Dokładnie nie wiadomo, kiedy pierwsi Żydzi osiedlili się w Sopocie. Przypuszcza się, że miało to miejsce w latach 20. XIX w., kiedy to przyszły kurort był jeszcze małą rybacką osadą. Ich liczba wzrosła w momencie doprowadzenia tu linii kolejowej i rozpoczęcia budowy kąpieliska morskiego. Ci, którzy decydowali się na stały pobyt pochodzili z terenu dzisiejszego województwa pomorskiego. Ponadto, w okresie letnim do Sopotu ściągali Żydzi w Gdańska, Warszawy i terenu Niemiec.

Cmentarz żydowski

Po I wojnie światowej kurort stał się ulubionym miejscem wypoczynku Żydów z terenów odrodzonej Polski oraz Rosji. Jedni przyjeżdżali tu na dłużej, inny stanowili grupę tzw. „gości kąpielowych”. Bogatsi pozwalali sobie na zakup prywatnej wilii. Inni wynajmowali mieszkania lub pokoje. Ten harmonijny obraz skończył się nagle i definitywnie w 1933 r. kiedy to naziści przejęli władzę. Po prostu Żydzi musieli stąd odejść. Wzniesioną synagogę rozebrano do fundamentów. Natomiast cmentarz popadł w zapomnienie…

Na teren sopockiego kirkutu prowadzi brama, na której szczycie znajduje się hebrajski napis „Brama do Boga”. Po jej przekroczeniu znajdziemy się na centralnie wytyczonej lipowej aleji, która wiedzie nas ku górze do skromnego monumentu. Stała tu niegdyś kaplica pogrzebowa – ohel. Tym, co charakteryzuje sopocką nekropolię jest ukształtowanie terenu. Została założona na wzniesieniu, które dodatkowo podkreślone zostało ułożeniem nagrobków – tarasowo. Wizualnie, całość zdaje się być monumentalnymi schodami, które wiodą wszystkich do zbawienia…

Do momentu „rozpoczęcia systematycznej dewastacji” sopocki kirkut, podzielony był na dwie części: dolną i górną. Dziś można jedynie zobaczyć tę pierwszą. Po drugiej, znacznie bogatszej pod względem małej cmentarnej architektury nie ma już śladu… Systematyczna i celowa dewastacja tego miejsca, mimo prac renowacyjnych, zrobiła swoje. Przechodząc obok poszczególnych nagrobków, poza kilkoma nazwiskami trudno ustalić, kto został tu pochowany.

W 1948 r. cmentarz decyzją władz, został zamknięty. Mimo to, niewielka społeczność żydowska, która przetrwała zagładę, otaczała go opieką. Trwało to mniej więcej do końca lat 60-tych XX w. Później, sopocki kirkut popadł w zapomnienie, stając się łupem wandali. Co więcej, funkcjonowało tam dzikie wysypisko…

W 1983 r. cmentarz został wpisy do rejestru zabytków. Jednocześnie na koszt miasta, odnowiono zachowaną część ogrodzenia. Światełko w tunelu dla całej nekropoli pojawiło się w 1987 r. Wówczas, zajmująca się m.in. ratowaniem świadectw i zabytków kultury żydowskiej w Polsce, a zwłaszcza odbudową i ochroną cmentarzy żydowskich – Fundacja Rodziny Nissenbaumów, zainteresowała się sopocką nekropolią. Rozpoczęte wówczas rozmowy na temat kształtu prac renowacyjnych, które Fundacja współfinansowała, zaowocowały ich rozpoczęciem już w roku następnym.

Podczas ich trwania, natknięto się na ok. 100 macew oraz fragmenty domu pogrzebowego. Po przeprowadzeniu starannych badań okazało się, że na sopockiej nekropolii znajdowały się nagrobki znanych gdańskich rodzin: Biełousów, Fridmanów i Dancingerów. Odkryte napisy w językach: hebrajskim, niemieckim, polskim i rosyjskim najprawdopodobniej pochodzą z okresu XX-lecia międzywojennego. Wszystkie prace zostały zakończone pod koniec 1989 r. Uroczystość oddania nekropolii miejscowemu społeczeństwu odbyła się 13 maja 1990 r. Równocześnie na budynku, w miejscu którego stała niegdyś synagoga, odsłonięto pamiątkową tablicę, którą Fundacja Rodziny Nissenbaumów ufundowała z własnych środków.

Niestety kilka lat później w „niewyjaśnionych okolicznościach” tablica upamiętniająca synagogę została skradziona. Natomiast w 1999 r. tuż przed świętem 1 listopada „nieznani sprawcy” zdewastowali nekropolie, przewracając blisko 30 nagrobnych płyt w tym 5 rozbijając…

Nastrój tego miejsca skłania do refleksji i powagi. Porośnięte mchem, w większości anonimowe już nagrobki, nadal przypominają o niegdysiejszej obecności społeczności żydowskiej w Sopocie. O czasach, kiedy dla wszystkich szeroko były otwarte liczne sklepy, restauracje, cukiernie, teatrzyki variete czy kasyno…

Bardzo dziękuję panu Wojciechowi Łygasiowi z Fundacji Rodziny Nissenbaumów oraz samej Fundacji za pomoc w przygotowaniu artykułu.
Zapraszam na stronę internetową Fundacji:
www.nissenbaum.pl

Autor: Paweł Jarczewski