Instytut Kultury Miejskiej w Gdańsku i Stowarzyszenie „WAGA” zorganizowały dla miłośników Gdańska i  Biskupiej Górki otwarty wykład – „Mennonici w Gdańsku”. W murach Gdańskiej Wyższej Szkoły Humanistycznej ciekawą prelekcję wygłosiła historyk sztuki Magdalena Staręga.

Zbór mennonicki w GdańskuPrelegentkę i gości spotkania przywitała Barbara Sroka z IKM oraz Grażyna Knitter ze Stowarzyszenia WAGA, a po krótkim wstępie Magdalena Staręga – specjalizująca się w tematyce mennonickiejrozpoczęła opowieść…

Zbór mennonicki jest wyjątkowym obiektem, będącym świadectwem obecności mennonitów w naszym mieście. Nie sposób omawiać samego budynku zboru, ponieważ jest on częścią całego kompleksu. W jego skład wchodzą również budynki przytułku oraz tzw. Dom Kaznodziei. Jest to zespół niejednolity pod względem stylistycznym i każda z tych budowli powstała w innym okresie, jednak łączy je wspólna historia, wspólna funkcja, a także wspólna doktryna.

Kim byli mennonici?

Mennonityzm jest wyznaniem protestanckim i jednocześnie jednym z odłamów anabaptyzmu. Anabaptyzm z kolei był radykalnym odłamem reformacji o wielu kierunkach, jednak wszystkie te kierunki posiadały dwie wspólne cechy – chrzest dorosłych oraz powrót do ideałów wczesnego chrześcijaństwa. Sama nazwa pochodzi od Menno Simmonsa, najbardziej żarliwego krzewiciela tej religii. W 1524 r. gdy Menno miał 28 lat, został wyświecony na księdza katolickiego, jednak wraz z przejściem w stan kapłański, jak sam zresztą pisze, nastąpił w jego życiu dosyć rozrywkowy okres, pełen gier karcianych i pijatyk. Możemy się domyślać, że nie traktował stanu kapłańskiego zbyt poważnie, zresztą z pism wynika, że od samego początku miał duże wątpliwości co do samych założeń wiary. Menno przez lata studiował Pismo Święte i powoli zbliżał się do anabaptystów, aż ostatecznie się do nich przyłączył. Swój pogląd na wiarę skodyfikował ostatecznie w 1539 r., kiedy to opublikowano tzw. Fundamentalną Księgę, zawierającą wszystkie te zasady wiary, które propagował Menno. Przede wszystkim, tak jak u wszystkich anabaptystów – główną cechą mennonitów, był chrzest osoby dorosłej. Menno uważał, że tylko i wyłącznie chrzest osoby świadomej swojego wyboru, ma sens i pisał:

Jak długo niemowlę pozostaje w niemowlęctwie, tak długo będzie ono pozostawać w niewiedzy, prostocie, dziecięctwie, wystawione na działanie zła. Nawet gdyby zostało ochrzczone sto razy, a jego chrzest nadal był potwierdzony sześć razy po sto przekręconymi tekstami biblijnymi. Dla każdej inteligentnej osoby jasne jest, że niemowlęta nie mają do czynienia z doktryną, wiarą, duchem ani owocami boskich przykazań, dlatego nie powinno się ich chrzcić

Menno chciał kościoła, który będzie się składał wyłącznie z osób świadomych swojej wiary i chcących do niego dołączyć w sposób pewny, świadomy, zdeklarowany. Każda osoba, która w jakiś sposób odstępowała od tych założeń, była wykluczana ze wspólnoty. Menno zdecydowanie opowiadał się także za odrzuceniem służby wojskowej, wyrzekaniem się zemsty, przysięgi, kary śmierci. Mennonici nie mogli nosić ze sobą broni. Było to pokłosie pewnych doświadczeń Menno, ponieważ w czasie największego prześladowania anabaptystów, podczas powstań chłopskich, jego brat został zabity. Menno chciał także zupełnego rozdziału religii od państwa, stąd np. mennonici nie mogli obejmować żadnych urzędów i według Simmonsa obejmowanie urzędów wiązało się z władzą, a władza wiąże się z przemocą. Mennonici nawet nie dochodzili swoich praw przed sądem. Wszystkie spory były rozwiązywane wewnątrz gminy. Obok chrztu, drugim uznawanym sakramentem jest eucharystia przyjmowana pod dwoma postaciami, czyli chleba i wina. Należy jednak zaznaczyć, że Menno miał wyraźny problem, jeśli chodzi o transsubstancjację, czyli przemienienie. Nie mógł się przekonać do tego, że chleb, czyli ciało Chrystusa po przemianie może być po prostu zjedzone i strawione. W przypadku Menno i innych protestantów, eucharystia była tylko nawiązaniem do ostatniej wieczerzy.

