Maciej Kosycarz obchodzi 25-lecie pracy zawodowej. Z tej okazji Nadbałtyckie Centrum Kultury zorganizowało fotoreporterowi uroczysty benefis.

Maciej Kosycarz - benefis

W Nadbałtyckim Centrum Kultury bywam często, ale takich tłumów w Sali Mieszczańskiej Ratusza Starego Miasta jeszcze nie widziałam. Na uroczystość, jak to często bywa, wpadłam na ostatnią chwilę i dosłownie odbiłam się od ściany ludzi pragnących wziąć udział w benefisie Maćka. Marzyć nie mogłam nie tylko o miejscu siedzącym, ale nawet o stojącym „z widokiem na mistrza”. Uratował mnie aparat fotograficzny, czyli atrybut ludzi mediów, dzięki któremu w ostateczności stanęłam przy scenie, tuż obok zawodowych fotografów i kamerzystów – czułam się, jakbym wygrała los na loterii:)

Z charakterystyczną dla siebie swadą uroczystość prowadził dziennikarz Radia Gdańsk Tomasz Olszewski, a gości przywitał dyrektor Nadbałtyckiego Centrum Kultury Larry Okey Ugwu, który w nigeryjsko-kongijskim języku odśpiewał pieśń na cześć benefisanta i jednocześnie swojego przyjaciela od studenckich czasów. O czym śpiewał? To prawdopodobnie wie jedynie wykonawca, ale utwór brzmiał dumnie. Po tym muzykalnym wprowadzeniu przyszedł czas na zwyczajowe w takim momencie listy gratulacyjne, dyplomy i kwiaty od władz wszelakich, aż na scenie pojawił się Mieczysław Abramowicz, jak podkreślił, zwyczajowo „wynajmowany” przez Maćka Kosycarza do wygłaszania laudacji na jego cześć.

Mieczysław Abramowicz

Mieczysław Abramowicz

Otóż tym razem znany intelektualista powiedział – dość! i zamiast wygłosić mowę wychwalającą zasługi bohatera wieczoru – przygotował dla niego mały quiz ze znajomości wstępów do albumów „Fot. Kosycarz. Niezwykłe zwykłe zdjęcia”. Maciek wyszedł z „egzaminu” obronną ręka, chociaż w szkole szóstki za swoje odpowiedzi by nie otrzymał. Oczywiście zaproszony do wygłoszenia laudacji pisarz wymienił wszelkie zasługi Maćka, ale uczynił to z fantastyczną domieszką życzliwego sarkazmu, podkreślając jednocześnie początki zawodowego życia dzisiejszego fotoreportera. Dowiedzieliśmy się więc, że w falowcu na Przymorzu wypożyczał kasety video, sprzątał biura i mył okna, zbierał runo leśne i sprzedawał gazety.

O muzyczną oprawę uroczystości zadbał zespół czterech instrumentalistów – Zagan Acoustic. Ich muzyka zachwyca melomanów już od 2006 roku i wspaniale wpisuje się nie tylko w jubileuszowe uroczystości.

Zagan Acoustic

Mistrz Kosycarz i Zagan Acoustic

Popisowo prowadzący benefis Tomasz Olszewski dbał o zgodny ze scenariuszem przebieg wieczoru, ale również uświetniał go (ten wieczór) swoimi celnymi spostrzeżeniami. W pewnym momencie zauważył, że Maciek zadebiutował jako fotoreporter mając… 6 lat, kiedy to zdjęcie jego autorstwa ukazało się w prasie i retorycznie zapytał o sens dyskusji dotyczącej zdolności sześciolatków do podjęcia nauki w szkole.

Tych, którzy znają przyjacielskie stosunki Maćka i Krzysztofa Skiby zapewne dziwiła nieobecność satyryka. Ale jak to z satyrykami bywa, była to jedynie pozorna absencja, bowiem artysta ukazał się w pewnym momencie na ekranie i z rzutnika rzucił taką oto fraszką:

Taki cud się rzadko zdarza, ma Gdańsk swego Kosycarza
Inne miasta go nie mają, no więc słabo wypadają
‎Kiedy Maciek fotkę machnie, nawet g…no ładnie pachnie
Krzysztof Skiba wirtualny

Krzysztof Skiba wirtualny

Jarek&Jarek, czyli znany duet Gremplina zachęcał uczestników do wspólnego śpiewu, dzięki czemu przechodzący ulicą Korzenną słyszeli:

Z braku innego zajęcia, robi zdjęcia, robi zdjęcia” – czy wiedzieli o kim mowa? Na pewno:)
Dla mnie absolutnym clou programu był występ chłopaków z teamu KFP – ich śpiew poruszał serca:) Fajnie jest mieć taki zespół – prawda Maćku?:)
KFP Team

KFP Team

Podczas wieczoru nie zabrakło akcentu… alkoholowego. Oto w pewnym momencie na scenie pojawili się Ola i Tomek Rzepniccy z Browaru Piwna, którzy podarowali Maćkowi specjalnie uwarzone na okoliczność benefisu – piwo KOSYCARZ.

Maciek, Ola i piwo:)

Maciek, Ola i piwo:)

Maciek gaduła

Scenariusz uroczystości zakładał… niedopuszczenie bohatera wieczoru do głosu. Zważywszy na fakt, że Maćka umiłowanie mówienia może być porównywane z podobną cechą Andrzeja Stelmasiewicza:) oraz Pawła Adamowicza przed opanowaniem się:)) (przepraszam Panowie – musiałam:)) – oddanie mu mikrofonu mogło być ryzykowne. I bez tego oficjalna część benefisu trwała dwie godziny, moim zdaniem nieco za długo, a jednak tym razem zabrakło mi głosu benefisanta. Może się mylę, ale mam wrażenie, że i Maćkowi tego zabrakło. Na przykład nie miał możliwości publicznie podziękować żonie Hani, a przecież wiadomo, że bez niej….
Hania i Maciek

Hania i Maciek

To była fantastyczna uroczystość, tak fantastyczna jak jej bohater – lubiany i szanowany Gdańszczanin:) Gratuluję Ci Maćku!

Zupełnie na marginesie
Podczas wystąpień gości zdarzyły się dwa głosy, które nieco mnie zażenowały. Na szczęście były to króciutkie wtręty, ale jednak niepotrzebne. Jeden był nie na miejscu, a drugi nieelegancki. Mam nadzieję, że większość słuchaczy ich nie zauważyła, ale prowadzący – owszem.