mieszczący dzisiaj Rejonowy Urząd Pracy, powstał na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych XIX w. jako Szkoła Wojenna. Gdańsk był w tym czasie tzw. miastem garnizonowym, gdyż aż 10 procent mieszkańców było związanych z wojskiem, więc istnienie tego typu szkoły było uzasadnione. Po demilitaryzacji w budynku funkcjonował Urząd Podatkowy.

Ulica 3-go Maja, którą dochodzimy do dworca PKS, oddanego do użytku w 1972 r., została wytyczona w pierwszej połowie XIX w. Od początku była nazywana promenadą i gdańszczanie byli z niej bardzo dumni. W latach wojennych hitlerowcy zmienili nazwę ulicy na Horst Hoffman Wall. Od XIX w. tereny leżące wzdłuż ulicy, u podnóża Grodziska, służyły jako nekropolie. Wcześniej zmarli byli chowani w świątyniach lub ich pobliżu, a dopiero Kodeks Napoleona, który został wprowadzony podczas pierwszego Wolnego Miasta Gdańska nakazywał, ze względów epidemiologicznych, chowanie zmarłych poza obrębem murów miejskich.

Promenada

Dostojny dworzec kolejowy, budowany przez cztery lata, przyjął pierwszego podróżnego w 1900 roku i od początku podbił serca gdańszczan. Neorenesansowa budowla z elementami secesji była wspaniałą wizytówką i dumą miasta, niewiele bowiem dworców w Europie mogło równać się z nim urodą. Architekci Rudell, Thoemer i Cuny, stworzyli budynek, kojarzący się z … lokomotywą, w którym wieża przypomina komin, duże okrągłe okno głównego budynku – koło zamachowe, a niższa część – tender.

Po raz pierwszy kolej pojawiła się w Gdańsku w 1852 r. Dotarła do miasta od strony południowej, więc dworzec zlokalizowano przy ul. Toruńskiej. Wybudowanie w 1870 r. linii biegnącej na zachód, w kierunku Szczecina, wymusiło przebudowę infrastruktury kolejowej. Jednocześnie likwidacja wałów i fos (koniec XIX w) spowodowała, że znalazła się odpowiednio duża, wolna parcela. Zapadła więc słuszna decyzja o ulokowaniu nowego dworca w pobliżu dotychczasowego przystanku „Brama Wyżynna”, do którego schodziło się z prowadzącej osiem metrów wyżej promenady krętym zejściem, nazwanym żartobliwie przez mieszkańców „trąbą słonia”

Stosunkowo nowym obiektem na trasie spaceru jest Cmentarz Nieistniejących Cmentarzy. Jego „matką chrzestną” jest p. Kalina Zabuska, starszy kustosz w Muzeum Narodowym w Gdańsku . Jej pomysł stworzenia miejsca, gdzie 1 listopada mogą postawić świeczkę wszyscy ci, których bliscy z różnych powodów nie mają swoich grobów, został zrealizowany przez władze miasta w 2002 roku .

Usytuowanie cmentarza w pobliżu kościoła Bożego Ciała nie jest przypadkowe. Tutaj bowiem, do 1956 roku znajdowała się nekropolia, zlikwidowana, jak wiele innych, w drugiej połowie XX wieku. Spacerując po niewielkim, zadbanym terenie napotkamy macewę żydowską, grób luteranina, kalwinisty czy katolika, i wszystkie te cenotafy są jakby krzykiem cmentarzy, które nie chciały i nadal nie chcą umierać.

Grobowiec przedwojennego właściciela stoczni w Gdańsku

Spoglądając z nekropolii w kierunku Grodziska, nie sposób nie zauważyć u jego podnóża samotnie stojącego grobowca. Miejsce wiecznego spoczynku znalazł tutaj Willi Klawitter, właściciel stoczni na Polskim Haku, od 1920 roku prezes Gdańskiej Izby Gospodarczej i doktor honoris causa Politechniki Gdańskiej. Jego stocznia, dotknięta kryzysem na przełomie lat 20 i 30 XX wieku zbankrutowała, ale schowany w krzakach grobowiec przetrwał.

Pod koniec XIV wieku poza murami miasta zaczął funkcjonować szpital Bożego Ciała. Było to leprozorium, czyli przebywali w nim ludzie chorzy na trąd (lepra). Funkcjonował przez wiele stuleci, najpierw jako szpital, później kapliczka, a wreszcie kościół. Najstarsze jego elementy – nawa i prezbiterium (orientowane wschód – ołtarz, zachód – wieża), powstały po wojnie polsko-gdańskiej w końcu XVI. Boczna nawa krzyżowa została pod koniec XVII w nietypowy sposób dobudowana przez Bartłomieja Ranischa.