Od samych początków istnienia wyznania, funkcjonowanie gmin opierało się na wzajemnej pomocy, solidarności i pielęgnowaniu stosunków wewnątrz gminy, co ostatecznie wiązało się ze sporą izolacją. Mennonici byli grupą bardzo zamkniętą. Oczywiście praktykowanie prawdziwego braterstwa, pokoju i miłości miało swoje nawiązanie do wczesnych gmin chrześcijańskich, bo od początku mennonici dążyli do tego, żeby odtworzyć kościół w swojej pierwszej, niezafałszowanej wersji. Takie pierwotne, oryginalne chrześcijaństwo. Każdy w gminie był równy, nie tylko wobec innych, ale przede wszystkim wobec Boga, a wszystkie zasady życia normował Nowy Testament. Traktowano go jako swego rodzaju… poradnik, który normował wszystkie kwestie związane z życiem i wiarą, i był tak właściwie jedynym autorytetem w tych kwestiach.

Cechą charakterystyczną mennonityzmu jest zupełne zanegowanie stanu kapłańskiego. Mennonici uważali, że kapłan jest zupełnie zbędnym pośrednikiem pomiędzy Bogiem a człowiekiem. W zamian istniała tzw. Rada Starszych, która skupiała najbardziej poważanych członków gminy. Pierwotnie taka Rada Starszych miała charakter trójstopniowy. Nauczyciele głosili kazania, prowadzili katechezy i pomagali przy rozdawaniu sakramentów. Diakoni sprawowali opiekę nad potrzebującymi i zajmowali się kasą gminną, a na szczycie tej hierarchii stał tzw. Starszy, który reprezentował gminę na zewnątrz, prowadził nabożeństwa i udzielał sakramentów. Jednak warto zaznaczyć, że żaden z przedstawicieli Rady Starszych nie wyróżniał się w żaden sposób, np. strojem, spośród reszty wyznawców. W zakresie kultury materialnej mennonici nie są oryginalni wobec innych odłamów protestantyzmu. Również negowano jakikolwiek przejaw twórczości plastycznej, którą uważano za niepraktyczną. Więc tak samo, jak w zborze, tak samo w życiu codziennym, unikali przepychu – ich życie było skromne i proste. Unikano wszelkich używek, zabaw tanecznych i wyszukanych sprzętów, które nie były konieczne do przetrwania, a także zbyt ozdobnych ubrań. Tak samo menonickie nabożeństwa były bardzo proste i skromne, zwykle trwały trzy godziny i składały się z modlitw i pieśni. Do sakramentu eucharystii mennonici przystępowali bardzo rzadko, bo właściwie od dwóch do trzech razy w roku. Podczas tych mszy, po wygłoszonym kazaniu i odśpiewaniu psalmu, Starszy Gminny przełamywał chleb. Wierni go sobie podawali, a następnie również kielich przechodził z rąk do rąk. Samo wyznanie rozwijało się początkowo na terenie Fryzji oraz Niderlandów, i tam też ostatecznie wykrystalizowały się dwa odłamy, z którymi mamy także odczynienia w Gdańsku. Powstał odłam fryzyjski – bardziej liberalny, zwany wolnym, oraz odłam flamandzki – bardziej konserwatywny, zwany surowym.

Mennonici w Gdańsku

Dokładną datę przybycia mennonitów na ziemie polskie niestety ciężko ustalić, wiadomo natomiast, że pierwsze rodziny anabaptystów zaczęły przybywać już w latach 30. XVI w. Menno Simmons, jak donoszą przekazy, podczas swojej podroży wzdłuż wybrzeży Bałtyku, również odwiedził Gdańsk.

