Gdańsk Kiełpino Górne, w którym mieszkam, leży w granicach administracyjnych Osiedla Kokoszki – drugiej co do wielkości jednostki pomocniczej Miasta Gdańska. Mamy tu sklepy ogólnospożywcze, szkołę, kościół z plebanią, cmentarz, las, salony fryzjerskie, warsztat samochodowy, ciszę i świeże powietrze. Da się żyć! Niestety, mamy też swoją… kałużę.

Kałuża zlokalizowana jest przy ul. Węsierskiej. Po deszczu, a jesienią notorycznie, rozciąga się na całej szerokości jezdni i przylegających do niej chodników, wypełniając przestrzeń pomiędzy podmurówkami posesji. W zimie stanowi atrakcję dla dzieciaków kochających ślizgawki, jesienią i w porze deszczowej jest zmorą bezpośrednich sąsiadów „wielkiej wody” i pieszych, w tym dzieci udających się do szkoły. Kałuża jest już wiekowa, ma pięć, może dziesięć, a może piętnaście lat. Nikt już nie pamięta jej narodzin. Wszyscy się przyzwyczaili, że należy ją pokonać przechodząc… po podmurówce ogrodzenia lub czekać na okazję:

„Autostop, autostop, wsiadaj bracie dalej hop.
Rusza wóz, będzie wiózł, będzie wiózł nas dziś ten wóz.”*

Autostopem po Kiełpinie Górnym:)

Kałuża na zamówienie

Kałuża powstaje w miejscu naturalnego obniżenia terenu. W jezdni umieszczona została kratka odpływowa do studzienki, która znajduje się na prywatnej posesji (sic!), ponieważ na osiedlu nie ma kanalizacji burzowej, a wód deszczowych do kanalizacji sanitarnej zgodnie z przepisami (o ile się nie mylę:)) wpuszczać nie wolno.

Interwencje

Właściciel posesji przylegającej do kałuży już wielokrotnie interweniował. Pisma wysyłane do osób i instytucji odpowiedzialnych za stan utrzymania dróg pozostają bez odpowiedzi lub otrzymują ten sam status – brak środków na wybudowanie (na terenie miejskim) takich studni, które poradzą sobie z napływającą ilością wody.

Czy coś w tej sprawie zrobił Zarząd Spółdzielni Domów Jednorodzinnych? Tego nie wiem, ale wygląda na to, że nie jest zainteresowany problemem.
Nie wiem również, czy sprawę znają Radni Osiedla Kokoszki –  Regina Fularczyk, Urszula Hermańska, Jerzy Jaśkiewicz, Teresa Kaszubowska, Gabriela Klein, Marcin Kowalewski, Paweł Lewandowski, Antoni Makurat, Jan Makurat, Zdzisław Romanowski, Maria Weber, Jadwiga Weiher, Henryk Went, Ryszard Wolski i Lucyna Ziembińska-Chojecka.
Na pewno wyżej wymienione osoby postaram się zainteresować tematem.

A może doraźnie wystarczy czyścić co pewien czas kratkę odprowadzającą wodę do studni chłonnej?

Pomoc doraźna

Dwa dni temu, maszerując z kijami wokół osiedla, kolejny raz stanęłam przed koniecznością czekania na „okazję”. W tym czasie na telefonie wystukałam numer 58 524 45 00. Odezwał się Inżynier Miasta. Prośbę o interwencję, polegającą na oczyszczeniu kratki przyjął. Było około godz. 22. Minęły dwa dni. Sytuacja się nie zmieniła…

Dzwonię ponownie. Bardzo trudny w odbiorze głos innego inżyniera potwierdza:
– Tak, interwencja została przyjęta 5 lipca, ale jej realizacja to nie moje zadanie.
– A jakie jest pana zadanie? – pytam zdziwiona.
– Przyjęcie zgłoszenia – słyszę i… nie wierzę.
– Proszę pana, ja będę tak długo do państwa dzwoniła, aż sprawa zostanie załatwiona – próbuję dalej.
Może sobie pani dzwonić, ja nie mam wpływu na realizację.

To praca Inżyniera Miasta polega na przyjmowaniu zgłoszeń?! INŻYNIERA?
I tu może już nic więcej nie napiszę, bo wymsknie mi się o jedno słowo za dużo:)

Jak się skończyła moja rozmowa? Otrzymałam numer telefonu do innego inżyniera, pana M. z Zarządu Dróg i Zieleni w Gdańsku.

Wysyłam też emaile do Radnych Osiedla, Radnych Miasta Okręgu Wyborczego Nr 3 –  (Paweł Czerniewski, Piotr Dzik, Maria Małkowska, Patrycja Mlejnek-Gałęza, Piotr Gierszewski ), Gdańskich Melioracji i ZDiZ. Zarząd Spółdzielni „Kiełpino” sobie (nie przypadkiem) daruję…

Czego się boję? Otóż boję się, że wszyscy oni skierują mnie do… Inżyniera Miasta. Ale po to chyba takie stanowisko zostało stworzone? Czy się mylę?

Nie jestem dziennikarką interwencyjna, proszę o wybaczenie wszystkich, którzy piszą do mnie w podobnych sprawach. Ja po prostu biorę „swoją ulicę” we własne ręce. Ot, taka mała prywata:)

*Karin Stanek „Autostop”