Naprawdę żal naszych gdańskich studyjnych kin – Helikonu, Kameralnego, a i Neptuna, które to trzy sale zawsze wypełniały się ciekawymi, artystycznymi, niszowymi często obrazami i z satysfakcją można było na bieżąco odpowiedzieć – tak ,tak, już widziałam! Utratę kin studyjnych w Gdańsku może na chwilę uratował trwający w dniach 12 -19 lipca Sopot Film Festival. Wakacyjne, a zarazem koneserskie sposoby spędzania czasu.

Sopot Film FestivalSposoby na prezentację sztuki filmowej są różne. A jednak, mimo podobieństw między festiwalami, w Sopocie wytworzył się pewien klimat uczestnictwa łączącego plażowo – klubowe poczucie uzdrowiska z wybitnym kinem światowym . Taki melanż wytwarza określoną mobilizację – nadmorski dzień rozbudził również pasję kinomana. Szczególnie, że pośród zaplanowanych seansów odbywają się ciekawe wydarzenia towarzyszące, jak na przykład cały układ krążącej po Sopocie szafy, oczywiście nawiązującej w pomyśle do kręconej kiedyś na sopockiej plaży etiudy Romana Polańskiego „Dwaj ludzi z szafą”( 1958) czy oryginalne spacery do miejsc filmowych planów „Kobiety na plaży” (1963), „Wniebowzięci” (1973) Andrzeja Kondratiuka, „Medium” Jacka Koprowicza (1985).
Wszystkie prezentacje filmów odbywają się w zbliżonych miejscach, co ułatwia szybki wybór – na scenie Kameralnej Teatru Wybrzeże, w Multikinie i Państwowej Galerii Sztuki, w klubokawiarni Dwie Zmiany i w muzycznym klubie 3 Siostry. A ponadto do dyspozycji jest cała Kulturalna Plaża przy Teatrze Atelier, zresztą tutaj całe lato tętni kulturalnie.

Interdyscyplinarne spojrzenie na film

Festiwal proponuje interdyscyplinarne spojrzenie na film, stąd właśnie towarzyszący performance, warsztaty z animacją „Ruchome Piaski II” poprowadzone przez gdańską Grupę Smacznego i szlify dziennikarskie z krytykiem filmowym, Łukaszem Maciejewskim oraz oczekiwane aranżacje muzyki do filmów niemych. To ostatnie zdarzenie w fantastyczny i nowy sposób nawiązywało do pionierskich dzieł wczesnego kina. I właśnie muzyczny koncert Old Time Radio w Dworku Sierakowskich był prawdziwie taperskim kolorytem do zaprezentowanych na festiwalu niemych obrazów lat 20. XX wieku, a szczególnym uświetnieniem tego klimatu stały się połączone z galą nagród dla najlepszych filmów muzyczne brzmienia Ola Walickiego Kaszebe II do słynnego filmu „Metropolis” Fritza Langa (1927).

Sopot Film Festival, czyli przede wszystkim filmy

Najważniejszym ogniwem sopockiego Festiwalu są przede wszystkim filmy. Z jednej strony po prostu codzienne projekcje w bardzo szerokich zakresach panoramy kina światowego, dawnego i współczesnego, z retrospektywną w tym roku prezentacją twórczości wybitnych reżyserów – Jerzego Skolimowskiego („Cztery noce z Anną”, Polska, 2008) i kanadyjskiego reżysera Denisa Villeneuve’a („Pogorzelisko”, Kanada, 2010), z drugiej zaś strony, z nutą napięcia konkurs projekcji o Nagrodę Prezydenta Miasta Sopotu w kategorii światowych debiutów fabularnych i tzw. „drugich filmów” oraz 30. obrazów krótkometrażowych (filmy animowane i fabuły, World Shorts & Short Anima).
W tym roku w kategorii fabuł wygrał niesamowity, rozdzierający emocjonalnie „Ruin”, australijsko – kambodżański film Amiel’a Courtin – Wilsona i Michael’a Cody (2013), nagrodę za krótki metraż otrzymał gdyński twórca Miłosz Sakowski za film „Dzień Babci” (2015), świetny dyplom z Gdyńskiej Szkoły Filmowej z kapitalną rolą Anny Dymnej. Natomiast publiczność nagrodziła serbski obraz fabularny „Otwarta klatka” w reżyserii Siniŝy Galića (2015).