Z pewnością zachętą dla mennonitów była przychylność władz i względna tolerancja religijna. Ze względu na nasilone prześladowania, w połowie XVI w. nastąpiła największa migracja mennonitów do Gdańska. Wówczas też powstały największe ośrodki mennonitów w jego okolicach, także w Elblągu i Malborku. W Gdańsku mennonici nie otrzymali praw miejskich, więc nie mogli się osiedlać w obrębie muru. Imigranci byli zmuszeni do zasiedlenia terenów podmiejskich. Największe skupiska powstały przede wszystkim na terenach należących do biskupstwa takich jak Siedlce, Nowe Ogrody, Zaroślak, Wrzeszcz, Chełm, Chmielniki Pelplińskie oraz Stare Szkoty. Dlaczego władzom i biskupstwu było na rękę osiedlanie się tam mennonitów? Przede wszystkim mieli oni nadzieje na dobre zagospodarowanie podległych im terenów. Mennonici uchodzili za ludzi bardzo pracowitych, wykwalifikowanych i o dobrym poziomie rzemiosła, co szybko korzystnie wpłynęło na gospodarkę miasta – niestety przy rosnącej niechęci samych gdańszczan, którzy upatrywali w nich groźną konkurencję.

W Gdańsku ze względu na silne kontakty z Holandią, szybko wykrystalizowały się też oba odłamy – fryzyjski i flamandzki. Początkowo obie gminy gromadziły się w zwykłych domach mieszkalnych, dopiero w połowie XVII w. zebrano wystarczające środki na zbudowanie własnych zborów. Z zewnątrz te budynki praktycznie nie różniły się od zwykłych budynków mieszkalnych. Wewnątrz znajdowały się rzędy siedzeń dla wiernych, naprzeciw było podwyższenie dla Rady Starszych. Środkowe miejsce było specjalnie zaakcentowane i przeznaczone dla osoby, która wygłaszała danego dnia kazanie.

W pobliżu budowli znajdował się przytułek, który był nieodłącznym elementem każdego zboru. Grupa flamandzka posiadała swój dom modlitwy na terenie Starych Szkotów. W 1648 r. zakupiła parcelę położoną przy bramie prowadzącej na Zaroślak, gdzie wybudowała zbór i przytułek. Niestety podczas oblężenia w 1734 r. zbór został zniszczony. Odbudowano go, a następnie podczas ostrzału miasta w 1813 r. ponownie został zniszczony. Gmina fryzyjska, znacznie mniejsza, miała swój zbór na terenie Nowych Ogrodów. W 1806 r. również on spłonął podczas oblężenia.

Bardzo ważną datą jest rok 1800, kiedy to mennonici otrzymali w końcu możliwość przyjęcia prawa miejskiego. Kolejną ważną datą jest rok 1808, kiedy to ostatecznie odłam fryzyjski i flamandzki uległy scaleniu, i od tej pory już mamy do czynienia z jedną, wspólną gminą – zjednoczoną kongregacja fryzyjskich i flamandzkich mennonitów. Powoli mennonici zaczęli opuszczać tereny podmiejskie, w 1816 roku zdecydowano o zakupie działki pod budowę zboru. Wówczas zjednoczona gmina liczyła 866 członków. Ziemię kupiono w miejscu bardzo korzystnym zarówno dla mennonitów, którzy ze względu na otrzymane prawa miejskie zasiedlili teren miasta, jak i dla tych, którzy mieszkali na przedmieściach. Niewątpliwie dużą zaletą lokalizacji były leżące nieopodal, na południe od wybudowanego później zboru, dwa cmentarze – św. Jana i Zbawiciela. Dlaczego to jest istotne? Otóż mennonici nie mieli swoich własnych cmentarzy, byli chowani na cmentarzach, które należały do protestantów. Tak więc ta lokalizacja (bo już wcześniej członkowie jednej z gmin byli chowani na cmentarzu Zbawiciela) była bardzo korzystna.

Pierwsze prace budowlane polegały na wzmocnieniu wału przy Raduni. W czerwcu 1818 r. podpisano umowę z mistrzami Fuchsem i Brettschneiderem. Wiemy, że Fuchs był cieślą, a Brettschneider architektem. Niestety obaj są postaciami dosyć anonimowymi. Podczas badań udało mi się znaleźć jedynie jeden projekt Brettschneidera. Jest to budynek, który miał stanąć prawdopodobnie nieopodal miejsca na którym dzisiaj stoi Gdańska Wyższa Szkoła Humanistyczna. Było to obserwatorium astronomiczne na Biskupiej Górce, o kilka lat wcześniejszy niż budynek zboru, o podobnych cechach formalnych, wyglądający trochę jak kolumbarium. Niestety jest to jedyny ślad po tym architekcie.

W lipcu 1818 r. położono kamień węgielny, a następnie po 14 miesiącach ukończono prace. Koszty wyniosły 46 tysięcy florenów, które oczywiście pokryto ze środków własnych gminy.

 

Cdn…

Tekst: Magdalena Staręga (spisane z dyktafonu)