W 1958 roku w hali Stoczni Gdańskiej odbył się występ jazzowej orkiestry Armanda Gordona. Był to zespół założony w 1953 r. w Paryżu.

A. Gordon Fot./ www.discogs.com

A. Gordon Fot./ www.discogs.com

Weekend 17-18 maja 1958 roku był zachmurzony, miejscami występowały przelotne deszcze ze skłonnością do burz, szczególnie nocą. Wiatr był słaby, a temperatura wahała się od 12- 20 stopni. Być może pogoda wpływała na nastroje, bo już w piątek prasa donosiła o morderstwie, którego przyczyną była nieszczęśliwa miłość. Otóż Stanisław Kubiński, strażnik więzienny śmiertelnie postrzelił swą ukochaną Krystynę Krygierównę, a następnie popełnił samobójstwo. Przyczyną najprawdopodobniej była odmowa wybranki wobec propozycji zamążpójścia. Jednocześnie w Gdańsku przygotowywano się do niespotykanego koncertu. Oto w sobotę i w niedzielę wieczorem w hali Stoczni Gdańskiej miał się odbyć występ jazzowej orkiestry Armanda Gordona. Był to zespół założony w 1953 r. w Paryżu. Swe pierwsze triumfy święcił na paryskich przedmieściach Saint Germain de Press, a następnie rozpoczął tournée po przybytkach rozrywki w Maroko, Berlinie, Brukseli czy Zurichu.

I właśnie teraz, po raz pierwszy zespół miał zawitać do Gdańska! Nic dziwnego, że lokalny dziennik w sposób wysoce emocjonalny opisywał program wieczoru. Podczas koncertu miała wystąpić również Maria Remusat, francuska piosenkarka, którą ekscytowała się prasa:

Piosenkarka posiada niezwykłą skalę głosową, najlepiej jednak lubi śpiewać kontraltem, który uważa za najbardziej odpowiedni dla piosenek wariete. Do jej popisowych występów zaliczyć można repertuar zaprezentowany w znanym kabarecie paryskim Gilles. Ubrana w obcisłą czarną suknię śpiewała tańcząc na czubkach palców i ilustrując śpiew oryginalną mimiką.

W ramach wieczoru pod hasłem „Podwój lub zrezygnuj” na scenie gdańskiej hali stoczniowej wystąpiła również Georgia Milton z Republiki Federalnej Niemiec oraz pianista Raymond de Pers. Konferansjerami wieczoru byli ulubieńcy publiczności, czyli Henryk Ładosz i Jerzy Ofierski, polscy aktorzy.

Nie był to pierwszy koncert jazzowy w Hali Widowiskowo- Sportowej Stoczni Gdańskiej, która mieściła się przy ul. Jana z Kolna. Już w 1956 r. odbyła się tu rywalizacja zespołów z Polski i orkiestry Grand Hotelu w Sopocie pod nazwą Hot jazz contra straight jazz, zorganizowana przez Polski Komitet Olimpijski.  Jednakże tym razem entuzjastycznie podkreślano, że słowa z afisza odpowiadać będą rzeczywistości na estradzie:

Istotnie przyjechał do nas tym razem zespół jazzowy z prawdziwego zdarzenia, muzycy Armanda Gordona przeniosą nas, bowiem w krainę czystego jazzu. (…) Słowem z czystym sumieniem można zachęcić czytelników do wybrania się dziś wieczorem o godz. 20 do hali Stoczni Gdańskiej.

Co było tajemnicą tak wielkiej popularności i uznania zespołu, że gdańska prasa jeszcze przed koncertem podbijała nastroje, mówiąc o występie z prawdziwego zdarzenia? Lider zespołu, Armand Gordon rozpoczynał karierę w latach 40. w paryskich knajpkach, gdzie wśród błękitnego dymu papierosów, snuto marzenia o wielkiej sławie. Armand Gordon et Son Ragtime Jazz-Band była pierwszą orkiestrą jazzową, która koncertowała w Polsce i Jugosławii.

Dodatkowo gdański występ zorganizowany był w ramach doskonale znanego mieszkańcom Gdańska konkursu „Podwój lub zrezygnuj”. Wzorowano go na niezmiernie popularnym w połowie lat 50. włoskim teleturnieju Lascia o raddoppia. Majowa wersja gdańska dotyczyła pytań z zakresu krajów nadbałtyckich.

Aby jeszcze rozgrzać nastroje, kilka dni wcześniej w ówczesnym Salonie Muzycznym na ul. Heweliusza 1 odbyło się spotkanie redaktorów muzycznego miesięcznika dźwiękowego Jazz Rozgłośni Polskiego Radia w Gdańsku, okraszone późniejszą prezentacją najpiękniejszych utworów jazzowych w wykonaniu m.in. Louisa Armstronga czy Juliette Greco. Czy owe zabiegi reklamowe odniosły skutek? Tak opisywano weekendowe koncerty i loterię:

Miłośnicy jazzu dawno już nie mieli okazji zaspokojenia swych namiętności. Dopiero ostatnia sobota i niedziela z okładem spełniła ich marzenia i nadzieje. Doskonały francuski zespół Armanda Gordona, grający w chyba najbardziej lubianym i melodyjnym stylu nowoorleańskim, dał publiczności trójmiasta 3 koncerty prawdziwego, dobrego jazzu. Niestety nieco gorzej ocenić wypada konkurs(…). Przy tak chytrym sformułowaniu i tak już niełatwych pytań niewielu znalazło się szczęśliwców, którzy opuścili scenę bogatsi choćby o pięćset złotych.

(…) Na marginesie ostatniej imprezy trzeba by zaapelować do niefrasobliwych młodzieńców, tabunami lecących na łatwy zarobek ,, jak nie potrafisz, to nie pchaj się na afisz’’. Nie kompromitujcie siebie i publiczności Wybrzeża!

Cytaty i zdjęcia zaczerpnięto z Dziennika Bałtyckiego, 1958 rok, źródło: bibliotekacyfrowa.eu
Zdjęcie zespołu to okładka płyty ze strony www.discogs.com

Tekst: Dominika Ikonnikow