Dzięki inicjatywie Opowiadacze Historii i uprzejmości władz Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego mogłam na własne oczy zobaczyć wnętrza budynku „szpitala na Łąkowej”. Szpital Najświętszej Marii Panny powstał 150 lat temu, w listopadzie będzie dokładna rocznica a od lat siedmiu stoi opuszczony, zapomniany i, wraz z dworkiem Uphagenów z 1800 roku, niszczeje.

Na wycieczkę przyszło niewiarygodnie dużo ludzi, co bardzo cieszy mnie, mieszkankę Dolnego Miasta z wyboru. Ogromnej grupy nie dało się utrzymać w całości, więc większość zwiedzała na własną rękę.

Spodziewałam się ogromnych zniszczeń, jednak początek zwiedzania dawał nadzieję. Pierwsze kroki z holu wejściowego skierowałam do dworku. Nie wiedziałam, że mieściły się w nim normalne sale chorych i gabinety lekarskie. Zachowana jest przepiękna stolarka okienna i drzwiowa z okuciami oraz schody i balustrady. Podłogi nowe, okna w niezłym stanie – całość nie sprawiała tak przytłaczającego wrażenia na jakie byłam nastawiona. Byłam wręcz podbudowana, że jeszcze nie koniec. Jeszcze wytrzyma i doczeka lepszych czasów.

Niestety – im dalej w głąb budynków szpitalnych, tym gorzej. Odchodząca płatami farba ze ścian i sufitów potęgowała uczucie grozy. Sala operacyjna zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Czuło się tam skumulowane ludzkie cierpienie. W salach pooperacyjnych, na posadzkach, stała woda z fantazyjnymi esami-floresami glonów, mchów i porostów. Budynek ogromny, można się było w nim zgubić i wpaść w lekką panikę.

Miłą niespodzianką było zwiedzanie szpitalnej pralni. Zachowane piękne stare kafle na ścianach i podłogach oraz, działający, przedwojenny, bez grama elektroniki magiel. Wielka rzecz.

Bardzo bym chciała, żeby ten piękny budynek, w którym tyle czasu ratowano ludziom życie i zdrowie sam doczekał godziwego zadośćuczynienia, bo on dzisiaj bardzo potrzebuje pomocy.

Informacja o sprzedaży

Tekst: Inka Niemczewska

Zdjęcia Marty Antoniny Łobockiej