W gdyńskiej Restauracji Trafik odbyła się konferencja prasowa, prezentująca Gdyński Szlak Modernizmu, modernizmu, którego wielkim popularyzatorem jest Miejski Konserwator Gdyni – Robert Hirsch. Dzisiaj liderem projektu jest wyłoniona w przetargu Agencja Rozwoju Gdyni.

Robert Hirsch o Gdyńskim Szlaku Modernizmu

Robert Hirsch o Gdyńskim Szlaku Modernizmu

Rozkwitowi mody na gdyński modernizm przyglądam się od dawna. We wrześniu 2009 r. odbyła się konferencja naukowa, podczas której wiceprezydent Gdyni Marek Stępa wyraził nadzieję, że modernistyczne centrum Gdyni stanie się produktem turystycznym przyciągającym turystów. Warunkiem koniecznym do powstania takiego produktu jest popularyzacja tematyki modernistycznej, a ta, od lat jest w dobrych rękach Roberta Hirscha. To za jego sprawą rok po wspomnianej konferencji odbył się Gdyński Dzień Modernizmu, skierowany tym razem nie do fachowców, a do mieszkańców miasta. Edukacyjne wędrówki spotkały się z ogromnym zainteresowaniem i sympatią gdynian (i nie tylko).

Porządek dnia

Ciekawym elementem spotkania była prezentacja multimedialna konserwatora zabytków i historyka architektury – prof. Jakuba Lewickiego. W zwięzłej prelekcji omówił trendy popularyzujące modernistyczną architekturę na świecie, oraz zwrócił uwagę, że ochronie podlegają nie tylko obiekty z lat 20. i 30. XX wieku, ale również te z przełomu lat 50. i 60.

Z ramienia Urzędu Marszałkowskiego Województwa Pomorskiego, głos zabrała Marta Chełkowska, dyrektor departamentu turystyki:

Cieszę się, że szlak będzie godnie reprezentował to, co jest najpiękniejsze w Gdyni, czyli architekturę. […] My budujemy markę województwa na tle Europy i świata, ale ważne są marki poszczególnych miejsc. Gdynia o tę markę walczy bardzo bardzo atrakcyjnie. Do oferty Gdyńskiego Szlaku Turystycznego nie trzeba nikogo przekonywać, ona sama się obroni.

Ideę Gdyńskiego Szlaku Modernizmu zaprezentował Jacek Debis, dyrektor projektów strategicznych Agencji Rozwoju Gdyni. Agencja wygrała przetarg na dwuletnią (2011 – 2012 r.) obsługę marketingową tworzonego szlaku, wycenioną na kwotę 439 tys. zł.

Lider projektu przewiduje stworzenie szeregu atrakcji, mających być magnesem dla potencjalnego turysty. Przewidziana jest organizacja gier miejskich, wystaw tematycznych, konkursów fotograficznych czy Półek Czytelniczych z prasą z lat 30. XX wieku. Do dyspozycji turystów zostaną oddane audioguidy, foldery z mapkami tras i pamiątki ze szlaku (kubki, koszulki, modele kamienic gdyńskich). Planowane jest oznakowanie szlaku za pomocą kartuszy naściennych i organizacja Gdyńskiego Weekendu Architektury, a Agencja będzie koordynatorem współpracy z partnerami szlaku, restauratorami i przewodnikami turystycznymi.

Ostatnim akcentem spotkania była krótka wypowiedź Miejskiego Konserwatora Zabytków Gdyni – Roberta Hirscha, który posumował wydarzenie tymi słowy:

Popularyzacja została zastąpiona marketingiem terytorialnym

Gdyński Dzień Modernizmu na piątkę z plusem

Pasja zastąpiona marketingiem?

Ponieważ wywodzę się ze środowiska przewodnickiego, przedstawiona uczestnikom spotkania wizja zainteresowała mnie w sposób szczególny i… nieco zaniepokoiła. Pasja Roberta Hirscha, jest bardzo bliska gdyńskim przewodnikom, stojącym przysłowiowym murem za ojcem popularyzacji gdyńskiego modernizmu. Ogromna wiedza konserwatora, doskonała znajomość realiów oraz osobiste kontakty z kadrą architektów i historyków sztuki, były dotychczas gwarantem najwyższej jakości realizowanych projektów. Sukces edukacyjnych spacerów po Gdyni był możliwy również dzięki doskonałej współpracy architekta z gdyńskimi przewodnikami, którzy niestety, w przeddzień szczytu ruchu turystycznego, nie posiadają żadnej wiedzy dotyczącej warunków ewentualnej współpracy z Agencją. Kiedy zapełnią się ich terminarze, taka współpraca może być utrudniona, żeby nie powiedzieć nierealna.

Nazwisko Roberta Hirscha jest marką, rozpoznawalną nie tylko wśród zagorzałych miłośników Gdyni, a dzisiaj jego pasja zostaje zastąpiona marketingiem. Czy to słuszna droga do promocji modernistycznego szlaku w Gdyni? Nie wiem, mam jedynie nadzieję, że kubki i inne komercyjne gadżety nie przesłonią narodzonej parę lat temu idei, kompetentnie pielęgnowanej przez zapaleńców, którzy o Gdyni wiedzą wszystko i potrafią nią zarażać innych…