Uczniowie szkoły Zegarskiego

Wykład zorganizowany przez Towarzystwo Miłośników Gdyni na temat Teofila Zegarskiego, twórcy pierwszego gimnazjum w mieście, nie przyciągnął wielu słuchaczy. Szkoda, bo jak się okazało to postać ciekawa i wzór nauczyciela, który w dzisiejszych czasach został sprowadzony tylko do roli urzędnika państwowego.

Prelekcję poprowadził doktorant Uniwersytetu Gdańskiego Leszek Molendowski, na co dzień pracujący w Muzeum Miasta Gdyni. O postaci Zegarskiego i pierwszym gimnazjum w Gdyni opowiedział szczegółowo i wyczerpująco. I tylko żal, że oprócz starych zdjęć, dzięki którym wszyscy mogli choć na chwilę przenieść się w zamierzchłe czasy, posiłkował się kartką. Być może bez niej udałoby się przekazać słuchaczom jeszcze więcej informacji.

Towarzystwo Miłośników Gdyni, organizujące spotkanie z Teofilem Zegarskim, jest związane w szczególny sposób. Dzięki inicjatywie organizacji w 1990 roku pojawiła się tablica ku jego pamięci. Można ją oglądać na budynku szkoły od al. Zwycięstwa. Dziś mieści się tam Technikum Transportowe. Od 1995 roku zaś, jedna z uliczek w Orłowie została nazwana jego imieniem i nazwiskiem., o czym przypomniał zebranym Kazimierz Małkowski.

Zegarski od zawsze marzył o tym, by stworzyć szkołę. Doskonale wykształcony, student uniwersytetów niemieckich stworzył podwaliny pod szkolnictwo na Pomorzu. Udało mu się w 1927 r. kiedy na mapie Gdyni pojawiła się pierwsza Prywatna Koedukacyjna Szkoła Powszechna i Gimnazjum. Najpierw zlokalizowana w malutkim klasztorku Sióstr Miłosierdzia przy placu Kaszubskim, zmieniała siedzibę, by ostatecznie na stałe w 1931 roku trafić do Orłowa.

Na początku placówka mogła przyjąć 60 uczniów, ostatecznie kształciło się w niej 200 osób. Trzy lata później szkoła otrzymała uprawnienia państwowe, ale nie to, jak podkreślał prelegent, było w niej najważniejsze. Szkoła była bowiem otwarta na każde wyznanie i płeć, miała elektryczność, stołówkę, internat. Wszystko, czego w tamtym czasie potrzebowali uczniowie mieli na miejscu i nie tylko. Wycieczki i nauka poza murami szkoły nie należały bowiem do rzadkości. W placówce uczono też tańca i zasad savoir-vivre’u. Nie zapominano o patriotyzmie i gospodarce morskiej.

– Każdy chciał pomóc uczniom, wielu zwalniano z opłat, najlepszym przyznając stypendia. Kontakt z rodzicami i dbanie o prawidłowy rozwój dziecka było najważniejsze. Nie wszystko było idealne. Uczniowie potrafili robić niezłe psikusy. Malowali nauczycieli kredą, a jeden z nich przyniósł nawet kiedyś do klasy broń. Byli za to przykładnie karani – zaznaczał w ostatniej, najciekawszej części wykładu Leszek Molendowski.

Prelekcję uzupełnił Kazimierz Małkowski, który zaznaczył, że pogrzeb Zegarskiego, zmarłego w 1936 roku był wielką manifestacją młodzieży Gdyni, która doceniała trud naukowca włożony w rozwój edukacji na całym Pomorzu. Dziś pieczę nad spuścizną Zegarskiego sprawuje jego córka Irena Zegarska-Becker. Jak się okazało już po spotkaniu, jest ona w posiadaniu pracy doktorskiej Zegarskiego, z której chętni z pewnością mogą się o nim dowiedzieć jeszcze więcej.

Niestety wciąż, jak podkreślali zebrani, brakuje naukowca, który w kompleksowy sposób chciałaby zająć się osobą Zegarskiego. A postać ta, co pokazał wykład, była dla Gdyni i całego Pomorza niezwykle ważna.

Autor: Franciszek Zawadzki