Zespoły z nurtu post-rocka oraz experimental od ponad roku są stałymi gośćmi na trójmiejskich scenach. Dzięki organizatorom takim jak So What!? czy Freakpointing, występowały u nas kolektywy takie jak God Is An Astronaut czy Aucan. Teraz, do tej długiej listy dopisać możemy młodziutką formację Talons, która zagrała wczoraj w sopockiej Papryce.

Fot. Joanna "Frota" Kurkowska

Anglików głaskało już po głowach brytyjskie New Musical Express – kultowy magazyn wyszukujący to, co świeże i ciekawe, więc poprzeczka została postawiona dość wysoko. Jednak Talons koncertowo to na pewno nie ten sam zespół, z którym możemy się zapoznać na solowych wydawnictwach. Słuchając „Commemorations” czy innych płyt, całość brzmi bardzo czysto, bez najmniejszych brudnych plam, z perkusją usuniętą na drugi plan. To, co zaskoczyło mnie w muzyce sekstetu „na żywo”, to właśnie wszechobecny brud i ściana hałasu, praktycznie nieobecna na fizycznych krążkach. Podczas gdy inne grupy (m.in. HEALTH) nie mają problemu z płynnym przenoszeniem brzmienia z płyt do ciasnych sal koncertowych lub na festiwalowe sceny, Talonsi zaskakują dźwiękową kakofonią, której na płytach brakuje. Na żywo mamy za to do czynienia z prawdziwym dźwiękowym walcem, który masakruje nasze uszy od pierwszej do ostatniej minuty koncertu. Świetnie brzmią instrumenty smyczkowe, wysunięte na pierwszy plan i prowadzące praktycznie całą muzyczną narrację w utworach, momentami ustępując jedynie gitarze prowadzącej. Doskonale spisuje się perkusja spajająca muzyczną całość – to w utworach post-rockowym ma akurat ogromne znaczenie. Od strony instrumentalnej, egzamin zaliczony został na pięć z dużym plusem. Jeżeli jednak dokładnie przysłuchamy się autorskim utworom grupy, niestety nie jest już tak różowo.

Pochwały dla brzmienia Talons nie oznaczają jednak, że formacja jest w bardzo oryginalna. Inspiracji jest cała lista (zaczynając od Godspeed You! Black Emperor), a i podobnych kapel, znaleźć możemy co najmniej dwadzieścia (m.in. grającą pół roku temu w Gdyni Dorenę). Szkoda też, że większość utworów opiera się na wyświechtanym już schemacie „głośniej-ciszej” i momentami brakuje urozmaicenia. Zamiast wymyślać nowe dźwiękowe kombinacje, panowie po prostu grają głośniej i szybciej. To sprawdza się w muzyce typu post-hardcore, czy brzmieniach ukierunkowanych w stronę punk rocka. W przypadku Talons konstrukcje utworu stają się po pewnym czasie przewidywalne, przez co lubujący się w muzycznej nieprzewidywalności melomani, mogli się rozczarować. Talons są jednak młodym zespołem i wiele jeszcze przed nimi. Oby nie popadli w drażliwe schematy i wzbogacili swoją muzykę, a z nowym materiałem ponownie odwiedzi Polskę i Trójmiasto.

Trochę szkoda, że występ Anglików oglądało tak mało osób. Głośne gitary nie każdemu mogą się podobać, ale w połączeniu z parą skrzypiec, muzyka Talons to dość ciekawe zjawisko. Nawet jeżeli przeszkadza nas nieśmiałe powielanie muzycznych schematów.

Autor: Joanna „Frota” Kurkowska

Relacje z koncertów w Trójmieście