W czwartek, 24 października 2012 roku, na terenie Królewskiej Fabryki Karabinów w Dolnym Mieście, odbyło się kolejne spotkanie z cyklu „Opowiadacze historii”. Tym razem gościem i prelegentem był Tomasz Błyskosz, znany i lubiany opowiadacz, kierownik terenowego oddziału Narodowego Instytutu Dziedzictwa w Gdańsku. Tematem była powojenna architektura dzielnicy – plany, zamierzenia, wyzwania i dokonania.

Dzielnica przetrwała hekatombę marca i kwietnia 1945 roku bez tak ogromnych szkód jak w Mieście Głównym i Starym, i szybko powracała do życia. Mieszkańcy Miasta, którym udało się przeżyć wojnę, obronę i zdobywanie, a którzy stracili dach nad głową, osiedlali się na Dolnym Mieście. Stare i Główne Miasto straciły prawie sto procent zabudowy. Trzeba pamiętać, że życie dawnego Gdańska koncentrowało się w szeroko pojętym śródmieściu – na Głównym, Starym i Dolnym Mieście, na Starym Przedmieściu, na Oruni i Biskupiej Górce.

Mapa zniszczeń Dolnego Miasta

Do mieszkańców dołączali repatrianci z Kresów oraz przyjezdni z każdego zakątka Polski w poszukiwaniu nowego, lepszego powojennego życia.

Dzielnica tętniła życiem. Podniosły się zakłady produkcyjne. W Królewskich Warsztatach Artyleryjskich uruchomiono fabrykę opakowań blaszanych, w Królewskiej Fabryce Karabinów produkowano wyroby futrzarskie, ruszyła rzeźnia, otwarto sklepy, szkoły, łaźnię i szpital. Do koszar wprowadziło się wojsko. Ludzie żyli stłoczeni, ale pełni wiary i nadziei na lepsze jutro.

W tym czasie powstawały plany budowy i odbudowy dzielnicy. Naczelnym, palącym problemem był dotkliwy brak izb mieszkalnych i ogromne zagęszczenie w istniejących lokalach. Dbanie o substancję zabytkową schodziło na plan dalszy. Wiele budynków rozebrano, mimo że według dzisiejszych standardów można je było uratować. Priorytetem były mieszkania dla ludzi.
I tak wzdłuż ulicy Kamienna Grobla, nad Motławą, rozebrano fragmenty pierzei i na jej miejscu wybudowano dziewięciokondygnacyjne wieżowce, mające stanowić zaczątek nowej gdańskiej dzielnicy wysokościowców. Takich budynków powstało kilka także przy ulicy Toruńskiej i Żabim Kruku.

Wszelkie ubytki w substancji dzielnicy planowano uzupełniać typowymi projektami. I tak jako jeden z pierwszych powstał budynek przychodni lekarskiej na Jaskółczej, na rogu ulicy Dolnej i Jaskółczej powstał typowy sklep, na ulicy Śluza szkoła, przedszkole przy ulicy Szuwary.
Z czasem powstawały kolejne wieżowce i inne budynki mieszkalne.

Niemożliwością jest ocenianie z dzisiejszego punktu widzenia budowy i odbudowy dzielnicy. Dzisiaj patrzymy na Miasto inaczej, mamy inne priorytety. Mamy wiele zrozumienia dla ówczesnych problemów. Jednak paru poważnych błędów można było się ustrzec. Nigdy, przenigdy nie daruję budowy wieżowca na ulicy Chłodnej i śmiertelnie dla dzielnicy wytyczonej trasy W-Z.

Już w 1947 roku doceniono wartość dzielnicy, gdy z całym Gdańskim śródmieściem uznano za zespół zabytkowy. Dzielnica ma świetnie zachowany układ urbanistyczny z autentyczną zabudową z przełomu wieków (i nie tylko). Od 1994 roku ma status pomnika historii, część jej zabudowy objęto ochroną konserwatorską

W latach 50-tych powstała koncepcja poprowadzenia ruchu samochodowego w kierunku Warszawy niekoniecznie środkiem śródmieścia (Droga Czerwona), która miała biec po granicy dzielnicy a nie jej środkiem. Dzisiaj do koncepcji powrócono. Być może uda się nie narobić większych szkód, a może nawet naprawić te istniejące, co pozwoli Dolnemu Miastu odzyskać należną jedność ze śródmieściem i przywrócić mu należny blask, czego sobie i mieszkańcom magicznego Dolnego Miasta życzę, a panu Błyskoszowi dziękuję za wielce interesującą opowieść.

Tekst: Inka Niemczewska