Wielkanoc to czas radości. Udzieliła się ona również pracownikom Domu Uphagena, a to za sprawą porcelanowego cudeńka, które właśnie trafiło do zbiorów Muzeum Historycznego Miasta Gdańska.

miśnieński baranek w Domu UphagenaNowy nabytek zaprezentowano we wtorek, zaraz po świętach, przy czym do samego końca trzymano w tajemnicy, o jaki eksponat chodzi.

– Dzięki hojności sponsora udało się pozyskać element galanterii stołowej, a mianowicie niezwykłej urody baranka z miśnieńskiej porcelany – wyjaśnia dr Ewa Barylewska-Szymańska, kierownik Domu Uphagena (oddział MHMG). – Mamy już w naszych zbiorach rozmaite wyroby porcelanowe, zarówno użytkowe, jak i dekoracyjne, więc baranek stanowi cenne uzupełnienie kolekcji.

Ewa Barylewska-Szymańska podkreśla, że choć nowo zakupiony eksponat powstał w manufakturze w Miśni, to na swój sposób jest on również gdański. Wyszedł bowiem spod ręki urodzonego w Gdańsku Petera Reinickego (1711 lub 1715-1768), który był jednym z najbardziej znanych projektantów wyrobów porcelanowych.

– Początki produkcji w Europie porcelany, zwanej białym złotem, sięgają pierwszych lat XVIII wieku, kiedy to za sprawą Augusta II Mocnego powstała w Miśni „Królewsko-polska i książęco-saksońska manufaktura porcelany” – przypomina Ewa Barylewska-Szymańska. – Dopiero z czasem wyrosła jej konkurencja, czyli między innymi zakład w Berlinie. Podobnych ośrodków było oczywiście więcej, ale to właśnie wyroby pochodzące z Miśni i Berlina były najbardziej rozpowszechnione w dawnym Gdańsku.

Jakkolwiek w XVIII stuleciu przedmioty porcelanowe wciąż jeszcze należały do przedmiotów kosztownych i luksusowych, to z wolna przenikały do domów mieszczańskich, wypierając naczynia z miedzi i cyny. Zainteresowani nabyciem tego rodzaju ozdób i utensyliów mogli to zrobić bezpośrednio w wytwórni lub za pośrednictwem miejscowych składów. Znajdowały się one m.in. przy ulicach: Świętego Ducha, Mariackiej czy Kaletniczej.

– Charakterystyczne, że wyroby porcelanowe wykorzystywano głównie do podawania ciepłych napojów – mówi muzealniczka. – Były to więc filiżanki, dzbanki czy też mleczniki, a więc naczynia związane ze spożywaniem zyskujących na popularności napojów, takich jak kawa, herbata i czekolada.

Początkowo w domach pojawiały się pojedyncze wyroby porcelanowe. Dopiero z czasem zaczęto użytkować kompletnych zastaw kawowych, zaś na serwisy obiadowe przyszło poczekać jeszcze dłużej.

Przy okazji prezentacji miśnieńskiego baranka można było podziwiać jeszcze jedną historyczną ciekawostkę, tj.  adamaszkowy obrus z początku XIX wieku, który należał do państwa Uphagenów. Do Gdańska powrócił on za sprawą prof. Gerharda Eimera i jest używany tylko przy wyjątkowych okazjach; w grę wchodzi bowiem konieczność przestrzegania wymogów konserwatorskich.

Jak zaznacza Adam Koperkiewicz, dyrektor MHMG, nabycie nowego eksponatu było możliwe dzięki współpracy kierowanej przez niego placówki z Browarem Amber z Bielkówka. Jej efektem jest podjęcie przez browar produkcji jasnego piwa Johannes, z którego część dochodu jest przeznaczana na zakup obiektów do muzeum.

– Dzięki pozyskanym w ten sposób środkom, w 2013 roku zbiory muzeum wzbogacił obraz pędzla Louisa Sy „Portret kupca gdańskiego” – przypomina Adam Koperkiewicz. – Zakup kolejnego eksponatu jest najlepszym potwierdzeniem, że nasza współpraca wciąż się rozwija.

Muzealnicy zwracają uwagę, że tak naprawdę fundatorami nowego eksponatu są wszyscy, którzy… kupili piwo. Każda z tych osób ma prawo czuć satysfakcję, że dołożyła się do wzbogacenia – jakże przetrzebionych przez wojnę i szabrowników  – zbiorów gdańskich. Pytanie tylko, jak teraz mówić ludziom, że alkohol szkodzi…

Tekst: Marek Barski

Tekst uzupełniający:
Świecznik na stulecie Domu Uphagena