Dla historii luterańskiego Gdańska to było miejsce święte. Tutaj bowiem, u podnóża Gradowej Góry, 13 lipca 1522 Jakub Hegge, który przeszedł na nową wiarę, wygłosił swoje pierwsze kazanie. Na pamiątkę tego wydarzenia kościół Bożego Ciała wybudował zewnętrzną ambonę, która w Gdańsku jest osobliwością.

Szczęśliwie w 1945 r. budynek nie został zniszczony i przejęła go społeczność Kościoła Polskiego. Powstanie tego ruchu spowodowała duża emigracja Polaków do Stanów Zjednoczonych, która wyszła z kościoła rzymsko-katolickiego, ponieważ nie uzyskała zgody papieża na odprawianie mszy św. w języku polskim. Po drugim Soborze Watykańskim w 1962 r., który wprowadził język narodowy do liturgii, różnice przestały mieć znaczenie, ale Kościół Polski istnieje do dzisiaj. W zabytkowym wnętrzu na uwagę zasługują, pochodzące z XVII w., empora organowa z herbami wielu wybitnych rodów, chrzcielnica, oraz ołtarz z kopią obrazu Rafaela.

Kościół Bożego Ciała

Nie miały szczęścia stare cmentarze wzdłuż ul. 3-go Maja czy Wielkiej Alei, nie miały go te na Siedlcach, czy Chełmie, likwidowane do 1972 roku, ale Cmentarz Garnizonowy okazał się nieśmiertelny. Powstał po wojnach napoleońskich, początkowo jako cmentarz cywilny, później garnizonowy. Tutaj w cieniu wiekowych drzew spoczywają szczątki ciał żołnierzy rozmaitych narodowości, poległych w różnych czasach, tutaj też nasuwa się asocjacja z Westerplatte. Schlezwig Holstein przypłynął bowiem w sierpniu 1939 roku do Gdańska pod pretekstem corocznego, tradycyjnego złożenia wieńców na mogile marynarzy, którzy zginęli na krążowniku „Magdeburg” i zostali uroczyście pochowani 28 sierpnia 1914 roku w tej właśnie nekropolii.

Cmentarz Garnizonowy

Tutaj czas się zatrzymał i nawet ewangelicka kaplica cmentarna przetrwała do dzisiaj w niezmienionym kształcie, a dzięki Günterowi Grassowi i jego „Wróżbom kumaka” na stałe zapisał się w historii miasta.

Zupełnie odmienny charakter ma znajdujący się w pobliżu Cmentarz Żołnierzy Radzieckich, żołnierzy II frontu Białoruskiego, którzy pod wodzą marszałka Konstantego Rokossowskiego w 1945 r. zdobywali Gdańsk. Rosyjskie źródła podają, że zginęło wówczas ok. 3 tysięcy Rosjan, którzy byli na bieżąco grzebani w wielu miejscach, a w 1949 roku zostali ekshumowani i pochowani na nowo otwartym cmentarzu.

W okolicy nekropolii, między ul. gen. A. Giełguda i gen. H. Dąbrowskiego widać małe domki należące do Kolonii Jordana i Ochota. Żeby dowiedzieć się co kryje się pod określeniem „kolonia”, trzeba wrócić do okresu dwudziestolecia międzywojennego. Po „czarnym wtorku” na giełdzie nowojorskiej (29 listopada 1929 roku), kryzys dotarł do Europy, a w 1932 do Gdańska. Masowo bankrutowały fabryki, banki, stocznie, a ludzie pozostawali bez źródła utrzymania, aż 58 procent mieszkańców nie miało pracy. I tu z odsieczą najbiedniejszym przyszły władze Gdańska. Uzbroiły tereny podmiejskie, zakupione dla miasta przez burmistrzów w XIX wieku i za niewielkie pieniądze wydzierżawiali pięćsetmetrowe działki bezrobotnym, którzy stawiali na nich nieduże domki. W ten sposób najbiedniejsi zaoszczędzali na czynszu, a jednocześnie mogli uprawiać warzywa na własny użytek. Te kolonie przetrwały wojnę, a i dzisiaj jest ich jeszcze około 20 w różnych częściach miasta.

Większość mieszkań w Gdańsku była czynszowa. Rozpiętość w wysokości czynszu była ogromna. Na Wisłoujściu, w mieszkaniu o bardzo niskim standardzie, bez toalety, czynsz wynosił 8 guldenów, a w 11 pokojowym, które wynajmował Harald Koch (duński konsul)- 500 guldenów miesięcznie. W latach dwudziestych miasto zaczęło budować mieszkania socjalne.

Wracamy na ul. gen. H. Dąbrowskiego, która stanowi granicę Cmentarza Garnizonowego i jakby odrywa Lunetę Senarmonta, czyli najbardziej wysuniętą część fortyfikacji od właściwego Grodziska. Dochodząc do ul. Powstańców Warszawy po prawej stronie mijamy kościół Baptystów.

