Wyzwalanie Gdańska przez Armię Czerwoną to temat w niektórych zakresach długo przemilczany, bolesny. Właściwie dopiero po 1989 roku powoli odsłaniano grozę zbliżającego się finału drugiej wojny światowej, w tym kulisy wyzwolenia Gdańska.

Gdańsk - koniec/początekO tamtym właśnie czasie, z okazji rocznicy wyzwolenia Gdańska 30 marca 1945 r., mówił prof. UG Grzegorz Berendt w wykładzie „Gdańsk – marzec 1945. Koniec/początek miasta” na spotkaniu zorganizowanym przez gdański oddział IPN. Dr Karol Nawrocki, naczelnik Okręgowego Biura Edukacji Publicznej IPN w Gdańsku, zapowiadając wydarzenie, zaznaczył, że tamten marcowy czas trudno było nazwać „prawdziwym wyzwoleniem”, bo wtedy nikt nie spodziewał się takiego oblicza wyzwolicieli. Wykład stał się próbą odczytania zawiłości militarnego i ludzkiego brutalizmu w przededniu zwycięstwa. W drugiej części spotkania aktor Teatr Miejskiego w Gdyni Zbigniew Jankowski przeczytał wstrząsającą relację zbudowaną z różnych źródeł historycznych, również świadków tamtego czasu, obrazującą napięcie i przerażenie mieszkańców zniszczonego miasta, którzy poczucie wolności musieli zmierzyć z okrucieństwem zdziczenia wojennego.
Gdańsk przed wojną zamieszkiwany był w zdecydowanej większości przez ludzi deklarujących niemieckość, ale mimo dominanty języka niemieckiego w latach 20. nie przekreślało to o wielokulturowości miasta. Zmiana nastąpiła w latach 30., szczególnie po dojściu Adolfa Hitlera do władzy (1933). Wiwatujący mieszkańcy na cześć Hitlera podczas jego wizyty w Gdańsku 19 września 1939 r., przesądzili o preferencjach ideologicznych gdańszczan. Prof. Berendt opowiadał również, jak w toku nasilonych działań wojennych od 1939 r. odczucie tej przynależności jednak zmieniało się, w różnych kierunkach. Z jednej strony w politycznej koncepcji nazistów Gdańsk miał się stać częścią Rzeszy, ale z drugiej strony wraz ze zbliżaniem się Armii Czerwonej, narastało przekonanie, że w tej wojnie chodzi również o swoistą zemstę nad miastem, w którym mieszka wróg. Zemstę Armii Czerwonej na nazistach również za ofiary wojny. Być może, jak zaznaczał prof. Berendt, punktem zwrotnym takiej zmieniającej się świadomości, było na przykład doświadczenie z przegranych walk żołnierzy radzieckich podczas przekraczania Prus Wschodnich w 1944 r.; część żołnierzy Wermachtu wpadła w ręce Armii, wkrótce odbitych przez Niemców. Taka niejedna konfrontacja z przeciwnikiem uwydatniła, kim staje się żołnierz. Wspomnienia świadków i badania źródeł pokazują, jak w czasie wojny następuje eskalacja potworności, całkowitego odhumanizowania zachowania zwycięzcy w stosunku do priorytetu wolności.
– Co było źródłem tak wypaczonego moralnie zachowania oczekiwanego zwycięzcy? – prof. Berendt pytanie to uczynił ważnym w perspektywie historycznej, ale też mentalnej. Z jednej strony odpowiedź może wydawać się prosta – w warunkach nieludzkiej wojny człowiek staje się jej automatycznym, „wzorowym” wykonawcą. Ale z drugiej strony wkraczający do Gdańska 14 marca żołnierze, to byli ci, którzy uwalniali miasto od faszystów, to byli zwycięzcy w słusznej sprawie. I w tym właśnie kontekście pojawiła się koncepcja zemsty jako możliwego podłoża nieobliczalnego po ludzku zachowania żołnierzy sowieckich w marcowych dniach Gdańska 1945 r.– Ci, którzy stoczyli bitwę o Gdańsk, tak naprawdę walczyli zaciekle z niepokornym miastem, które miałoby stać się niemieckie. W kontekście takiego ujęcia Stalin w ten właśnie sposób ukierunkował politycznie determinację walki za wszelką cenę i zniszczenie niemieckości Gdańska. Ale, co podkreślił prof. Berendt, sama potęga potworności zachowań związana była jeszcze z innym czynnikiem: „mieliśmy do czynienia z żołnierzami, o których nikt nie dbał, traktowano ich jak niewolników. Wysyłano ich na Zachód przez korpus oficerski bez zaszczepiania jakichkolwiek standardów”.

