Open Source Art –  duże ambicje i jeszcze większy sukces.

Fot. http://opensourceart.blogspot.com/

Kiedy ujrzałem zapowiedzi wydarzeń kulturalnych, towarzyszących rozpoczęciu polskiej prezydencji w Unii Europejskiej, zaplanowanych w Warszawie, to zzieleniałem z zazdrości. Głównym obiektem moich westchnień było Trzecie Ucho, czyli koncerty, które odbyły się 1-ego lipca w Elektrociepłowni Powiśle. Nie dość, że zdecydowano się wykorzystać bardzo ciekawe miejsce, to jeszcze program imprezy robił znakomite wrażenie: od legend alternatywnej muzyki polskiej (Ścianka) i zagranicznej (The Ex), po jednych z najlepszych wykonawców elektroniki (Pantha du Prince i Mouse On Mars).

W Sopocie od dłuższego czasu wiadomo było o koncercie Suzann Vega, która nie jest co prawda synonimem obciachu, ale ma się nijak do bogatego programu w stolicy. Na szczęście, wkrótce okazało się, że i Trójmiasto będzie miało swoje własne alternatywne kulturalnie obchody związane z prezydencją, a to za sprawą odbywającego się w sopockiej Państwowej Galeria Sztuki festiwalu OSA, czyli Open Source Art, podczas którego można było zobaczyć tak znane nazwy w świecie muzyki eksperymentalnej i elektronicznej, jak Senking, Jana Jelinek i Alva Noto. Wydarzenie trwało trzy dni, ja udałem się na dwa ostatnie.

Środa, 6 lipca

Drugi dzień festiwalu rozpoczął duet REC&ABSTRAKT, czyli Karolina Rec na wiolonczeli oraz Rafał Dętkoś obsługujący elektronikę. Właśnie ze względu na wiolonczelę, jeden z niewielu żywych instrumentów, jakie pojawiły się podczas trwania OSA, ten występ wyróżniał się na tle innych. Ciepłe brzmienie plam dźwiękowych generowanych przez Dętkosia, znakomicie przenikało się z ezoterycznymi melodiami wiolonczel i stanowiło dobrą równowagę dla innych artystów, prezentujących nieco bardziej techniczne podejście do swojej twórczości. Cały występ świetnie uzupełniły abstrakcyjne wizualizacje Łukasza Borosa.

Demonszy zaprezentował występ pełen trzasków i zgrzytów. Mimo, że jego muzyka jest surowa i hołduje filozofii DYI (Do It Yourself, zrób to samemu) oraz lo-fi, Demonszy pokazał się z frapującej strony. Nie można tego niestety powiedzieć o duecie KALeKA, który odnosząc się do industrialu, stworzył monotonny i kanciasty set, który po dwudziestu minutach stawał się po prostu męczący.

Ostatnimi dwoma artystami byli goście z zagranicy – Brytyjczyk Inch-time oraz pochodzący z Niemiec Jan Jelinek. Ten pierwszy zagrał gig przyjemny, łatwy w odbiorze, cechujący się regularną rytmiką i tłami przywodzącymi na myśl Boards of Canada. Jelinek, pełniący rolę gwiazdy wieczoru, przyjechał do Sopotu z wyjątkowym projektem: punktem wyjściowym każdej z czterech części jego występu, był pojedynczy gatunek ptaka. Na początku prezentował on nagranie śpiewu jednego z tych latających zwierząt, aby z czasem je modyfikować, dodając nowe pasaże dźwięku. Choć na papierze ten pomysł może wydawać się nieco kiczowaty, w praktyce sprawdził się świetnie, a sam Niemiec po raz kolejny udowodnił swoją klasę.

Czwartek, 7 lipca

Ostatni dzień Open Source Art zainaugurowało Libretto GSM, tworzone przez dwójkę muzyków oraz śpiewaczkę operową. Prędzej nazwałbym to interaktywnym performancem, niż koncertem, bowiem założenie Libretta było proste – powstająca za pomocą skrzypiec, marimby i elektroniki muzyka stanowi podkład do śpiewnych teksów, które stanowią wysyłane przez publiczność smsy, pojawiające się na ekranie. Taka półgodzinna zabawa z odbiorcą, dobrze nadającą się na rozgrzewkę.

Chwilę później nastąpiła gwałtowna zmiana atmosfery, bowiem za laptopami zasiedli Pure oraz VJ EW Mateusz Wojczal. Poruszający się w klimacie IDM (Intelligent Dance Music) i techno Pure stworzył przewidywalny set, za którym nie kryło się nic więcej niż zachwyt nad samymi repetowanymi beatami i fakturami. Równie intensywnie, ale znacznie ciekawiej zaprezentował się gość zza naszej zachodniej granicy, Senking. Postawił on na bardzo gęstą, połamaną rytmikę, typową dla klasycznych reprezentantów nurtu IDM.

W końcu przyszedł czas na najbardziej znaną elektroniczną markę spośród całego grona artystów występujących na Open Source Art. Alva Noto nie dość, że sam tworzy znakomitą i zaskakującą muzykę, to jeszcze jest współzałożycielem kultowej wytwórni Raster-Noton. Carsten Nicolai za pomocą zgrzytów, kliknięć i innych kojarzących się nam z elektronicznymi urządzeniami dźwięków, stworzył doskonale przemyślany koncert. Ani chwilę nie było wrażenia przypadkowości i chaosu – muzyk świetnie panował nad całością.

Kilka słów na sam koniec

Dotychczas miłośnicy tego typu sztuki w Trójmieście mieli do wyboru jedynie festiwal Transvizualia, cykl In Progress w gdańskiej Łaźni lub pojedyncze koncerty w takich miejscach jak sopocki Sfinks. Mieszkańcy Gdyni, Sopotu i Gdańska nadal patrzą z zazdrością na krakowski Unsound oraz katowicką Nową Muzykę. Oby OSA przerodziło się w regularny festiwal, bo jak pokazuje duża frekwencja, istnieje na niego wielkie zapotrzebowanie.

Autor: Krzysztof  Kowalczyk

Relacje z koncertów w Trójmieście