Od początku do końca Festiwalu wszystkie miejsca projekcji były pełne publiczności. Tym bardziej cieszy taka frekwencja, bo latem konkurencja jest bardzo duża – za chwilę Międzynarodowy Festiwal Filmowy T – Mobile Era Nowe Horyzonty we Wrocławiu, a w sierpniu spotkania filmowe Dwa Brzegi w Kazimierzu Dolnym nad Wisłą i Letnia Akademia Filmowa w Zwierzyńcu.

Widzowie Sopot Film Festiwal obok wspomnianych już wydarzeń rzeczywiście mogli nadrobić wszystkie opóźnienia filmowe. Organizatorzy pokazali ważne, nagradzane na światowych festiwalach dzieła, a oglądając poszczególne kategorie tematyczne, można było głębiej poznać i doświadczyć oryginalności proponowanych zjawisk. Na przykład zaciekawiło kobiece kino skandynawskie (np. „Betonowa noc”, reż. Pirjo Honkasalo, Dania, Finlandia, Szwecja, 2013; „Hotel”, reż. Lisa Langseth, Dania; Szwecja, 2013; „Zjazd absolwentów”, reż. Anna Odell, Szwecja, 2014 ), a już naprawdę wielką przygodą okazało się spotkanie z twórczością do dziś tajemniczego, ormiańskiego reżysera Siergieja Paradżanowa, bardzo niezwykłego artysty, który mimo drastycznej cenzury i prześladowań tworzył i stworzył kino w najbardziej niekonwencjonalny, autorski sposób, łącząc wizję, wyobraźnię, namysł z wyrazistymi środkami plastyczno – filmowymi. Znamiennymi tu przykładami pośród wielu innych były pokazywane na festiwalu „Cienie zapomnianych przodków” (ZSRR, 1968) czy „Barwy granatu” (ZSRR, 1968).

Każdy dzień Festiwalu miał swoich widzów, bo panorama kina światowego obejmowała Europę, Amerykę Południową i Północną aż po Azję, a więc można było poprzez każdy film bardziej zobaczyć świat. Kiedyś, u progu kina, ujęcie rzeczywistości przez braci Augusta i Luisa Lumiére („Wyjście robotników z fabryki”, Francja, 1895) było nowiną techniczną, dzisiaj jest sztuką. Trudno mówić o dominacji tematów na sopockim festiwalu – można było doświadczyć wszystkich prób filmowania człowieka i jego świata – etycznego, społecznego, duchowego. Zobaczyliśmy między innymi „Idę” Pawła Pawlikowskiego i „Lewiatana” Andrieja Zwiagincewa, „Zimowy Sen” Nuri Bilge Ceylana, „Dwa dni, jedną noc” Jean Pierre Dardenne, Luca Dardenne, „Dzikie historie” Damiana Szfrona, „Sils Marię” Oliviera Assayasa, „Taxi – Teheran” Jafara Panahi, „Body/Ciało” Małgorzaty Szumowskiej, „Klimaty” Enrici Pérez, „Plemię” Myrosława Słaboszpyckiego, „Turystę” Rubena Őstlunda. Wszystkie filmy są bardzo zróżnicowanym zapisem współczesności, często introwertyczną analizą konfrontacji bohatera z bezwzględnym egoizmem i bezduszną strukturą świata. Ich narracja płynie swobodnie bądź mocnymi uderzeniami, widz siłą obrazowych emocji staje się ich częścią. Filmy mocne i wyciszone. Proste i wyrafinowane. Młodość i dojrzałość. Bezradność i godność. Realizm i tajemnica. Sztuka filmowania i oglądania.

Sopocki festiwal rozwija się od 2001 roku i już stał się ważnym zdarzeniem kulturalnym w Polsce.

Sopot Film Festiwal to fantastyczne zaproszenie do uczestnictwa w sztuce filmowej, które po jego zakończeniu, można przecież dalej kontynuować w Kinie Letnim na Scenie Letniej w Orłowie.

Tekst: Joanna Szymula