Schron przeciwlotniczy z 1942 r.

Wychodząc z cienia wiekowych drzew i kierując się w kierunku widocznej z daleka gotyckiej wieży kościoła św. Katarzyny, dochodzimy do ulicy łączącej kanał Raduni z Podwalem Staromiejskim. Ten niedługi trakt, zawiera w sobie aż trzy ulice Stajenną, Browarną i Olejarną. Ulica Stajenna przypomina furmanów, obsługujących niegdyś Krzyżaków, Browarna, zwana pierwotnie Hinter Adlers Brauhaus, czyli Za Browarem Adlera upamiętnia znany zakład produkujący złocisty napój z pianką. Ulica Olejarna, która powinna kojarzyć się z tłocznią oleju, napędzaną wodami kanału, dzisiaj przypomina raczej … II wojnę światową. W 1942 roku nazistowskie władze rozpoczęły tutaj budowę ogromnego schronu przeciwlotniczego. Sześciokondygnacyjny obiekt przykryty jest podwójnym dachem z warstwą piasku pomiędzy żelbetonowymi płytami, a całość ma powierzchnię ok. 1000 metrów kwadratowych.

Zatrudnieni przy budowie więźniowie niemieccy, dowożeni do pracy z obozu karnego w Maćkowych, wykonali swoją robotę tak dobrze, że betonowa pamiątka straszy do dzisiaj. Przez pewien okres obiekt był wykorzystywany jako magazyn wód mineralnych, a obecnie dzierżawi go od miasta spółka „Bunkier”, współpracująca ze studentami i absolwentami ASP.

Ciąg trzech uliczek, które opuszczamy kierując się ku ul. Podwale Staromiejskie, zabudowany został w latach 50. XX wieku charakterystycznymi dla tej dzielnicy, dwu- i trzypiętrowymi domami z cegły, wzbogaconymi o betonowe obramienia okien i portali wejściowych.

Idąc ulicą Podwale Staromiejskie w stronę Motławy, mijamy po lewej stronie ul. Tartaczną, przy której warto się zatrzymać.

Od momentu wybudowania kanału Raduni, Osiek stał się dzielnicą bardzo uprzemysłowioną. Rozwijały się tutaj, kontrolowane przez Krzyżaków, olejarnie, browary i zakłady sukiennicze. Przy ul. Tartacznej, którą płynęły wody kanału, powstał w XIV w. tartak. Po latach zastąpił go młyn tabaczny, ten znowu ustąpił miejsca młynowi zbożowemu, którego martwe mury, stoją do dzisiaj.

Przechodząc obok Technikum Łączności trzeba koniecznie zajrzeć przez szklane drzwi wejściowe, za którymi stoi urokliwy pomnik z brązu, autorstwa Hanny Kosteckiej, absolwentki ASP w Gdańsku, przypominający tragiczne wydarzenia z pierwszych godzin II wojny światowej.

Zanim wejdziemy na tereny najstarszego osadnictwa w Gdańsku, warto wstąpić (niestety tylko w sezonie letnim) do znanej od 1962 r. i lubianej przez gdańszczan lodziarni ”Miś”.

Przekraczając dzisiejszą ul. Sukienniczą, trzeba mocno wysilić wyobraźnię, żeby zobaczyć przed sobą … wyspę. Kwartał o powierzchni ok. 2 hektarów, ograniczony dzisiejszymi ulicami Grodzką, Karpią, Na Dylach i Sukienniczą, ogrodzony ze wszystkich stron wodą, upatrzył sobie na przełomie X i XI wieku któryś z miejscowych władców na swoją siedzibę. Pobudował drewniany gród i otoczył go potężnym wałem, którego fundamenty, po 950 latach archeolodzy mozolnie wydobywają na światło dzienne. Wiadomo już, że miał około 10 metrów wysokości, a miejscami osiągał nawet 25 metrów szerokości, że składały się na niego drewniane skrzynie wypełniane naprzemiennie mierzwą (odchodami zwierzęcymi), gliną i piaskiem, a wszystko to ustawione na palach dębowych przykryte zostało grubą warstwą ziemi.

Kiedy w 1308 roku Gdańsk zajęli Krzyżacy, momentalnie się zorientowali, że miejsce to jest tyleż urokliwe, co korzystne. Stąd właśnie doskonale można było obserwować i kontrolować pracę portu. Bezpośrednio po przejęciu miasta wykorzystywali dla swoich celów gród książęcy, żeby w 1340 r. rozpocząć budowę imponującego zamku, który do dzisiaj jest ogromną tajemnicą starego Gdańska. Wybudowany na kamiennych fundamentach, otoczony murem i fosami, zniknął prawie całkowicie z powierzchni ziemi w 1454 roku, rozebrany cegła po cegle przez nieznoszących Krzyżaków gdańszczan.

Czas rozpocząć wędrówkę po tym magicznym miejscu, nazwanym Zamczyskiem. Już jedna z pierwszych kamienic przy zejściu w kierunku Motławy (w styczniu 2010 r. zamkniętym z powodu budowy hotelu) wita nas tablicą autorstwa Wawrzyńca Sampa. Pokrótce opisuje dzieje okolicy i warto wsłuchać się w jej melodię.

Nadmotławski bulwar prowadzi nas wraz z biegiem rzeki i ul. Wartkiej ku resztkom ceglanego muru i fragmentowi baszty zamku krzyżackiego, która w XVIII wieku została zaadaptowana na cele mieszkalne, a teraz walczy z upływem czasu.

Zmęczonymi schodkami dostajemy się na leżącą powyżej ulicę Grodzką, pełną uroku i reminiscencji z przedwojennego Gdańska. Widzimy karczmę z XVIII wieku, szachulcową bryłę XVIII-wiecznego spichlerza, którego bacznie strzeże umieszczona w szczycie figurka jelenia, troskliwie odrestaurowaną kamienicę Instytutu Archeologii i Etnologii PAN, czy wreszcie narożną kamieniczkę Gdańskiego Towarzystwa Naukowego, mieszczącą przed wojną karczmę „Pod Holendrem”. Oberża ta podlegała gildii ludzi morza, powstałej już w XIV wieku, która dbała o to, by część zysków była odprowadzana na rzecz przytułku dla starych i chorych żeglarzy, mieszczącego się przy kościele św. Jakuba.

Dziesiątki lat ul Grodzka umierała. W chwili rozpoczęcia w okolicy budowy luksusowego hotelu, stała się łakomym kąskiem dla inwestorów i… placem budowy.

Osiek i jego sąsiedztwo cz. I

Autorzy: Marek Chomicki i Ewa Kowalska

Źródła:

1. „Historia Gdańska” – praca zbiorowa pod red. E. Cieślaka

2. „Słownik biograficzny Pomorza Nadwiślańskiego” – pod redakcją St. Gierszewskiego

3. „Z uśmiechem przez Gdańsk” – A. Januszajtis, Zb. Jujka

4. „Miasto magicznych przestrzeni” – J. Samp

5. „Pomorze Wschodnie pod rządami księcia polskiego Władysława Łokietka w latach 1306-1309” – Błażej Śliwiński

6. Artykuły prasowe autorstwa Andrzeja Januszajtisa