Opowieść o tamtych czasach ciągle budzi emocje. Ofensywa wojsk rosyjskich ruszyła w styczniu. 17 stycznia odbita została Warszawa. Artyleria Rosjan zaczęła ostrzeliwać Gdańsk 14 marca. Niemcy stawiali opór Armii Czerwonej, próbując zatrzymać Rosjan na przedmieściach. Opisując przebieg walk i motywację obu stron, G. Berendt krótko przypomniał, że historycznie Gdańsk określał się jako miejsce zawsze przynależne do Polski, „z perspektywy historycznej był czymś, co się Polsce należy” i tak była ukierunkowana edukacja. Po odrodzeniu w 1918 roku „świadoma ludność” Gdańska i Sopotu liczyła ok. 5%, a do 1945 r. wzrosła do 9%. To był wynik „morskiej edukacji i wychowania” II Rzeczpospolitej łączących niemieckich Polaków z Gdańskiem, ale w latach 30.i 40. była to „sympatia nieodwzajemniona”. Uważali się mimo wszystko za Niemców, więc Wermacht w czasie walk bronił z kolei miasta jako niemieckiego Gdańska.

Po wkroczeniu Rosjan rozpoczęły się zmasowane walki różnymi typami broni i formacjami wojskowymi wspomaganymi powietrznymi siłami aliantów (Niemcy stworzyli pasy broniących żołnierzy w liczbie 100 tys. choć, jak podkreślił historyk, zdolnych do obrony było 50 tys.). Władzę nad Zatoką Gdańską sprawowali Niemcy, więc od połowy marca, używając całego potencjału zbrojeniowego, dochodziło do zażartej walki w obronie „swojego terytorium”, a 24/25 stycznia Hitler ustanowił Gdańsk jako twierdzę i nakazał obronę do ostatniego żołnierza. 25 marca centrum miasta zostało doszczętnie zbombardowane przez radzieckie i amerykańskie lotnictwo, miasto płonęło. To był tragiczny rozmiar zniszczenia miasta jako sumaryczny skutek walk między 14 a 30 marca 1945 r: „Gdańsk spłonął, został ostrzelany w toku bitwy o Gdańsk – 90% centrum miasta zniknęła z powierzchni ziemi.”
Nad Gdańskiem, nad ruinami miasta, po oficjalnym komunikacie z 30 stycznia o przejęciu miasta, powiewał już „sztandar narodowy państwa polskiego”. I to, na co zwrócił uwagę prof. Berendt, to to, że użyto sformułowania „zdobycie, zajęcie miasta” , a nie „wyzwolenie, powrót do macierzy”. W każdym razie powrót Gdańska do Polski został przesądzony. Gdańsk, Sopot, Gdynia zostały w Polsce i trudno było dokonać innego manewru. Koniec „niemieckiego Gdańska” nastąpił dzięki kilkudziesięciu tysięcy żołnierzy rosyjskich (zginęło30 tys. 827). W walkach zginęło ok. 31 tys.(39 tys.) niemieckich żołnierzy, choć liczba ta może być nie do końca wiarygodna – tę liczbę podało radzieckie biuro informacyjne i nikt tego w swoim czasie nie zweryfikował. Tak więc „władztwo niemieckie zostało w Gdańsku złamane przez Stalina”, a jak wcześniej wspomniano, taki był zamysł, żeby na zawsze skonfliktować Gdańsk z Niemcami.
W militarnej i politycznej rozgrywce finału bitwy o Gdańsk, w obliczu 6 mln polskich ofiar wojny, gdzie na wojnie codziennie ginęło kilka tysięcy ludzi, wszelkie czyny zła i wypaczenia zachowań bywają niechlubną częścią zakończenia czasu barbarzyństwa.
Ta refleksja G. Berendta była związana właśnie z próbą zrozumienia, dlaczego w obliczu wojennych potworności, można je rozciągnąć poza granicę wyzwolenia. Jak to zostało ujęte: „Koniec jednej okupacji nie jest przejściem do innej wolności”. Mimo wszystko zakończenie takiej wojny to było „wytchnienie, radość, normalność”. Ton optymizmu słyszano w Gdańsku przede wszystkim wśród napływających na Wybrzeże Polaków. Łączyła myśl o projekcie współdziałania Gdyni, Gdańska, Sopotu, myśl o połączeniu morskim, o rozbudowie portu. Mimo braku środków wznoszono zręby historycznego Gdańska. Miasto powoli zaczęło oddychać zmianą i czasem odbudowy.