Jest to szeroko rozpowszechniony Kościół ewangelicki, który powstał w Anglii w czasach poluterańskich, a rozpowszechnił się głównie w Holandii. Do Gdańska dotarł po 1945 roku. Baptyści zajęli dawną kaplicę ewangelicką i w niej mieli swój zbór. W 1992 r. na jej miejscu powstała nowa, bardzo ascetyczna w formie świątynia. W jej wnętrzu znajdziemy jedynie ambonę, baptysterium, czyli chrzcielnicę oraz tzw. stół komunijny, który spełnia funkcję ołtarza.

Pomnik ofiar tyfusu

Po przeciwnej stronie ulicy ciągnie się uporządkowany park należący do Grodziska. Tutaj, w cieniu drzew w latach 1945-46 pochowano ponad tysiąc ofiar epidemii tyfusu, która dotknęła więźniów pobliskiego aresztu. Dzisiaj wydarzenie to upamiętnia pomnik-głaz, z inskrypcją w języku polskim i niemieckim.

Hałaśliwa ulica Nowe Ogrody nie przypomina tej sprzed wieków oazy spokoju, tonącej w kwiatach podmiejskiej dzielnicy. To tutaj na letni wypoczynek przyjeżdżali gdańscy patrycjusze, a nieopodal, przy dzisiejszej ul. Zakopiańskiej, Brygidki założyły winnice i produkowały wino mszalne. Przeszły one do historii również jako autorki wspaniałych ornatów, których produkowały spore ilości. Reguła zakonna kazała im bowiem codziennie przez sześć godzin haftować szaty liturgiczne.

Pod koniec XVII wieku, na końcu ul. Nowe Ogrody, u zbiegu ul. Pohulanka i dzisiejszej Powstańców Warszawskich, stanęła Brama Siedlecka, zaprojektowana przez Fryderyka Gettkanta. Do końca XIX wieku spinała ona od strony zachodniej umocnienia Grodziska i Biskupiej Górki.

Emblemat na budynku szpitala

Prezentację obiektów znajdujących się na Nowych Ogrodach zaczniemy od pierzei południowej. Szpital Wojewódzki im. Mikołaja Kopernika wybudowany w 1875 r. początkowo był tzw. szpitalem wyznaniowym, prowadzonym przez siostry diakonisy. Ich emblemat – na niebieskim tle biały gołąb w locie, trzymający w dziobie zieloną gałązkę, można do dzisiaj dojrzeć na szczycie najstarszej, ceglanej części budynku. Szpital został zbudowany ze składek pomorskich gmin protestanckich. Początkowo służył tylko dzieciom, ale intensywnie się rozwijał i już z początkiem XX wieku miał do dyspozycji 300 łóżek, także dla dorosłych.

Pałacowy gmach senatu Wolnego Miasta Gdańska, zaprojektowany przez Engela, a wybudowany w latach 1882-86, został po wojnie zastąpiony socrealistycznym gmachem Urzędu Miejskiego.

Pierzeja północna Nowych Ogrodów, należała od XIX wieku do wymiaru sprawiedliwości (tereny zakupione przez miasto od Towarzystwa Strzeleckiego). W tym czasie zaczął powstawać sądowniczo-więzienny zespół, którego perełką był, wzniesiony jako pierwszy, dwukondygnacyjny, klasycystyczny w formie budynek dzisiejszego Sądu Apelacyjnego, w którym przed wojną mieściła się Rada Portu i Dróg Wodnych. Elewacja obiektu wykończona tynkiem w formie boniowania, pilastry rozdzielające okna, ozdobna attyka i wykończone łukiem dwie potężne bramy wjazdowe – to wszystko sprawiało, że budynek korzystnie wyróżniał się od sąsiadującej z nim budowli dzisiejszej Komendy Miejskiej Policji i najmłodszego, monumentalnego gmachu sądowego. Niestety wojna nie pozwoliła nam podziwiać siedziby sejmu WMG, który stał w miejscu dzisiejszego parkingu policji.

Na początku XIX wieku za pierzeją reprezentacyjnych budynków sądowniczych zaczął powstawać zespół więzień, ale to już jest temat na następny spacer …

Oprac. Marek Chomicki i Ewa Kowalska

Źródła

1. „Historia Gdańska” – praca zbiorowa pod red. E. Cieślaka

2. „Słownik biograficzny Pomorza Nadwiślańskiego” – pod redakcją St. Gierszewskiego

3. „Z uśmiechem przez Gdańsk” – A. Januszajtis, Zb. Jujka

4. „Wspomnienia gdańskiego bówki” cz. I – B. Zwarra

5. „Więzienie w Gdańsku w systemach represji XX wieku” – pod red. T. Szymanowskiego

6. „Miasto magicznych przestrzeni” – J. Samp

Artykuł był opublikowany na stronie www.przewodnicygdanscy.pl