Wstrząsające wspomnienia

Prawdziwym wstrząsem podczas spotkania była część odczytywania „czasu wyzwalania i po wyzwoleniu” przez Armię Czerwoną. Zbigniew Jankowski przeczytał szczegółową relację z różnych źródeł, w której otrzymaliśmy obraz wynaturzenia człowieka i jego nieobliczalności. Bo z jednej strony, o czym mówił prof. Berendt, wyzwalanie miasta, ale z drugiej strony, życie miasta, w którym obok siebie funkcjonują byli wrogowie, ludzie uwolnieni i wyzwoliciele, a wszystko w zrujnowanym materialnie miejscu, bez możliwości bezpiecznego przetrwania.
W aktorskiej relacji Jankowskiego uwydatniona była ta wszczepiona strategicznie sowiecka nienawiść do Niemców, którzy często jako zwykli mieszkańcy spalonego już miasta, na równi z innymi ofiarami wojny też panicznie szukali schronienia. Armia Czerwona, tysiące posłanych „na Zachód niewolników” bez opamiętania plądrowali, zabijali, dokonywali samosądów, a przede wszystkim dokonywali powszechnych gwałtów, które nawet dotknęły więźniarki obozów pracy . Można powiedzieć, że rozpoczęła się kolejna ucieczka. Polacy często ukrywali się z Niemcami. Sowieci grabili miasto do kwietnia i do kwietnia trwała ta groza ciemnych dni wyzwolenia. Miasto ciągle płonęło, wszędzie przemykali bezdomni mieszkańcy, zwłaszcza niemieccy. „Bolszewickie żołdactwo”, jak usłyszeliśmy, dopuszczało się niepohamowanej rozwiązłości, a strach i głód ogarnęły całe miasto W gdańskim więzieniu przejętym przez NKWD nazywanym Sing – Sing umierali torturowani tam więźniowie, Polacy, Niemcy, Austriacy, Kaszubi. Podane zostały szczegółowe raporty z aresztowań i okoliczności śmierci. Przejmujący był przykład Klemensa Reszke, który całą wojnę przetrwał z żoną i dziewięciorgiem dzieci – zmarł w 1945 roku w gdańskim więzieniu (kierowanym od kwietnia przez Urząd Bezpieczeństwa Publicznego) na rękach współwięźniów. „Gdańskiem rządziła komendantura wojskowa, Urząd Bezpieczeństwa, Sowieci”. Tak niespodziewanie straszliwe było polityczne, nieludzkie rozliczanie wojny.

Wybrana literatura:

Bogdanowicz s., Bo przemoc widzę w mieście/niezgodę. Trudny początek Kościoła Gdańskiego 1922 – 1945, Gdańsk 2001
Jankowski T., Miasto na furmankach, „30 dni”, 2001, nr 6
Kowalski W.., Dwie strony krat. Z historii więzienia w Gdańsku, 2003
Męclewski A., Neugarten 27. Z dziejów gdańskiego gestapo, MON, Warszawa 1974
Schenk D., Albert Forster – gdański namiestnik Hitlera, Wydawnictwo Oscar, Gdańsk 2002
Skargo Z., Osadnictwo w Gdańsku 1945 – 1947, Toruń 2002
Stryczyński M., Gdańsk w latach 1945 -1948. Odbudowa organizmu miejskiego, Warszawa 1981
Thorwald J., Wielka ucieczka, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2013
W starej i nowej ojczyźnie. Mniejszości narodowe w Gdańsku po II wojnie światowej, red. I. Hałagida, Gdańsk 1997
Żakiewicz M., Gdańsk 1945. Kronika wojennej burzy, Wydawnictwo Oscar, Gdańsk 2008

Tekst: Joanna Szymula